# 39 Księżniczka się znalazła...
- I znów się widzimy. - powiedziała z kpiną w głosie. - Tylko tym razem ja mam przewagę. Zapłacisz mi za to upokorzenie, za mój nos i za utratę korony! - podeszła bliżej zamachnęła się i.... i nie trafiła. *No jak Boga kocham żeby, ktoś miał taki brak cela to ja jeszcze nie widziałam.*
Zaczęłam się śmiać.
- Co cię tak bawi kurwo?! - wrzasnęła, wyraźnie oburzona.
- Niech mi jaśnie Pani wybaczy, ale większej suki, pierdoły i bezmózga to ja jeszcze nie widziałam. - powiedziałam z kpiną i śmiechem.
- Zamknij się bo cię zabije! - krzyczała tupiąc obcasami. *Zajebista komedia! Niech ktoś to nagra i wrzuci na YouTube!* Miałam cichą nadzieję, że chłopaki to oglądają.
- Co najwyżej sama sobie krzywdę zrobisz skarbie. Więc lepiej oddaj mi ten nóż i zmykaj do swojego królestwa księżniczek i różowych kucyków. – zakpiłam. Cała ta sytuacja bawiła mnie jak cholera, chociaż raczej nie powinna.
- Aaa....!!! - zaczęła piszczeć tak, że aż mi w uszach zadzwoniło. Jeszcze ten wyostrzony słuch... fuck. Uciekła i schowała się za moje krzesło.
- Czego się drzesz? - warknęłam, nie wiedząc do końca o co chodzi.
- Myyyysz! - zawołała. Kątem oka zobaczyłam Jakuba wchodzącego do pomieszczenia, ale gdy usłyszał słowo "mysz" załamany wycofał się znowu zamykając drzwi. Do głowy przyszedł mi tak absurdalny pomysł, że nawet przedszkolak by się nie nabrał, ale przy niej zawsze warto spróbować.
- Odwiąż mnie to ja zabiorę. - powiedziałam.
- A nie uciekniesz potem? Usiądziesz znowu na krześle, a ja cię zawiąże z powrotem. - zapytała. Chciało mi się śmiać jak nie wiem co, ale musiałam się powstrzymać.
- Tak. – odparłam, a ona zaczęła mnie rozwiązywać. *Ja pierdolę co za debil!*
Gdy to zrobiła podniosłam się z trudem. Moje żebra i głowa dały o sobie znać. Podeszłam do myszki siedzącej w koncie i wzięłam na rękę. *Ludzie są dziwni...* pomyślałam, obserwując przestraszone, malutkie, puchate stworzonko siedzące na mojej dłoni. Podeszłam do okna i otworzyłam je, a następnie wypuściłam myszkę na bluszcz porastający budynek. Po chwili widziałam ją na dole biegnącą w stronę lasu. Spojrzałam w górę i zamarłam była noc, ale nie to było w tym momencie najgorsze. Była pełnia. *No to pięknie.* Podczas pełni budziła się we mnie prawdziwa bestia, nad którą nie miałam kontroli. Dzisiaj zginę albo ja albo oni.
- Co ci się dzieje? - zapytała blond podchodząc bliżej.
- Uciekajcie stąd! - wywarczałam. *Tracę nad sobą kontrolę...to bardo źle.* Odepchnęłam się od okna i poszłam do konta, który był najbardziej oddalony od okna i była nikła szansa, że nie dotrze tu jego światło. Zjechałam po ścianie oddychając głęboko. Blondyna poszła po ojca, z którym po chwili wróciła.
- Tato z nią się coś dziwnego dzieje. - powiedziała chowając się za jego ramieniem.
- Uciekajcie!
Walczyłam sama ze sobą. Nie chciałam ich zabijać... w każdym razie nie tak. Stali i gapili się na mnie. Czułam to. Czułam każdy zapach, słyszałam każdy najcichszy dźwięk. Słyszałam coraz szybsze bicie ich serc i krew płynącą w żyłach. *To koniec* pomyślałam i w tym samym momencie przemieniłam się w wilka. Pamiętam tylko krzyki, krew, księżyc i strzały.
*Remik*
Patrzyliśmy razem z chłopakami na widok z kamer. Nie wieże, że ta laska jest aż taka głupia. W pewnym momencie Maja zatrzymała się przy oknie wpatrując się w widok za nim.
- Pełnia... . - powiedziałnagle Jack wpatrując się w oznaczenia na kalendarzu. Po chwili usłyszeliśmywarczenie pomieszane z mową. Maja kazała im uciekać?!
----------------------------------------
Adrian von Ziegler – Wolf Blood
I mamy następny rozdział dzisiaj! Jest akcja! Piszcie co myślicie!
Paaa! :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top