# 98 Notatka

*Mikołaj*

Nie mogę uwierzyć w to co się stało! Wiktoria prawie została zgwałcona! Nie wiem co jej znowu strzeliło do głowy żeby szlajać się po klubach w środku nocy. Wiedziała, że chodzą tam sami idioci, napaleńcy i ćpuny. Gdyby nie ten facet który to zobaczył nie zareagował.... nawet nie chcę o tym myśleć.

-Pan Benward? - z zamyślenia wyrwał mnie głos lekarza.

- Tak.

- Zapraszam do mojego gabinetu, muszę coś Panu powiedzieć. – oznajmił zachęcając mnie gestem ręki bym poszedł za nim. Cokolwiek miał mi do powiedzenia to nie mogło być to nic dobrego. Czułem to. Poza tym gdyby miał mi powiedzieć, że wszystko jest świetnie i mogę ją zabrać do domu to zachowywał by się zupełnie inaczej. Jeszcze ci cholerni dziennikarze, nie wiem czy oni serio myślą, że ich nie widać albo są tak dobrze przebrani i w ogóle nikomu nie rzuca się w oczy ten mikrofon przy kołnierzy albo obiektyw z kamery wystający z kieszeni, ale na litość boską to jest szpital!

*Maja*

- No wreszcie jesteś! Gdzieś ty do cholery była?! – naskoczył na mnie Nathan od razu po tym jak weszłam do domu.

- W bazie. – odparłam i wymijając chłopaka ruszyłam do pokoju. Wyjęłam z szafy torbę i zaczęłam pakować do niej potrzebne rzeczy. Spodnie, koszulki, bluza i cała reszta w ekspresowym tempie znalazły się w torbie.

- Maja, co robisz? – w drzwiach stanął zdziwiony Theo.

- Muszę wyjechać na jakiś czas. Sprawy... służbowe. – odparłam ruszając z następną torbą do biura. Garnitur, mundur, lewa odznaka policyjna...

- Maja co to jest? – spytał Theo łapiąc za legitymacje z dobrze znanym każdemu nadrukiem FBI.

- Zostaw to. – warknęłam zabierając przedmiot i również wrzucając go do torby.

- Maja, myślę, że to może cię zainteresować. – w drzwiach pojawił się Nathan podając mi wydruk z jakiejś strony informacyjnej. Szybko przeleciałam wzrokiem po tekście napotykając kilka interesujących mnie słów.

- Skąd wiedziałeś? – spytałam odkładając papiery na biurko.

- Ostatnio gadałem trochę z Isaac'iem i dowiedziałem się co nieco. Poza tym nie wyłączyłaś rano telewizora. Przewinąłem po prostu. – zaśmiał się. – Wiem co kombinujesz i pewnie nie zgodzisz się żebym jechał z wami. – powiedział na co pokiwałam przecząco głową. Dobrze, że wiedział jak sprawa wygląda. – Ehh.. dobra. Pomogę ci jak tylko potrafię ale proszę, uważaj na siebie. – oznajmił podchodząc bliżej. Nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Uśmiechnęłam się lekko i złączyłam nasze usta. Był świadomy, że nawet jeśli mu to obiecam to i tak, jeśli sytuacja mnie do tego zmusi, będę igrać z ogniem.

- Ludzie chodźcie! Pizza przyszła! – zawołał z dołu Isaac.

- Idźcie, zaraz przyjdę. – powiedziałam do chłopaków siadając za biurkiem i zabrałam się za czytanie wydruku.

„Przed chwilą dotarła do nas informacja, że Michael. S schwytany ubiegłej nocy przez angielską policję uciekł z aresztu. Policja już rozpoczęła pościg lecz póki co bez skutecznie. Komisarz Blake postanowił iż ochrona poszkodowanej nie będzie konieczna w związku z czym policja nie pojawiła się w szpitalu. Naszym dziennikarzom udało się dostać do szpitala lecz lekarz nie zgodził się na wywiad z poszkodowaną ani jej partnerem. Udało im się natomiast dowiedzieć, że podczas badań przeprowadzonych przez doktora wyszło coś o czym nie miał pojęcia partner poszkodowanej lecz niestety dziennikarzom nie udało się ustalić co."

- Boże to jest chyba jakiś chory żart. – powiedziałam do siebie wyjmując na blat wszystkie papiery które miałam zamiar przejrzeć po obiedzie. Ten cały Blake jest chyba jakiś niepełno sprytny jeśli myśli, że ten bandzior nie będzie chciał się dostać do szpitala i pozbyć się światka. O dziennikarzach w szpitalu już nie wspomnę nawet.

----------------------------------------

R5 – Stay With Me

I oto powracam z kolejnymi częściami tego cholerstwa! xD

Ja serio nie wiem jak wy możecie to czytać ale okej. Jeśli komukolwiek się to jeszcze podoba to będę pisać dalej.

Miał być to początek trzy częściowego maratonu ale jako, że w piątek wyjeżdżam to wszystkie rozdziały wlecą za jednym zamachem ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top