4. Tylko jedno spotkanie

Cześć,
czy Ty zawsze jesteś taki uparty? Dobrze, jeśli tak bardzo zależy Ci na tym spotkaniu, to spotkajmy się.
P.

Uśmiechałem się od ucha do ucha, odczytując kolejną wiadomość od Pauliny. Czy byłem desperatem, że tak naciskałem na to spotkanie? Może i tak, ale miałem to gdzieś. Liczyłem tylko na to, że nie zniechęciłem jej do siebie tym przekonywaniem. 

[...] Co Ci szkodzi? [...]

[...] Porozmawiamy, poznamy się. [...]

[...] Wypijemy razem kawę. [...]

[...] Będzie fajnie. [...]

[...] Nie pożałujesz. [...]

[...] Tylko jedno spotkanie. [...]

To tylko pojedyncze zdania z wielu maili, które wysłałem, a ona za każdym razem odpisywała tak samo - Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
Teraz zmieniła zdanie. Czy zrobiła to pod wpływem tego, że napisałem o tylko jednym spotkaniu, chociaż tak naprawdę miałem nadzieję, że to pierwsze zapoczątkuje kolejne? Mimo wszystko wierzyłem, że gdy już spotkamy się twarzą w twarz, to nie spławi mnie po kwadransie pod byle pretekstem. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego tak broniła się przed tym. Może obawiała się, że po tym jednym spotkaniu chciałaby potem następne i bała się, że przez dzielącą nas odległość nie dojdzie do niego, i nie chciała robić sobie nadziei? Jeśli tak, to na pewno rozwieję tę wszystkie wątpliwości, bo na pewno zrobię wszystko, żebyśmy spotkali się drugi raz, a potem trzeci, czwarty i kolejny. Jakaś część mnie tak garnęła się do tej dziewczyny, chociaż widziałem ją tylko na zdjęciu, że to musiało być jakieś zrządzenie losu. Wpatrywałem się w ekran komputera, siedząc na hotelowym łóżku. Zmrużyłem oczy, zastanawiając się, co odpisać.

Nadal nie ma z nim kontaktu.

Pomrugałem oczami, gdy coś uderzyło w moje czoło, przez co zostałem wyrwany z zamyślenia. Kumple z kadry jak zawsze nie dawali mi spokoju, żebym mógł w ciszy odpisać na maila.

— Co tam? Śniło się coś fajnego? — Przewróciłem oczami, słysząc pytanie Halvora.

— Tak, śniłem o tym, jak w końcu spędzasz wieczór w swoim pokoju, przez co ja mam spokój — odparłem zły, na co Granerud uśmiechnął się szeroko, kręcąc głową.

— Chłopaki, tylko się nie kłóćcie — wtrącił Johann.

Nie miałem zamiaru się kłócić, ale Halvor coraz bardziej działał mi na nerwy i obawiałem się, że w końcu powiem mu coś dosadnego, przez co pewnie zrobiłaby się nerwowa atmosfera w grupie, a tego nie chciałem.

— Jasne — mruknąłem pod nosem, przenosząc wzrok na ekran komputera.

Zmrużyłem oczy, po czym zacząłem odpisywać na maila od Pauliny. Gdy skończyłem pisać, zacisnąłem usta, zastanawiając się nad dopiskiem postscriptum, by w końcu po krótkim namyśle napisać swój numer telefonu, żebyśmy mieli łatwiejszy kontakt. Wysyłając tego maila, miałem nadzieję, że odpowiedź przyjdzie już w formie SMS-a. A może nawet zadzwoni? Na samą myśl o tym, że usłyszę jej głos, uśmiechnąłem się lekko.

***

Rano pierwsze co zrobiłem, to chwyciłem telefon do dłoni i napisałem SMS-a do Pauliny, że życzę jej miłego dnia. Tak, to infantylne, ale dla mnie liczył się gest. Chciałem jej tym pokazać, że myślałem o niej. Może nawet zbyt dużo, ale odkąd wczoraj usłyszałem jej głos, jeszcze bardziej chciałem ją poznać. Po tym, jak w mailu napisałem swój numer telefonu, wysłała mi SMS-a, a ja stwierdziłem, że nie odpiszę na niego, tylko zadzwonię. Bałem się, że mnie zignoruje, ale na szczęście odebrała. Gdy usłyszałem jej głos, czułem się, jakbym nie leżał na łóżku, tylko na jakimś obłoku. Tembr jej głosu dosłownie koił moje zmysły, mógłbym słuchać go godzinami. Po tej rozmowie jeszcze bardziej niecierpliwiłem się, bo do spotkania zostało tak dużo czasu. No dobra, może wcale nie dużo, bo tylko dzień, ale dla mnie był to AŻ dzień. Powinienem był skupić na zbliżających się kwalifikacjach i konkursach, a tymczasem moje myśli krążyły wciąż dookoła Pauliny. Jak to możliwe, że aż tak bardzo zafiksowałem się na jej punkcie? Co będzie potem? Czy to jedno spotkanie będzie początkiem czegoś wyjątkowego? A co jeśli po tym spotkaniu ten cały czar pryśnie? Teraz byłem nakręcony tym wszystkim, tą niepewnością, tajemniczością. A co będzie potem?
Przymknąłem oczy, czując ból głowy. Na szczęście nie był tak silny, jak te poprzednie, które wręcz rozsadzały moją głowę.

Marius, Marius...

Otworzyłem oczy, słysząc przy sobie głos.

— Mówiłeś coś? — odezwałem się w kierunku Roberta, który wyszedł z łazienki. W ten weekend zajmowaliśmy razem pokój, z czego byłem zadowolony. On przynajmniej mnie wspierał w tym całym moim całym szalonym pomyśle.

— Nie — odparł, na co zmarszczyłem  brwi.
Najwidoczniej musiałem się przesłyszeć. W tym samym momencie rozległ się krótki dźwięk mojej komórki. Sięgnąłem po urządzenie, po czym uśmiechnąłem się pod nosem, odczytując krótkiego SMS-a od Pauliny. Wiedziałem już, że ten dzień będzie dobry. Każda wiadomość od niej powodowała uśmiech na mojej twarzy.
— Kiedy się spotykacie? — Przeniosłem wzrok na Johanssona, słysząc jego pytanie.

— Jutro po konkursie — odparłem. Robert przytaknął, a ja zacisnąłem usta, zamyślając się na chwilę.
— Nadal myślisz, że to dobry pomysł? — zapytałem po chwili starszego kolegę.

— A ty masz jakieś wątpliwości?

— Niby chcę się z nią spotkać, ale im dłużej o tym myślę, tym więcej we mnie niepewności.

— To przestań o tym myśleć. — Parsknąłem śmiechem, słysząc tę radę. — Marius, co ja mam ci powiedzieć? Poznacie się i zobaczysz, co będzie dalej.

— A jak ten cały czar pryśnie? — Johansson spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
— Teraz mam wrażenie, że świata poza nią nie widzę, a co będzie, jeśli po spotkaniu twarzą w twarz to wszystko gdzieś uleci? Jeśli to spotkanie będzie jednym wielkim rozczarowaniem, bo nie będziemy nadawać na tych samych falach? — dopytywałem. Chciałem, żeby ktoś rozwiał moje wszystkie wątpliwości.

— Nie odpowiem ci na te pytania, bo nie znam na nie odpowiedzi — odparł, na co głęboko westchnąłem. — Musisz sam się o tym wszystkim przekonać. Być może przeżyjesz rozczarowanie, a być może to spotkanie zapoczątkuje coś fajnego. Jutro się okaże.

Pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik.

No właśnie, jutro. Miałem wrażenie, że samo to słowo przyprawiało mnie o palpitacje serca. Tyle godzin czekania. Tyle godzin niepewności. Westchnąłem przeciągle, odkładając telefon na łóżko, po czym przetarłem dłońmi twarz. Musiałem wstawać, żeby przejść do łazienki i przygotować się do zejścia na śniadanie, a potem do wyjazdu na skocznię. Musiałem skupić się teraz na kwalifikacjach. Chyba nie przeżyłbym tego, gdybym w nich poległ. To byłaby totalna porażka i to nie tylko sportowa. Bo jakbym miał jutro stanąć twarzą w twarz z Pauliną po nieudanych kwalifikacjach? Co by sobie o mnie pomyślała? Że jestem słaby?

Zakładałem ubrania, koncentrując się na dzisiejszym zadaniu do wykonania. Powinno pójść gładko. Wiedziałem, że jutro będzie gorzej. Jak miałem skakać z myślą, że pośród tego całego tłumu kibiców będzie stała ona i będzie na mnie patrzyła?

Pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik.

Serce znowu łopotało mi z szaleńczą prędkością. Chciałem pokazać się jej z jak najlepszej strony, ale przez to ciężko było mi się skupić na czymkolwiek.

— Oby ten weekend nie był porażką — powiedziałem do siebie ze zrezygnowaniem, patrząc w lustro.

Wszystko będzie dobrze...

Pomrugałem powiekami, wyrywając się z letargu. Znowu miałem wrażenie, że słyszałem obok siebie czyjś głos. Czułem, że powoli traciłem zmysły i bałem się, że nie będę umieć skoncentrować się na skoku. Przemyłem twarz zimną wodą, po czym ubrałem się i wyszedłem z łazienki, a chwilę później wraz z Robertem ruszyliśmy na śniadanie.

*

Z ogromną satysfakcją wracałem ze skoczni do hotelu. Lepiej tego dnia nie mogłem sobie zaplanować. Było we mnie tak wiele determinacji i pozytywnych myśli, że wygrałem kwalifikacje, które w duchu zadedykowałem Paulinie. Ja naprawdę oszalałem. Co więcej, pomyślałem sobie, że jeśli jutro udałoby mi się wskoczyć na podium, to je też zadedykowałbym jej. Ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie, chociaż jeszcze nie stałem z nią twarzą w twarz. Halvor oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie rzucił w moim kierunku kilku durnych uwag na jej temat. Miał ze mnie ubaw i uważał mnie za szaleńca, ale miałem już to gdzieś.
Postanowiłem wyrzucić z głowy wszystkie dotychczasowe wątpliwości i jutro z wielką nadzieją stanąć naprzeciwko niej.
A potem niech się dzieje, co chce.

****************************

Uff, w końcu jest rozdział🙄 Wiem, trochę krótki 😑
W następnym będzie spotkanie.
Ktoś się cieszy? 🤗🙄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top