# 76 Wizyta pełna wspomnień
*Przemek*
- Wynoś mi się stąd! Już ci mówiłem, że Maja już tu nie mieszka. Poza tym wątpię żeby chciała cię widzieć. Nath rozerwał by cię ma strzępy! - warknąłem do niego po raz kolejny próbując się go stąd pozbyć na dobre.
- Przemek proszę cię. Ja chcę z nią tylko pogadać! Wiem, że i tak mi nie wybaczy... sam nawet nie próbowałem tego naprawić. - westchnął próbując mnie jeszcze jakoś przekonać.
- Kuba. Powiedziałem NIE i koniec. Już raz zniszczyłeś jej życie. Teraz kiedy znowu zaczęło jej się układać ponownie pojawiasz się ty. - warknęłam po raz kolejny. *Jeszcze trochę, a jak Boga kocham rozsadzi mnie tu!*
- Dobra... nie przyjdę więcej. Ale przekaż jej to. - powiedział i podał mi średniej wielkości złota kopertę.
- Co to? - zapytałem podejrzliwie patrząc na przedmiot znajdujący się w moich rękach.
- Zaproszenie. - oznajmił zakładając bluzę. - Cześć stary. - mruknął wychodząc. Chwilę potem słyszałem jak odpala silnik i odjeżdża. Westchnąłem ciężko i opadłem na fotel. Od naszego powrotu z Warszawy Kuba próbuje pogadać z Mają i ciągle mnie nachodzi nie mogąc jej znaleźć. Na szczęście Maja wybudowała się w takim miejscu, że bardzo ciężko jest znaleźć drogę dojazdową. Spojrzałem jeszcze raz na zaproszenie. *Pogadam z chłopakami. Może oni doradzą mi co robić. *
*Kuba*
Wsiadłem do auta i odjechałem. Już dziesiętny raz tu przyjeżdżam i ciągle słyszę to samo. Do Mai nie umiem się dodzwonić, a chłopaki traktują mnie z nie ukrywaną wrogością. Przez całą drogę powrotną chodziło mi po głowie jedno jedyne pytanie. *Co tu do jasnej cholery robi ten cały Nathan i czemu on miałby mi niby krzywdę zrobić?!*
*Paulina*
Podniosłam się jak poparzona. *Pamiętam! Ja to pamiętam!* W nocy miałam sen... choć nie do końca jestem tego pewna bo to bardziej przypominało wspomnienie. Widziałam tam mnie i Dezego, wypadek Mai, jak Dezydery powiedział mi prawdę, jak Kuba oświadczył się Mai, jak Maja z Florkiem zostali chrzestnymi, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży i jak urodziłam Alana. Od naszego ostatniego spotkania kiedy powiedziałam, że nie pamiętam własnego syna już ich nie widziałam. Nie mam pojęcia co im się stało. Ani Florek ani Maja już nie przyszli, a Alana też nie ma.
Do pokoju weszła pielęgniarka w białym kitlu z lekami na tacy. Postawiła przedmiot na stoliku i zaczęła szukać odpowiedniego pojemniczka. Postanowiłam zapytać się jej o Alana.
- Przepraszam. Mogła by mi Pani powiedzieć gdzie jest mój syn, Maja i Florian? Nie widziałam ich od paru dni. - stwierdziłam nie spuszczając wzroki z pielęgniarki która najpierw podskoczyła zdziwiona moim powitaniem, a następnie zesztywniała kiedy usłyszała pytanie.
- Niestety nie wiem. Ja tu tylko leki roznoszę. Poza tym przez oddział przewija się dziennie tylu ludzi, że nie jestem w stanie tego zapamiętać. Niech Pani połknie leki bo muszę iść do następnych pacjentów. - oznajmiła podając mi leki i czym prędzej wyszła z sali.
*Pielęgniarka*
Prawie wybiegłam z sali i popędziłam do dyżurki. Oznajmiłam lekarzom, że dziewczyna odzyskała pamięć. Normalnie wszyscy by się cieszyli ale nie teraz kiedy porwano jej dziecko, a ona sobie o nim przypomniała. Nie mogłam powiedzieć jej prawdy. Nie mam pojęcia jak by się to skończyło. W końcu ktoś będzie musiał jej to powiedzieć i mam wielką nadzieję, że nie będę to ja. Cała w nerwach wróciłam do roznoszenia leków.
*Remek*
- Wiktoria! Widziałaś kajś moja bluza? – zawołałem przeszukując kolejną szafę w poszukiwaniu zaginionej części garderoby.
- Kero? – głowa Wiktorii pojawiła się w drzwiach.
- No enduro, ta czorno.
- Niy, w ogóle downo żeś w nij niy był. Je żeś pewien, że jej kajś niy zostawiłeś? – spytała podnosząc z podłogi książkę którą przypadkowo musiałem zrzucić.
- Niy, chociaż... Chyba mosz racjo. Została u Mai jak była w lazarycie. – jęknąłem przypominając sobie, że rzeczywiście miałem ją wtedy ze sobą. Nie przyniosłem jej w końcu do domu więc musi być u Mai... albo w szpitalu. Postanowiłem sobie, że przy najbliższej okazji odwiedzę Maję i spytam o zgubę. Normalnie bym to olał ale tą bluzę dostałem na 20 urodziny i ma specjalny napis na plecach.
------------------------------------------
Andy Black – Ghost of Ohio
Tududuuu.. Kuba powraca!
Tak prezentuje się kolejny rozdział. Dużo osób wzięło w nim udział i nawet trochę się działo.
Od razu biegnę z wyjaśnieniem. Dialog między Remikiem a Wiktorią jest po takim lekko "upośledzonym" śląskim. Ci co oglądają reZiego wiedzą jak wyglądają odcinki które prowadzi po śląsku. Jeśli chciała bym zrobić to czysto po śląsku to podejrzewam, że 90% osób czytających to nie miało by pojęcia o co chodzi (pokażę jakby wyglądał). Oczywiście sama nie jestem też wielkim specem mimo, że od urodzenia mieszkam na Śląsku. Niestety smutna prawda jest taka, że takiej gwary gwary potrafią używać już tylko osoby starsze.
- Wiktoria! Widziałaś kajś mojã bluzã? (Wiktoria! Widziałaś gdzieś moją bluzę?)
- Kerõ? (Którą?)
- No enduro, tã czŏrnõ. (No enduro, tą czarną.)
- Niy. W cołkości dŏwno w nij niy bōłś. Je żeś zicher, iże jeji kajś niy ôstawiōłś? (Nie, w ogóle dawno w niej nie byłeś. Jesteś pewien, że jej gdzieś nie zostawiłeś?)
- Niy, chociŏż... Bodej mŏsz racyjõ. Ôstała u Mai jak była w lazarycie. (Nie, chociaż... Chyba masz rację. Została u Mai jak była w szpitalu)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top