Spotkanie z Lawem

Smoker,mam cię gdzieś – pomyślała tak po raz pierwszy wżyciu. Zawsze bała się tego człowieka, jednak teraz miało sięto zmienić. Nic mi nie zrobisz, bo masz znacznie większeproblemy, racja? A nawet jeśli, to i tak mnie nie poznasz. Zresztą– zbliżała się coraz bliżej fortecy. Stąd,widziała już dokładnie niektórych z członków marines. Masztrochę więcej problemów, niż ja –Słomkowy, Trafalgar... Co japrzy nich znaczę, hm?

-S-S-Smo! -Krzyknął nagle jeden z marynarzy spoglądający na Kai.

BiałyŁowca odwrócił się niechętnie. Jest taki zły, bo ktośwoła na niego „Smo", czy dlatego, że przeszkodziłam mu wrozmowie?

-O co chodzi? - warknął.
- T-tam! - Marynarz wskazał palcem wkierunku dziewczyny.
- Co ty tu robisz? - Zdziwił się Smoker. -Słomkowi, jeden z shichibukai i na dodatek ty. Co wy tuodpierdzielacie, Zamaskowana?

Kainie zatrzymywała się. Szła dalej przed siebie, dumnie unoszącgłowę.Grała teraz rolę, z której nie mogła wyjść. Dumna,nigdy nieschwytana, milcząca i niepowstrzymana.

- Zamaskowana– krzyknęli niektórzy w jej kierunku.
- Nietykalna –odpowiedzieli inni.

Gościówa,która pokonała was rano na treningu – chciała imodpowiedzieć, lecz powstrzymała się. Cioty i łamagi.

Poprawiłaswoje katany, cały czas idąc przed siebie. Wyminęła kilku zmarynarzy i znalazła się nieopodal Smokera, który zatrzymałTashigi, chcącą ją zaatakować oraz Trafalgara, który naszczęście lub nieszczęście chyba ją poznał, a przynajmniejwyglądał jakby tak było.

---

Tak...Mój strój jest tak banalny, a i tak jakoś nigdy nikt nie odważasię mnie podrobić. Jestem Zamaskowaną. Mam kilka cech, którychpilnie się trzymam – tylko moja załoga zna mój głos, niepokazuje się z reguły dwa razy w tym samym miejscu i zawsze mamzakrytą twarz. Czasem jest to jakiś szal, ale mam też swoją"fajniutką" maskę. Dużo osób zna moje oczy, chociażnie wiem czemu, niski wzrost oraz niekonwencjonalny styl walki, wktórym jestem wstanie użyć praktycznie wszystkiego, włącznie zpokonanym już przeciwnikiem.
Korzystając ze zdolności mojegoklonowego-owocu, wypłynęłam na morze w dwóch postaciach. Pierwszato Kai – członkini Marines. Byłam tam po to, żeby szukaćSłomianego i na szczęście idzie mi to nie najgorzej. Druga –Zamaskowana, czyli kapitan na pirackim statku. Co jakiśczas zjeżdżamy w miejsca, w których wiemy, że się źledzieje i staramy się pomóc ludziom, ponieważ marynarka ma ichgdzieś.
Jako, że należę do marynarki, zawsze wiedziałam, jakich uniknąć jako Zamaskowana, co robić, żeby się na nich nienatknąć. Dlatego wzięło się też powiedzenie - całkiem niedawno- „ukryć się jak Zamaskowana"lub też „ukryć się jakpirat", lecz oba odwołują się do mnie. Kolejną kwestią jestto, co robię, gdy niestety spotkam marynarkę – walczę z nimi,ale przecież Zamaskowana, czyli ja, to tylko klon, łatwo możezniknąć, prawda?

Właśniedlatego dotychczas byłam tak nieuchwytną. Ale teraz... teraz tomoże się zmienić. Jeśli Słomiany Kapelusz Monkey D. Luffypozwoli mi dołączyć do załogi, zostanę zmuszona do odejścia zmarynarki lub stworzenia jeszcze jednej, trzeciej postaci. Z tym żeutrzymanie aż tylu przez tak długi czas może być trudne. Cóż,marzenia ponad wszystko.

-----

Chciałasię odezwać, porozmawiać z Lawem, lecz wiedziała, że niemoże. Jestem Zamaskowaną – powtarzała sobie. Aprzynajmniej do czasu, aż nie znajdę Luffiego.

Trafalgarnie pytał Kai o nic najpewniej dlatego, że i tak wiedział, że jejnie odpowie, Tashigi jednak, która znajdowała się tuż obokSmokera, nie przeszkadzał fakt, że Zamaskowana z reguły milczała.

-Co tu robisz?
Kai spojrzała na Tashigi przelotnie, lecz zaraz potym odwróciła wzrok w kierunku Lawa.
- Tashigi, uspokój się –powiedział Smoker do swojej podwładnej. - Nie wiesz co o niejmówią.
- Możecie ją torturować, a i tak nic wam nie powie –wtrącił brunet swoim ponurym i jednolitym tonem. - Przekonałem sięjuż o tym.

MiłoLaw, że mnie pamiętasz. Uśmiechnęła się, jednak podczerwonym szalem nie było tego widać.

-Idziesz ze mną, czy to z marynarką masz do pomówienia? - SpytałTrafalgar, odwracając twarz w kierunku Kai. Dziewczyna skinęłagłową, po czym podeszła do niego. Skinął głową, rozumiejącodpowiedź dziewczyny.

Odwrócilisię i odeszli.

---------------------------

Yeah!Mam naprawiony komputer!!! :D
(ale mam problemy ze szkołą,więc i tak rozdziały nie będą zbyt często, obiecuję jednak, żespróbuję się coś na to narodzić)




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top