11.Ile razy?!

pov. James Barnes:

-Tak, walczyłam ze Skylar, ona także jest wilczycą. Stąd te rany na plecach. Zawsze wracałam do "pokoju" z rozległymi ranami. Teraz potraktowała mnie bardzo łagodnie. Inne blizny to pamiątki z kar, za niewykonane misje. Macie może już informacje na temat Markusa? - zapytała z nadzieją.

-Nie, jeszcze nic nie wiemy. - powiedziałem, jednocześnie przykładając chusteczki nasączone alkoholem do jej pleców.

-Boli... - syknęła, chcąc przekręcić się na bok. Powstrzymałem ją, łapiąc za barki.

-Wiem, ale za chwilę skończę.

-Będę mogła później pójść do Natashy?

-Po co dokładnie?

-Chcę, żeby ścięła mi włosy, są za długie.*- westchnęła zrezygnowana.

-Jeżeli tak bardzo chcesz, jak dla mnie są piękne. - szepnąłem, ostrożnie owijając bandażem plecy córki. - No, skończyłem, idziemy teraz na prześwietlenie, musimy sprawdzić ile razy łamali ci kości, bo jak dla mnie twoja kostka nie była skręcona tylko jeden raz.

Wziąłem ją na "księżniczkę" i poszliśmy korytarzem do sali obok, gdzie czekała na nas już cała drużyna. Silva delikatnie zaczęła się wiercić.

pov. Tony:

-Dzięki Barnes. Silva, jakbyś mogła się położyć w tej tubie to byłbym wdzięczny. -powiedziałem głośno,a ręką zaprosiłem dziewczynę na stół.

Wszyscy się odsunęli, a po chwili Si zeszła z ramion Jamesa. Położyła się niepewnie na łóżku. (tu chodzi mi trochę o wygląd maszyny do rezonansu magnetycznego. Spróbujcie sobie to wyobrazić XD)

Maszyna wsunęła się na miejsce, a ja sekundę później miałem obraz 3D całej sylwetki nastolatki.
Parę osób westchnęło ciężko. Sam byłem zszokowany. 

Jarvis zaczął potwierdzać moje obawy.

-Sir, dwa razy złamana miednica, trzy razy skręcony lewy nadgarstek, trzy razy skręcona lewa kostka, złamana prawa kość piszczelowa, wybity lewy bark. Lewe oko wada -11,5 . Nie widzę obrażeń mózgowych. Palce u lewej ręki złamane kilkakrotnie, dokładniej wszystkie kostki były łamane cztery razy, każda. Wszczepiony chip namierzający, radzę usunąć. Ten sam wypalony znak na lewym barku, co u agenta Hydry. Pragnę dodać, że gdyby nie szybka regeneracja, Silva nigdy nie stanęła by na nogi. Skan zakończony.

-Że ile razy złamane palce?! - James krzyknął przerażony.

-Przy złamanej miednicy nie powinnaś w ogóle walczyć, a co dopiero ruszać się z łóżka! - Steve zacisnął ręce w pięści.

-Jak dorwę kogokolwiek z bazy Hydry, to ja im połamię wszystkie kości... Powoli, tak, żeby ich cierpienie było jak najdłuższe.

-Jarv. Gdzie jest przyczepiony chip? - zapytałem, przerywając wywodom rozjuszonego ojca. Przygotowałem potrzebne rzeczy do wyciągnięcia nadajnika.

-Wewnętrzna strona nadgarstka, sir. Wystarczy porażenie elektrowstrząsem w lewą rękę, jednak zalecałbym ostrożność. Chip sam odpadnie, nie trzeba byłoby wycinać kawałka skóry. 

-Silva, zgadzasz się?- stół wysunął się, a dziewczyna pokiwała lekko głową.

-James, mógłbyś potrzymać Si? Może trochę zaboleć, a nie chcę, żeby wyszły jakieś komplikacje. 

-Tony, chyba, że skorzystamy z fotela. - odezwała się Natasha. -To byłoby bezpieczniejsze, nie sądzisz? Ale Silva musi się zgodzić.

Podprowadziłem ją do krzesła z metalowymi obręczami. Wzdrygnęła się nieznacznie, ale nic nie powiedziała.

Usiadła, a ja zapiąłem jej zaciski na przedramionach. 

-Ale nie będziecie przeprowadzać na mnie eksperymentów? - jej pytanie wyrwało mnie z zamyślenia.

-Córeczko, oczywiście, że nie! Nawet o tym nie pomyśleliśmy! Wszystko dobrze. Musimy się tego pozbyć, inaczej Hydra cię namierzy. - Barnes powiedział nieco zdławionym głosem.

Gdybym miał córkę, pewnie też byłbym wściekły, że nie pamięta nas, a wszystko przez jedną głupią organizację.

-Teraz Silva, trochę będzie szczypać, możemy zacząć? - zapytałem pochylony nad konsolą.

Skinęła głową.

-No to zaczynamy...

DODATEK :

554 słów.

*Chodzi mi o to, że włosy Silvy sięgają jej trochę za kolana.

A.A.J.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top