Dawid Falkowski

Kabina samolotu, dział pierwszej klasy, była obszerna i dobrze klimatyzowana. Bagaże podręczne zostały bezpiecznie ułożone nad głowami pasażerów, którzy siedzieli w dużych fotelach, część okryta miękkimi kocami drzemała od momentu startu.

Dawid Falkowski czytał "Fausta", zerkając co kilka minut na śpiącą towarzyszkę. Z jej dłoni zwisał niebezpiecznie nisko kieliszek po winie, miękka poduszka wspierała plecy kobiety, blade stopy pozbawione butów spoczywały na podnóżku. Słońce załamywało się na jej poznaczonej latami spędzonymi w Afganistanie twarzy, charakterystycznej, bo przez lewą część przebiegała głęboka blizna, jedyna widoczna pamiątka po walce w gorącej strefie.

Julia Błysk-Falkowska przęciągnęła się z cichym jękiem, szczupłe, długie palce wolnej lewej dłoni wplotły się w jej własne włosy. Dawid z cichym westchnięciem odstawił kieliszek, który upadł na wykładzinę pokładu, zaś jego pani major nadal spała, schowana pod ciemną koszulą pierś unosiła się i opadała w równym rytmie. Nie miała koszmarów od trzech lat, przesypiała całe noce, była tak spokojna, iż czasem starszy sierżant sprawdzał, czy aby na pewno jego ukochana nadal oddycha. Jednakże Julia nie zamierzała go jeszcze zostawić, co często wypominała mu ze zdyszanym śmiechem, kiedy leżeli obok siebie po dobrym seksie. Często wodził palcami po bladych bliznach, gdzie jej własne nogi łączyły się z przeszczepionymi kończynami. Sam miał taką na przedramieniu, dopiero niedawno nauczył się na powrót pisać właściwą dłonią.

Delikatnie przesunął palcami po ciemnych włosach swej małżonki, która otworzyła niemrawo oczy i wtuliła twarz w jego dłoń. Miała już trzydzieści sześć lat, lecz nadal wyglądała bardzo młodo, jej twarz prawie nie miała zmarszczek, zaś ciało nadal było giętkie i umięśnione.

- Daleko jeszcze, sierżancie? - spytała sennie, poprawiając się w fotelu.

Ledwie powstrzymał się przed przed cichym jękiem, który nagle zawitał do jego gardła. Nachylił się nad Julią, musnął jej wargi swoimi.

- Godzina. Potem wsiadamy do helikoptera i spędzamy jeszcze jakieś pół godziny w powietrzu, po czym lądujemy w naszej bazie...

- A jednym z warunków naszej zgody na przylot do nich było wydzielenie nam małego skrzydła jako pokoje prywatne. - Julia uśmiechnęła się kokieteryjnie. - Czyli półtorej godziny lotu, margines to około piętnastu minut, więc mam jeszcze czas, aby trochę się napić. Idę rozprostować nogi, chcesz kolejną whisky, czy raczej napijesz się ze mną wina?

Dawid przechylił głowę, kalkulując zawzięcie. W końcu podał żonie swoją pustą szklaneczkę i portfel.

- Wino. I tak nie prowadzę helikoptera, więc możemy wziąć butelkę. Do jutra nikt nie powinien nam przeszkadzać.

Kobieta uniosła wysoko lewą brew, jednak skierowała się ku małemu posterunku stewardes, gdzie szybko dostała to, czego chciała.

Mieli specjalne przywileje ze względu na bycie wojskowymi, co prawda w stanie spoczynku, jednak nadal mogli uczyć młodych. Sytuacja tego od nich wymagała, podobno w jej bazie nie było zbyt ciekawie, ze słów generała Wrońskiego jasno wynikało, że kilka kobiet coś planuje. O ile Dawid proponował im pomoc teoretyczną, same porady przez bezpieczny komunikator internetowy, o tyle Julia nie chciała mieć z tą sprawą nic wspólnego. Perspektywa opuszczenia przyjemnie chłodnego mimo pełni lata Mińska, powrót do Afganistanu i spędzenie bliżej nieokreślonego czasu w TYM miejscu było dla niej zbyt wielką trudnością, wiązało się ze zbyt dużym bólem. Ale negocjacje pomogły. Armia dała im bezpłatny przelot pierwszą klasą, wynagrodzenie za każdy dzień spędzony na misji oraz wolną rękę w kwestii wchodzenia i wychodzenia z bazy. Major Julia Błysk-Falkowska postawiła też warunek, że jedno skrzydło ma być do ich wyłącznej dyspozycji.

Usiadła na powrót w wygodnym fotelu i zajęła się rozmową ze swoim mężem. Do końca lotu opróżnili wspólnie całą butelkę Bordeaux, wymieniając się uwagami na temat czekającej ich misji.

~|~

Starszy sierżant Dawid Falkowski czuł niemożliwy strach, kiedy śmigłowiec leciał nad pustynnym terenem. Przypominał sobie wszystkie te ucieczki i misje przydzielone mu przez Ksandera. Przypominał sobie wszystkie te przeloty helikopterem, kiedy tak bardzo martwił się o swoją panią major. Z daleka poznał rozrzucone ruiny, które układało się w wielką literę P. Wylądowali pośrodku, cztery metry od wejścia, szybko przebiegli ze śmigłowca do wnętrza.

Korytarze bazy ani trochę się nie zmieniły. Dawid od razu poznał pęknięcie w tynku na przeciw wejścia, gdzie kiedyś, po nieudanej misji odbicia czterech cywilnych lekarzy z rąk Talibów, Jula kilkakrotnie uderzyła pięścią. Była wściekła, wtedy właśnie pierwszy raz go przytuliła, płakała na jego ramieniu, rozsmarowując na mundurze sierżanta kamuflaż i łzy. Obejmował ją, delikatnie przesuwając dłonią po jej plecach, powtarzał, żeby już nie płakała, że zrobiła wszystko, co mogła, choć sam sobie wyrzucał ruchy, których nie wykonał.

Julia stanęła obok, jej torba na kółkach zagrzechotała cicho. Widział, jak bardzo kobieta była spięta, wolną dłonią nerwowo pocierała bliznę na policzku, zbladła.

- Zapoznam was z dziewczynami i się zmywam, potrzebują mnie - rzucił zamiast powitania Wroński, otworzył drzwi prowadzące na niższe poziomy bazy. - Zbiórka!

Tupot kilkunastu stóp szybko zbliżył się do głównego korytarza, chwilę później przed małżeństwem stało dziesięć młodych żołnierek, różniły się stopniem i poziomem umięśnienia. Dawid pomyślał wtedy, że kiedy on przybył do bazy, Julia od razu zaczęła zajmować się jego wyglądem i tężyzną fizyczną. Gdy major zniknęła, nikt nie mógł przypilnować diety oraz ćwiczeń młodzików.

- Baczność! - krzyknął Wroński. - Przed wami stoi dwójka najlepszych znanych mi żołnierzy! Dawid Falkowski i Julia Błysk! Miejsce, w którym jesteście, zostało stworzone specjalnie dla niej! Są od was starsi wiekiem i stopniem! Macie odnosić się do nich z szacunkiem, a jeśli dotrze do mnie choć jedna uwaga, to już możecie pożegnać się z wojskiem! Zrozumiano?!

- Tak jest! - odparł chór głosów.

- Spocznij. Zaprowadźcie naszych gości do ich skrzydła, do jutra nikt nie ma prawa im przeszkadzać. Dacie mi znać jutro, co zamierzacie? - Ostatnie zdanie skierował do małżeństwa, które zgodnie skinęło głowami. - Odmeldowuję się.

Państwo Falkowscy zasalutowali generałowi Wrońskiemu, po czym udali się za jedną z dziewcząt, tęgą brunetką, do swoich pokoi. Mężczyzna ostrożnie wspierał małżonkę, która nerwowo rzucała spojrzeniem na otoczenie. Trzymał ją za ramię, aż dotarli do wschodniego skrzydła na drugim ujemnym poziomie. Pomieszczenia dokładnie wyczyszczono, lodówkę zaopatrzono we wszystkie artykuły, zaś do sypialni wstawiono dodatkowy grzejnik olejowy, jako że był to jeden z zimniejszych pokoi.

Julia usiadła ciężko na skraju łóżka, chowając twarz w dłoniach. Drżała, z jej gardła wydobywały się drobne łkania. Dawid odstawił walizki i podszedł do niej, ostrożnie klękając przy jej nogach. Wtuliła się w niego, czuł, jak napięcie powoli opuszcza ciało ukochanej, więc zaczął systematycznie rozbierać swoją panią major, nie przestając całować każdego nowoodsłoniętego fragmentu skóry. Poddała mu się całkowicie, oddychając ciężko i pojękując, kiedy mężczyzna natrafiał na wrażliwe strefy.

- Jestem tu tylko ja, kochanie - wyszeptał, umiejscawiając się między jej nogami, podziwiając swoją ukochaną. - Tylko ja.

Przyciągnęła go do siebie, złączając ich usta w chwili, w której wsunął się w jej wnętrze.

_____________________
Houk!

Nie sądziłam, że kiedykolwiek to zrobię, jednakże oto i jest! Druga część Dziewczyny z Blizną!

Woo-hoo! Dawaj, J.M.!

Dajcie mi opinię. Jakakolwiek będzie dobra.

Tradycyjnie przesyłam całusy i uściski, dawno tego nie pisałam.

Stęskniłam się za Wami.

J.M.Vector ♡.♡.♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top