Rozdział 8

Gdy wysiadam z samochodu zrozumiałam jedno, on nie miał pojęcia kim jestem aż do teraz. Jego mała siostrzyczka przybiegła do mnie.
- Vi! Ale fajnie, że to ty.
- Znasz ją? - odzywa się zdziwiona.
- Tak mamusiu. Pamiętasz jak mówiłam, że poznałam prawdziwą bohaterkę? - kobieta kiwnęła głową. - To Vi!

Weszliśmy do pizzerii, mała Susie pobiegła do loży. Chciała usiąść obok mamy i mnie, więc usiedliśmy w kolejności - mój tata, mama Nicka, Susie, ja i Nick. Ojczym Nicka stwierdził, że musi jechać do firmy.
Zamówiliśmy dwie duże pizzy i jedną małą. Jedna była z salami, druga z pieczarkami, a najmniejsza dla Susie była hawajska. Gdy czekaliśmy na nasze zamówienie rodzice o czymś żywo rozmawiali, a małej Susie nie zamykała się buzia.
- Siostra skończ.
- Ale Nicki. - jedynie na nią spojrzał, a potem przeniósł swój wzrok na mnie.
- Mam ochotę na lemoniadę. Ktoś coś?
- Jasne, synku weź od razu dzbanek.
- Vi chodź. - nie bardzo wiedziałam po co, ale wstałam i poszłam za brunetem. Wpatrywałam się w jego plecy, ale moje myśli powędrowały do wczorajszego wieczora. Był taki elegancki i zdeterminowany, by spędzić czas z tą która go odpycha. Zastanawiam się po co mu to było. Mógł mieć praktycznie każdą
- Słuchaj. Nie wiedziałem, że to ty. Nie powiesz tego nikomu. - o cholera
- Ale o co chodzi? Nie bardzo rozumiem.
- A podobno taka inteligentna.. Chodzi mi o to co się stało dzisiaj.
- Przecież nic się nie stało. Nadal nie wiem o czym mówisz.
- I tego się trzymaj. Będę dla ciebie miły. - podnoszę brew. - bo moja mama tego chce, więc nic sobie nie wyobrażaj. Będę miły tylko podkreślam tylko wtedy, gdy w pobliżu będzie moja rodzina na więcej nie licz, nie będę twoim przyjacielem. Nie będę się poniżał jak Ian. A chodziło o sytuacje przy oknie spryciulo.
- A co ty nagle masz do Iana? Z tego co słyszałam to twój kumpel.
- Niby tak, ale lata za tobą jak kot z pęcherzem, a ty tak pięknie go odrzucasz że aż miło patrzeć. Może jednak nie różnimy się tak bardzo. - mówi i zaczyna bawić się kosmykiem moich włosów.
- Ja...
- Nie tłumacz się. Wiem że masz ochotę na kogoś innego. Ale Vi gdybyś była wczoraj na balu wiedziałabyś, że moje myśli już zajmuje pewna dziewczyna.. - westchnął - Dziewczyna z maską.
Cholera.
- Nie sądzę żeby normalna dziewczyna była aż taką desperatką.

Odwracam się do niego plecami, a w międzyczasie on zamówił lemoniadę. Po drodze do stolika, mój pseudo nowy kolega szepcze żebym się uśmiechnęła. Przypuszcza mnie bym mogła usiąść i próbuje zachowywać się jakby ta mała sprzeczka przed chwilą nigdy nie miała miejsca. Co z nim nie tak? Nie jestem do końca pewna co tu się dzieje, ale wiem jedno. Jest z nim źle, a wczorajsza zabawa chyba mu zaszkodziła.
Gdy zjedliśmy i wypiliśmy wszystko co mieliśmy zamówione, Susie postanowiła opowiedzieć swoje przygody z przedszkola. Widzę ją drugi raz w życiu, a ona wciąż przytula się do mojego boku. Jednak chwilowo zajęła się rozmową z dorosłymi. Opadłam plecami na oparcie kanapy w loży i niemal od razu poczułam dłoń Blacka blisko mojego ramienia. Spojrzałam na niego, próbując mieć groźne spojrzenie, ale pewnie nie wyszło. W odpowiedzi prychnął tłumiąc śmiech. Patrzyłam się na niego przez chwilę, wyglądał na nieco spiętego. W tej chwili nie przypominał mi tego "dręczyciela", tej wersji Nicka, chyba jeszcze nigdy nie widziałam.

Mała Susie zrobiła się senna, a przez to marudna. Stwierdziliśmy, że to najwyższa pora wracać do domu. Droga minęła całkiem szybko i już chwilę później, mogłam uciec na siedzisko przy oknie i zanurzyć się w ukochanej historii młodych kochanków.

Przeczytałam fragment i miałam siebie i Nicka przed oczami. Też zachowałby się jak dupek. Czy ta książka jest o nim ?

Nicolas Black: Jestem zielony czy zabójczo przystojny, że tak patrzysz ?

Victoria Douglas: Cały świat nie kręci się wokół Nicolasa Blacka.

Spojrzałam za okno. Siedział naprzeciwko. Niemal słyszałam to jego prychnięcie w reakcji na moją wiadomość. Spojrzał na mnie, a ja jedynie się uśmiechnęłam i wróciłam do książki. Jednak nie na długo, ponieważ skutecznie chciał mi poprzeszkadzać.

Nicolas Black: A szkoda, bo mógłby.
Nicolas Black: A nawet powinien !
Nicolas Black: Ej ! Mnie się nie ignoruje.
Nicolas Black: Haaaaaaaaaaloooooooo.
Nicolas Black: Bo wyślę do Ciebie Susie.
Nicolas Black: A znając ją zacznie Ci gadać o mnie.
Nicolas Black: Chcesz tego ! WIEM TO.

Victoria Douglas: Przestań. Próbuję czytać. To, że Ty nie umiesz, nie oznacza, że ktoś nie może tego robić.
Victoria Douglas: I nie... Nie chcę. Wystarczy mi gadania o Tobie, serio. Ale w sumie podziękuj siostrze. Masz darmową reklamę.

Nicolas Black: Nie jesteś zbyt miła. A podobno " Vi jest taaaaaaakaaa kochana". Tobie też robi reklamę.
Nicolas Black: A i jeszcze jedno. Ja potrafię czytać.
Victoria Douglas: Serio ? Czyli po prostu olałeś to jak napisałam "Przestań".

Nicolas Black: Może.


Przewróciłam oczami i wróciłam do swojej lektury. Przeczytałam kilka dość długich rozdziałów i stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy. Schodząc z siedziska zauważyłam tylko jak mój sąsiad leży na łóżku i to z książką.

Może nie będzie z nim tak źle...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top