3. Jakie są szanse na spotkanie?
Całą pozostałą drogę do Titisee przeglądałem jej profil i zastanawiałem się, co wysłać jej w wiadomości prywatnej, bo że to zrobię, byłem pewny. Tylko nie wiedziałem, kiedy to zrobić. Czy już dzisiaj wieczorem, czy poczekać jeszcze kilka dni? Może najpierw powinienem przejrzeć te wszystkie wiadomości i odszukać tą od niej? Tylko co, jeśli się okaże, że się nie odezwała? Może Halvor miał rację i ona wcale nie będzie chciała mnie poznać? Miałem chaos w głowie od natłoku myśli i nie było nikogo, kto by te moje wątpliwości rozwiał. Musiałem zmierzyć się z tym wszystkim sam.
*
Leżałem na łóżku, wpatrując się w sufit. Przymknąłem oczy, pogrążając się w myślach. Miałem wrażenie, że nieznajoma całkowicie zawładnęła moim umysłem. Nie potrafiłem skupić się na niczym innym.
— Słyszy nas?
— Myślę, że tak.
Otworzyłem oczy, cicho wzdychając.
— Czego chcecie? — zapytałem, skupiając wzrok na białym suficie.
— Żebyś wrócił na Ziemię i pogadał z nami — odezwał się Johann. Przetarłem twarz dłonią, po czym usiadłem na łóżku, przesunąłem się i oparłem plecami o ścianę.
— Zmęczony jestem. — Westchnąłem cicho, spoglądając na kumpli.
— Wiesz, co? Mam lekarstwo na twoje zmęczenie — powiedział Forfang, a ja spojrzałem na niego, unosząc brew. Byłem ciekawy, co chciał powiedzieć.
— Impreza? — zapytał Halvor, na co Johann pokręcił głową.
— Niech napisze do blondi, żeby wiedział, na czym stoi — odparł. — No, chyba że już to zrobiłeś — powiedział, patrząc na mnie, a ja zaprzeczyłem ruchem głowy. Jeszcze nie zebrałem się w sobie, żeby to zrobić.
— To bierz telefon w łapy i wystukaj coś na Facebooku — dodał po chwili.
— A jak jej odpowiedź zginie w gąszczu tych wszystkich, co cały czas napływają? Albo napisze, że mam spadać? Albo, co gorsze nic nie napisze, tylko to zignoruje? — dopytywałem.
— Napisz jej swojego maila, żeby na niego odpisała. — Zaśmiałem się pod nosem z tak banalnego rozwiązania.
Dlaczego to inni wiedzieli, co powinienem zrobić, a ja nie mogłem zebrać myśli, żeby wymyślić coś racjonalnego? Czułem się, jakbym miał w głowie wielką pustkę.
***
Uśmiechnęła się do mnie, gdy stanęliśmy naprzeciwko siebie. Kiedy to zrobiła, miałem wrażenie, że wszystko inne dookoła zniknęło. Byliśmy tylko my. Zrobiłem kolejny krok do przodu, żeby znaleźć się jeszcze bliżej niej. Zmrużyłem oczy, widząc, jak z jej oczu w górę uleciała niebieska barwa. Przełknąłem mocniej ślinę, bo z każdym moim kolejnym krokiem z jej twarzy ku górze wznosił się jakiś kolor, a jej sylwetka coraz bardziej się oddalała. Zacząłem się denerwować, przez co moje serce zaczęło szybciej bić. Oddychałem ciężko, przyspieszając kroku, by w końcu biegiem ruszyć w jej kierunku. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie kolejny raz, a po chwili jej sylwetka rozmazała się w powietrzu, tworząc chmurę różnokolorowych barw. Stanąłem jak wryty, bo kompletnie nie wiedziałem, co się stało.
— Paulina — szepnąłem cicho, spoglądając w niebo.
Zmrużyłem oczy, unosząc dłoń, by zakryć ostro świecące słońce. Nagle przymknąłem powieki, kładąc dłonie na skroniach, bo znowu nadszedł ten okropny ból.
— Wierzę, że nas słyszy.
Zerwałem się z łóżka, oddychając ciężko. Czułem spływający z czoła pot. Rozejrzałem się po ciemnym pokoju, a do moich uszu dotarł odgłos spokojnego, miarowego oddechu Forfanga, który był pogrążony w śnie. Opadłem na poduszkę, cicho wzdychając, bo pierwszy raz miałem taki dziwny sen. Co on mógł oznaczać? Przygryzłem palec, po czym zacisnąłem zęby. Przewróciłem się na bok i sięgnąłem po telefon. Wiedziałem, że nie będę mógł zasnąć, jeśli nie zrobię jednej rzeczy - nie sprawdzę maila. Byłem ciekawy, czy Paulina już coś odpisała. Nawet gdybym miał za chwilę przeczytać, że jestem nienormalny i mam spadać, to musiałem wiedzieć, na czym stałem. Wziąłem głęboki oddech, by chwilę później otworzyć skrzynkę mailową. Rozchyliłem usta, widząc nową wiadomość. Miałem wrażenie, że świat się zatrzymał, bo to była wiadomość od niej.
Paulina mi odpisała i to niedawno, bo pół godziny temu, co oznaczało, że mogła teraz nie spać tak, jak ja.
Zaśmiałem się cicho pod nosem, widząc temat maila napisany po angielsku.
Dziewczyna ze zdjęcia.
Przetarłem dłonią twarz, wypuszczając cicho powietrze, po czym ponownie spojrzałem na telefon. Trzymałem palec nad wiadomością, wystarczyło tylko dotknąć opuszką palca ekranu i otworzyć ją, żeby przeczytać. Znieruchomiałem, kiedy to zrobiłem, bo miałem wrażenie, jakby to ktoś postronny sterował moją dłonią.
Pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik, pik.
Serce kolejny raz mocniej zabiło, co oznaczało, że tej nocy już nie zasnę przez nadmiar emocji. Gdyby ktoś mi zmierzył teraz ciśnienie, to od razu dostałbym tabletki na jego zbicie.
Cześć,
tak naprawdę, to nie wiem, co napisać, bo kompletnie nie wiem, dlaczego mnie szukasz. Widziałam w internecie Twój post, jednak nie napisałeś w nim, z jakiego powodu prosisz o to, żebym się odezwała. Domyślam się, że znalazłeś mój profil po tym, jak oznaczyła mnie koleżanka.
W sumie to odezwałam się z ciekawości, bo chciałabym wiedzieć, co takiego zrobiłam, że postanowił mnie odnaleźć Marius Lindvik.
Pozdrawiam
Paulina Zych
Skradłaś moje serce — pomyślałem sobie.
Przymknąłem oczy, potrząsając głową, bo zaczynałem zachowywać się jak psychopata. Gdybym napisał jej takie coś, to tym bardziej uciekłaby, gdzie pieprz rośnie. Teraz na spokojnie musiałem zastanowić się, co jej odpisać, żeby się nie wygłupić.
Odłożyłem telefon i ułożyłem się wygodnie na boku, podkładając ręce pod głowę. Przymknąłem oczy, układając sobie w myślach jakąś sensowną odpowiedź, ale wszystko, co wymyślałem, było według mnie bezsensowne. Westchnąłem głęboko z bezsilności. Nie pozostało mi nic innego jak czekanie na poranek.
*
— Robert — szepnąłem, gdy schodziliśmy rano na śniadanie.
Johansson spojrzał na mnie, po czym zwolnił kroku, przez co zostaliśmy trochę z tyłu.
— Odpisała — powiedziałem po chwili.
— Kto? — zapytał, a ja przewróciłem oczami. Jak mógł zadać tak bezsensowne pytanie?
— No, Paulina — odparłem.
Wąsacz zatrzymał się, więc ja zrobiłem to samo.
— Co napisała?
— Że jest ciekawa, czemu jej szukam. Co mam jej odpisać?
— Marius, przecież nie będę ci dyktował odpowiedzi. Pomogłem z postem, ale reszta należy do ciebie — odpowiedział.
Skrzywiłem się, bo myślałem, że mi pomoże. Niby miał rację, bo to była poufna wiadomość między mną a Pauliną, ale mimo wszystko liczyłem na pomoc starszego kolegi. Johansson ruszył w kierunku hotelowej restauracji, a ja westchnąłem cicho, podrapałem się po głowie, po czym też skierowałem tam kroki. Nie było sensu dalej tkwić na korytarzu. Idąc, cały czas układałem sobie w głowie odpowiedź, którą chciałem wysłać Paulinie i wiedziałem, że po powrocie do pokoju od razu ją napiszę i wyślę.
*
Uśmiechałem się, widząc następną odpowiedź od dziewczyny ze zdjęcia.
Cześć,
Miło mi, że zwróciłeś na mnie uwagę, jednak musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nasza znajomość raczej nie wyjdzie poza wiadomości mailowe, czy też na Messengerze, a z Twojej poprzedniej wiadomości wynika, że chciałbyś się spotkać. Ty ciągle się przemieszczasz, ja mieszkam w Polsce. Co prawda wybieram się ze znajomymi na najbliższy konkurs w Niemczech, ale Ty będziesz zajęty, więc myślę, że nie powinniśmy w to dalej brnąć.
Życzę powodzenia w karierze i będę trzymała kciuki za Twoje sukcesy.
Pozdrawiam
Paulina
Czy można poczuć strach przed stratą osoby, której się nie znało? Której nie widziało się w realnym świecie tylko na zdjęciu i, z którą wymieniło się kilka maili? Bo ja w momencie przeczytania odpowiedzi od dziewczyny ze zdjęcia takie coś właśnie poczułem. Skrzywiłem się na myśl, że tak postawiła sprawę. Niby miała rację, ale mimo wszystko miałem poczucie, że właśnie straciłem kogoś ważnego w swoim życiu.
Westchnąłem przeciągle, przecierając twarz dłońmi, by następnie kolejny raz przeczytać jej odpowiedź, jakbym się łudził, że nagle znajdę w niej coś, po czym nie będę czuł się odrzucony.
Co prawda wybieram się ze znajomymi na najbliższy konkurs w Niemczech, ale Ty będziesz zajęty, więc myślę, że nie powinniśmy w to dalej brnąć.
I właśnie to jedno zdanie sprawiło, że na nowo odżyła we mnie nadzieja, że to wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Miała być w Titisee i wiedziałem, że zrobię wszystko, żebyśmy się spotkali. Chociaż na chwilę, żebym mógł spojrzeć w jej oczy. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym zacząłem odpisywać na maila.
Nagle przymknąłem oczy, widząc ostre światło. Kolejny raz powtórzyła się ta sytuacja, ale tym razem bez bólu głowy.
— Reaguje?
— Tak.
Wzdrygnąłem się, czując, że coś we mnie uderzyło. Powoli otworzyłem oczy, widząc szczerzącego się do mnie Halvora, a obok mnie leżała rękawica. Odetchnąłem głęboko, spoglądając na ekran komputera, który w międzyczasie zrobił się czarny.
— Czyżby nowa wiadomość od miłości twojego życia? — zapytał szyderczo Granerud, a ja pokręciłem głową ze zrezygnowaniem.
Denerwowały mnie te przytyki z jego strony. Czy to coś złego, że spodobała mi się ta dziewczyna?
— Tak, zazdrościsz? — zapytałem ze złością.
— Jakie są szanse na spotkanie? — Przeniosłem wzrok na Johanna, słysząc jego pytanie.
— Trudno powiedzieć. — Westchnąłem ciężko. — Niby będzie w ten weekend na konkursie, ale nie pała chęcią spotkania.
— Serio? — zapytał Robert, na co przytaknąłem.
Szczerze to myślałem, że wykaże jakiekolwiek entuzjazm z powodu poznania mnie, ale chyba się przeliczyłem. Najwidoczniej nie kibicowała mi.
— Okey, jestem zaskoczony — odezwał się Granerud.
— Nie tylko ty — wtrącił Daniel.
Wzruszyłem ramionami, widząc ich miny, po czym przeniosłem wzrok na laptopa, żeby dokończyć maila. Liczyłem, że mimo wszystko dziewczyna zmieni zdanie i będzie chciała się spotkać. Co zrobię, jak kolejny raz dostanę odmowę? Nie wiedziałem, jednak miałem nadzieję, że jakimś cudem wszystko potoczy się po mojej myśli.
****************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top