# 54 Zamknięte drzwi.
Siedzimy z Florianem w jego domu oglądając jakąś komedię w telewizji. Okazało się, że Wiktoria mimo swojego stanu biega dosyć szybko i nie opłacało się im wracać z powrotem do galerii. Od prawie pół godziny siedzą na górze. Co jakiś czas słychać krzyki albo płacz. Kamil będzie miał ciężko wytłumaczyć coś Wiktorii. Jednym z czynników będzie ciąża, ale jakoś będzie musiał dać sobie radę. Mój telefon leżący na stoliku zaczął wibrować co oznaczało jedno... SMS. Sięgnęłam po niego i odblokowałam, a na wyświetlaczy pojawiła mi się wiadomość od Karo.
Od: Udóp Leśny
Maja, jest bardzo ważna sprawa! Proszę przyjedź tu jak najszybciej!
Do: Udóp Leśny
Ok, tylko przybliż mi pojęcie "tu" czyli gdzie?! Nie jestem jasnowidzem!
Od: Udóp Leśny
Do mnie do domu, a dokładniej do pokoju.
Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia z domu Skowronów.
- Gdzie idziesz? - zapytał Florek stając obok.
- Karo coś chce. Mówi, że to pilne. - odpowiedziałam wzdychając przy tym ciężko. Szczerze nie miałam już dzisiaj na nic siły. Więcej wrażeń jak na razie było chyba tylko w okresie po moim wyjściu ze szpitala. – Wrócę jak najszybciej się da ale i tak mam do ciebie prośbę. - zaczęłam stając w drzwiach wyjściowych.
- Słucham uważnie. - powiedział z uśmiechem.
- Informuj mnie co się tu dzieje. – poprosiłam, a on jedynie przytaknął.
Po dwudziestu minutach jazdy byłam pod domem Karo. Wysiadłam z auta i skierowałam się do drzwi które... były zamknięte. Schyliłam się i wyjęłam spod wycieraczki zapasowe klucze. Otworzyłam i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. Zatrzymała się w połowie drogi gdy usłyszałam.... huk?
Łup...łup...łup...
- Co tam się kurwa dzieje? - zapytałam sama siebie.
Łup..łup...łup..łup...
Tym razem do kompletu doszły jeszcze jęki, a ja już nie miałam wątpliwości co w tym momencie wyprawia się na górze. *No ja kurwa w to nie wierzę!*
Skierowałam się w stronę pokoju dziewczyny z nadzieją, że drzwi będą otwarte. Nie miałam najmniejszej ochoty patrzeć na to co tam się dzieje, ale chciałam zafundować im nauczkę. Niestety gdy chciałam otworzyć drzwi czekała mnie niemiła niespodzianka. Były zamknięte. Postanowiłam zapukać.... tylko, że butem. Chwilę czekałam słyszałam jakieś hałasy i śmiechy, a na koniec zamykające się okno i drzwi ustąpiły.
Przeleciałam wzrokiem po całym pokoju. Skotłowana pościel, zegarek na szafce, który na pewno nie należy do Karo, jej włosy w nieładzie i rumieńce na twarzy oraz męskie perfumy w powietrzu.
- Nie lepiej było by po mnie zadzwonić jak już skończysz się z jakimś gościem pieprzyć? - zapytałam z kpiną opierając się o futrynę. Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i próbowała zaprzeczać, ale jakoś jej to nie szło. - Dobra starczy. Wracając do pierwotnego tematu.... po jaką cholerę mnie tu ściągnęłaś? - zapytałam z nadzieją, że to naprawdę będzie jakaś ważna sprawa i nie przyjechałam tu po to, by słuchać jak moja koleżanka pieprzy się z jakimś gościem na cały dom.
- Słuchaj, moja kuzynka robi imprezę. Mogę zabrać osobę towarzyszącą, więc zabieram ciebie! - wykrzyknęła z entuzjazmem.
- Ooo... nie! Ja się na coś takiego nie piszę! Mam za dużo zajęć. Poza tym ostatnio trochę zaniedbuje Kubę, a o bracie i znajomych nie wspomnę. - powiedziałam stanowczo. *Niech ten popieprzony dzień się wreszcie skończy! Chcę do Kuby...., który jest w Warszawie....FUCK!*
- No to masz problem! - powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
- Coś ty już zrobiła?! - zapytałam już trochę zdenerwowana. Wiedziałam, że jeżeli coś już działała w tej sprawie to ja nie mam nic do gadania.
- Dzwoniłam do Kuby! Wiedziałam, że nie będziesz chciała iść, a już na pewno nie bez niego. Więc zadzwoniłam i dostałaś nakaz od swojego ukochanego do pojawienia się na imprezie! - zaczęła piszczeć i podskakiwać.
- Zabije go kiedyś. - powiedział zła. Nie chciałam iść na żadną imprezę, a już na pewno nie bez niego i to teraz kiedy wszyscy stają na głowie żeby wyrobić się z remontem przed wyjściem Pauliny i małego ze szpitala!
Próbowałam jeszcze negocjować z Karo, ale nic z tego. Jutro o 19.00 mam po nią przyjechać i jedziemy na imprezę.
W domu byłam po 22.25. Od razu ruszyłam do swojego pokoju, a następnie do łazienki. W drodze do domu rozmawiałam jeszcze z Wiki. Pogodziła się z Kamilem, ale nie jest jakoś do tego przekonana. W ogóle ostatnio jest bardzo dziwna i wiecznie spięta. Szczególnie jeżeli pada pytanie typu " Jak nazwiecie z Kamilem dziecko?" albo zwykłe "Jak tam u ciebie i Kamila?"
Po wyjściu z łazienki przygotowałam ciuchy na jutro, bo rano jestem praktycznie nieprzytomna i rzuciłam się na łóżko. Zanim zasnęłam postanowiłam napisać do Kuby.
Do: Kuba♥
Nieźle mnie wkręciłeś z tą imprezą wiesz?
Od: Kuba♥
Oj no przepraszam. Chciałem żebyś się trochę rozerwała i odpoczęła, bo już od paru tygodni ciągle pracujesz.
Do: Kuba♥
Dzięki, że się martwisz, aczkolwiek wolałabym spędzić ten czas z tobą!
Od: Kuba♥
Wszystko do nadrobienia... Dobranoc księżniczko!
Do: Kuba♥
Dobranoc!
PS. Zboczeniec!
Odłożyłam telefon na szafkęnocną i po chwili odpłynęłam.
-----------------------------------------
SoMo - Or Nah
Tadam!
Mamy kolejny rozdział!
Ale jest coś ważniejszego!
W Sobotę udało wam się dobić 50 obserwujących! ♥♥♥
Ludzie kocham was!!! ♥♥♥ 😍
Nie mam pojęcia co wam się tak podoba wiec łaskawie mnie uświadomcie!
Kocham was! 😍 😍
Paa!! 😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top