#10

Matka nakładała kolejną gałkę lodów do przezroczystego pucharku, a moje myśli uciekły do Yoongiego. Zadawałam sobie pytania, czy to było przeznaczenie? Dlaczego się spotkaliśmy jako dzieci? Z jakiego powodu on mi się śnił? A teraz śpi piętro wyżej w moim łóżku, czy to przypadek?

- Słuchasz mnie Chichi?

- Hmm? Przepraszam.

- Zrobić ci kawę?

- Nie, dziękuję.

Złapałam w moje ręce pucharek z lodami i dalej rozkminiałam. Może warto zapomnieć? Poznać prawdziwego Yoongiego, odciąć się od przeszłości, ale... Czy zapomnienie będzie dobrym wyjściem? W tym momencie towarzyszyło mi tylko i wyłącznie zakłopotanie i wczesna tęsknota za  matką. To nie jest tak, że popadam w paranoję, a w najbliższym czasie w depresję, po prostu strasznie mnie to męczy.

- Przepraszam ale straciłam ochotę na lody...

Odłożyłam resztę do zamrażarki odwróciłam się w stronę wyjścia z kuchni i chciałam wyjść przed dom, lecz Yoongi mnie zatrzymał. Nic nie powiedział, nic nie wyraził po prostu spojrzał mi w oczy i przytulił. Mogłam trwać w tym uścisku wieki lecz on opamiętał się i oderwał się od mojego ciała.

- Przepraszam, nie powinienem był. - Chłopak speszył się i właśnie miał iść do kuchni lecz dziewczyna go zatrzymała.

- Nie przepraszaj, nie masz za co Yoongi. - Chichi blado się uśmiechnęła.

Yoongi nie widział co ma jej odpowiedzieć, szukał w głowie odpowiednich słów ale nie znalazł żadnych, wpatrywał się w nią przez dłuższy czas a następnie posłał jej delikatny uśmiech, chwilę później zniknął za drzwiami pomieszczenia zwanego kuchnią. Dziewczyna stanęła jak osłupiała, niby to zwykłe zachowanie lecz wcale takie nie było.

Dziewczyna szła przez długi korytarz z ciekawością wpatrując się w zdjęcia widoczne na ścianach tego pomieszczenia. Zdjęcia z dzieciństwa, z rodzicami, z wakacji za granicą, nawet z jej okresu dojrzewania, na jednym ze zdjęć było widać jej lekki trądzik. W końcu korytarz się skończył a ChiChi wyszła na upragniony ogród. Wolno stąpała po schodkach które prowadziły z domu ja ogród i odwrotnie. Przyglądała się roślinom i nieświadomie się uśmiechała. Wiedziała, że jutro wyjeżdża i chciała zapamiętać to miejsce jak najlepiej, nie miała lecz ona świadomości, że Yoongi obserwuje ją od czasu gdy spotkali się przed wejściem do kuchni.

- Będziesz tęsknić za tym miejscem prawda?

- Przestraszyłeś mnie, ale tak będę, tęsknić. Nie pamiętam zbyt wiele, lecz...

- Rozumiem cię, chcesz porozmawiać?

- Nie, nie dziękuję.

- Jak uważasz. Pamiętaj, że jakbyś czegoś potrzebowała to-

- Dobrze, zapamiętam.

Chichi powoli odeszła w przeciwną stronę, gdzie stał młody mężczyzna. Powoli spacerowała po ogrodzie i zastanawiała się czy nie wyjść całkowicie przed dom (przed płot). Ten pomysł od razu uciekł jej z głowy, w końcu nie pamiętała zbyt wiele i mogłaby się zgubić, nie pamiętała tej okolicy. W pewnym momencie zatrzymał ją mocny uścisk, odwróciła się w stronę osoby która dotykała ją w ten sposób ale to co zobaczyła nie było zwykłym widokiem. Spojrzała na niego swoimi szarymi oczkami i dalej nie docierało do niej co się tak naprawdę stało, dlaczego Yoongi ją przytulił i... Dlaczego on płacze?

- Yoongi? Dlaczego płaczesz? - Zapytała z troską dziewczyna.

- Martwię się o ciebie, tak cholernie się martwię. Ciągle zadaję sobie pytanie dlaczego chodzisz smutna? Czemu takie myśli chodzą ci po głowie? Nie znamy się zbyt wiele ale coś mnie do ciebie ciągnie, proszę nie wyśmiej mnie...

- Skąd o tym wiesz? - Jej głos zadrżał (?).

- To będzie moja tajemnica. Ale błagam, nie chcę żebyś popadła w depresję czy jakieś inne gówno bo będę się martwił jeszcze bardziej.

Chichi już mu nie odpowiedziała, starła resztki łez z jego bladych policzków i zaprowadziła go do domu. Szli w ciszy która im nie przeszkadzała co jakiś czas spoglądali po sobie i mieli nadzieję, że coś z tego będzie...

--------------------------
💜 💙 💚 💛 🧡 ❤️
I co kochani! Mamy rozdział 😇🤩

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top