#2

Do sali weszła moja mama, nie raczyłam ją obdarzyć spojrzeniem, nawet nie chciałam. Podeszła do łóżka i spojrzała na mnie z uśmiechem i łzami w oczach.

- Jak dobrze, że się wybudziłaś.

- Taa... Też się cieszę. - odpowiedziała z obojętnością w głosie.

- Pamiętasz co się stało?

- Nie... Możesz mi opowiedzieć?

- Oczywiście, miałaś lecieć na wakacje do Korei za które zapłaciła ci ciocia za ukończenie liceum z wyróżnieniem. Wracałaś ze szkoły, mieszkamy na wiosce pamiętasz? Jest tam droga która prowadzi do centrum i twojej szkoły. Szłaś przez tą drogę z słuchawkami w uszach i nie słyszałaś tira który jechał za tobą, mężczyzna który prowadził nie zauważył cię... - oczy kobiety zaszkliły się.

- Skąd to wiesz?

- Było to niedaleko naszego domu, siedziałam w ogródku...

- Czy będzie jeszcze możliwość abym poleciała do tej Korei?

- Z twoim stanem?

- Racja...

Do sali weszła pielęgniarka która wręczyła mi tacę z jedzeniem następnie położyła ją na stoliku.
Odpięła mi niektóre kabelki które uważała za nie potrzebne i następnie wyszła z sali. Nie przepadałam za szpitalnym jedzeniem lecz wolałam zjeść to niż umrzeć z głodu. Wzięłam tacę do ręki i zanim zrobiłam jakikolwiek kęs jedzenia do sali wszedł lekarz. Podszedł do mojego łóżka i stwierdził że jedziemy na badania.

- Doktorze? A nie mogłabym najpierw coś zjeść?

- Gobrze, wrócę za piętnaście minut.

Znów wzięłam do swoich rąk tacę i delektowałam się szpitalnym jedzeniem (okropnym jedzeniem). Nie mam specjalnych upodobań co do jedzenia ale nie lubię jak coś jest pozbawione smaku, dosłownie.

Obiecane 15 minut później lekarz ponownie postawił swoje nogi w szpitalnej sali. Podszedł do mojego łóżka energicznym krokiem i nakazał pielęgniarką aby przewiozły mnie do innej sali.

- Gdzie ją zabieracie? - zapytała matka dziewczyny.

- Na badania, proszę się nie martwić.

Pov. Mama
Gdy Chi zniknęła z mojego pola widzenia zastanawiałam się co mogło jej się śnić przez ten czas i dlaczego tak chce wrócić to Yungigo? Yongina? Yoongiego! Tak Yoongiego, może w tym śnie był on dla niej bardzo ważny? Czy on w ogóle istnieje w prawdziwym życiu? Chichi to moje oczko w głowie na początku nie mogłam dopuścić do siebie myśli że może się nie obudzić a teraz? Jest tu ze mną i nie pozwolę aby stała się jej najmniejsza krzywda. Jedyne co się teraz liczy to jej zdrowie nic innego nie jest tak ważne jak ona. Chcę zobaczyć moją córkę szczęśliwą jak za czasów szkoły. Od tego czasu minęły trzy miesiące, a Chi od kąd się obudziła nie powiedziała do mnie ani razu mamo.

- Wyniki badań są dość dobre, rehabilitacja nie będzie potrzebna więc jak będzie wszystko dobrze pani córka wyjdzie za półtora tygodnia.

- D-dobrze... Mogę ją zobaczyć?

- Oczywiście ale proszę spokojnie.

Pov. Chi
Mama weszła do sali i uśmiechnęła się smutno, wolnym krokiem pochodziła do łóżka szpitalnego. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, obróciłam się na drugi bok i zacisnęłam powieki.

- Chi... Pamiętasz wszystko co się działo przed wypadkiem? Twoje życie?

- A co to ma do rzeczy?

- Chcę Ci przypomnieć twoje poprzednie lata.

- trochę pamiętam.

- Pamiętasz jak z twoim tatą podróżowaliśmy jak byłaś mała? Jeździliśmy do różnych państw z różnych kontynentów.

- Pamiętam tylko Tajlandię, Nową Zelandię, Kanadę i Włochy.

- Byliśmy w też w innych lecz w Korei najdłużej.

- Byliśmy w Korei? Dlaczego nie pamiętam?

- Byliśmy w Daegu przez pół roku, często chodziliśmy na spacery i tam poznałaś chłopczyka o ciemnych włosach, malutkich oczach i ślicznym uśmiechu. Uwielbiałaś się z nim bawić lecz w końcu musieliśmy wracać. Nie pamiętam jego imienia ale obiecaliście sobie że kiedyś się odnajdziecie i będziecie się przyjaźnić...

- Yoongi~ - szepnęła

To musiał być on.

----------
💜 💙 💚 💛 🧡 ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top