12.Agent czy bliski przyjaciel?
pov. Silva:
Gdy pierwsza dawka elektrowstrząsów poleciała w moją stronę, myślałam, że znowu jestem w sali eksperymentów. Czyszczenie pamięci, ból, tortury...
-Mam! -wrzasnął Tony.
Poczułam nagle jak wszystkie emocje wracają. Te złe i dobre. Wcześniej czułam tylko strach, przerażenie, ból, czasami radość, a bardzo sporadycznie szczęście. Teraz czuję wszystko! Nie jestem już powiązana z Hydrą!
-Słonko, już skończyliśmy, nie masz już chipa. - z wewnętrznej euforii wyrwał mnie głos taty.
-Spróbuję namierzyć tę bazę. Może mi się uda, jeżeli nie przepaliło kabli. - wymruczał Iron Man, kierując się w stronę metalowego stołu.
-Mówiłeś o agencie Hydry? Mogę się z nim zobaczyć? - zapytałam, wstając powoli z fotela.
-Jeżeli James nie ma żadnych przeciwwskazań. To pewnie, może cię pozna? -powiedział Steve.
-Na którym piętrze jest?
-Na -7.
-Okej, spotykamy się na dole. - wykrzyknęłam, biegnąc do drzwi.
-A plecy? - tata złapał mnie za rękę. - Nie możesz się przemęczać.
-Już się zagoiły. Tato za chwilę ci pokażę, ale muszę zobaczyć tego agenta!
-Co ona nagle taka radosna? - Natasha zapytała ze zdziwieniem.
-Ten chip hamował jej wszystkie pozytywne emocje, na przykład radość, miłość... - zamykając drzwi usłyszałam głos Bruca.
Pobiegłam do windy, a gdy byłam w środku, wcisnęłam guzik z numerem -7.
Zjechałam prawie na sam dół tego ogromnego budynku.
Puszka otworzyła się, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to przezroczysta klatka z więźniem w środku. Mężczyzna miał ręce skute metalowymi obręczami.
Podeszłam bliżej i wstrzymałam oddech. Te czarne włosy, zielone oczy i łzy spływające po policzkach.
-Jarvis, otwórz klatkę. - wyszeptałam, płacząc i patrząc na mojego przyjaciela.
Słysząc kliknięcie, oznajmiające otwarcie pomieszczenia, nie czekając na to czy więzień spojrzy na mnie czy też nie, wbiegłam do klatki.
Wskoczyłam od razu w otwarte ramiona Markusa.
-Śliweczko. Proszę, nie płacz. Kocham cię. Jestem tu z tobą. - mruknął w moją szyję.
-Tak się bałam, Hydra cię nie złapała? Gdzie jest Sebastian? Czemu jesteś tutaj? - zasypałam go pytaniami, jednocześnie odpinając łańcuch.
-Si, poczekaj z tymi pytaniami. Za chwilę ci powiem, dobrze? - nie czekając przytuliłam go już na stojąco. Ten uśmiechając się i składając pocałunek w moje włosy, wziął mnie na ręce i wyszliśmy z pomieszczenia. Zaczęłam się ścigać nim po schodach.
-Nie złapiesz mnie! - wpadłam do gabinetu Bruca, stając przed uzbrojoną drużyną Avengers.
Od razu cofnęłam się wpadając na brata.
-Nie odbierzecie mi go, prawda? - spytałam, czując łzy w kącikach oczu.
-Oczywiście, że nie. Tylko baliśmy się, że cię zaatakuje. - wyjaśniła Natasha.
-On jest moim przyjacielem. To on pomagał mi w Hydrze, on był przy mnie gdy chciałam się zabić, on przypominał mi o tacie, o rodzinie, on powstrzymywał innych przed karaniem mnie, on był przy mnie gdy budziłam się w sali eksperymentów, i to on był przy mnie w najgorszych chwilach!
-Spokojnie Silva. Oddychaj, pamiętaj o oczach. - wyszeptał Markus.
-O co chodzi z jej oczami? - zapytał Thor.
-Gdy skoczy jej ciśnienie, może dojść do rozerwania siatkówki oka. Nie może się przemęczać, ale w Hydrze nie dbali o to, chcieli zrobić specjalnie dla niej metalowe oko, lepsze, zaawansowane. Mogłaby wtedy skanować teren, widzieć w ciemnościach i parę innych drobiazgów. - wytłumaczył.
-Czyli musimy bardzo uważać. - podsumowałam.
DODATEK :
526 słów.
A.A.J.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top