Spotkanie i wyznanie...

                           *Damon*

Patrzyłem się tępo przez okno na róże, tak jak kiedyś robiła to Lika.
Lika...gdzie jesteś i co robisz?  Zszedłem z parapetu i na trzęsących się nogach wyszedłem z domu. Ruszyłem w stronę pomostu z radiem przenośnym i playlistą czarnowłosej. Pamiętam jak tańczyliśmy do "Thinking out loud". Pamiętam jej uśmiech, gdy zauważyła, że potrafię tańczyć. Tęsknię za nią tak bardzo, że to aż boli. Gdy doszedłem na pomost, spojrzałem w dal i pomyślałem o tym samym co pomyślałem gdy byłem tu po raz pierwszy "ten pomost nie ma końca". Nagle usłyszałem coś jakby chlupanie wody. Było to dziwne zważywszy na porę dnia a po drugie ktoś jakby próbował coś powiedzieć. Zaciekawiony sytuacją, wyjąłem latarkę z kieszeni i zaświeciłem w stronę dźwięku. Ujrzałem tam kobietę, która próbowała utrzymać się na powierzchni wody- nieudolnie. Wskoczyłem do wody nie zastanawiając się nad tym ani chwili i popłynąłem w stronę dziewczyny. Chwyciłem ją pod ramionami i zacząłem płynąć w stronę brzegu. Niestety była nieprzytomna. Wszcząłem reanimację serca, poskutkowało. Nieznajoma zaczęła wypluwać wodę a potem usiadła. Nie widziałem jej dokładnie ponieważ było ciemno. Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę domu. Dziwne było to, że w momencie gdy trzymałem jej dłoń poczułem przechodzące iskry. Zauważyłem że nieznajoma też to poczuła. Dlaczego poczułem się jakbym zdradzał Likę?

-----------------------------------
Ten rozdział dedykuję pewnej dziewczynie, która nie mogąc doczekać się kolejnego rozdziału napisała mi to w komentarzu :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top