# 34 Broń

Na miejscu odstawiłam motor do hangaru, zdjęłam niepotrzebne ciuchy i jak poparzona ruszyłam w kierunku "recepcji".

- Thomas! Jack u siebie? - zapytałam dopadając blatu.

- Tak. Przed chwila przyszedł. Chyba coś się stało..., był blady jak ściana. - oznajmił brunet.

- Nie dziwię się. - powiedziałam i ruszyłam do biura. Bez zbędnego pieprzenia chwyciłam za klamkę i wpadłam do środka.

- Jestem. - powiedziałam, witając się z chłopakiem.

- To dobrze, mamy poważny problem, bo widzisz... .

- Ci ludzie się odezwali. - dokończyła za niego, na co spojrzał na mnie zdziwiony.

- Skąd wiesz?

- Prawdopodobnie ich szef napisał do mnie. Nie jestem do końca pewna, ale innej opcji nie widzę. – przyznałam.

- Pokaż. – rozkazał Jack z dość dużym zdziwieniem w oczach. Wyjęłam telefon i zaczęłam szukać wiadomości, gdy ją znalazłam zaczęłam czytać...

" To jeszcze nie koniec szmato! Zabiłaś mi kumpla suko. Razem z tym skurwysynem Jack'iem mi za to zapłacicie!"

Ja byłam cała zestresowana, a Jack to już w ogóle. Był blady jak kartka papieru. Usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach. Długo tak siedzieliśmy i myśleliśmy co dalej, aż w końcu Jack się odezwał.

- Musimy wyjechać z kraju na jakiś czas. - powiedział. Nie byłam bardzo zdziwiona jego pomysłem. Sama też nad tym myślałam, ale miałam nadzieję, że wymyśli coś innego. Westchnęłam głośno godząc się z faktem, że jeśli nic nie wymyślimy czeka nas wyjazd.

- Chyba masz rację. Nie za bardzo mamy wybór. Możemy spróbować się z nim tłuc, ale to zbyt duże ryzyko. – przyznałam. - Kiedy i gdzie? - zadałam pytanie patrząc na chłopaka, który chyba był zdziwiony moją odpowiedzią.

- Jeszcze dokładnie nie wiem kiedy, ale zastanawiam się nad pojechaniem do mnie.. do Ontario. Na około dwa tygodnie, może do miesiąca. Zobaczymy jak będzie dalej.

- Chyba najlepiej byłoby po świętach. Zostało mało czasu, niecałe dwa tygodnie. – odparłam, patrząc na kalendarz.

- Masz rację, ale trzeba się zabezpieczyć. - powiedział, otwierając szufladę w biurku, z której wyciągnął pistolet. - Masz. Wiesz jakie strzela prawda? - zapytał podając mi broń.

- Nie doceniasz mnie Jack. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. On odpowiedział mi tym samym. Wstał od biurka wyciągną z szafki swoją broń i podszedł do mnie.

- W takim razie choć. - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Na dole ubraliśmy kurtki i skierowaliśmy się do garażu. Jechaliśmy autem Jack'a, ale tak właściwie to gdzie?

- Gdzie my tak właściwie jedziemy? - zapytałam. Jack oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie.

- Na strzelnice spryciaro. - powiedział z chytrym uśmiechem i wrócił spojrzeniem na jezdnię.

Spojrzałam przez okno i ujrzałam białego ścigacza przejeżdżającego obok z dużą prędkością. Wtedy przypomniało mi się o wyścigach. Przecież miałam startować w wyścigu zamykającym sezon i to dziś!

- Jack, a co z tym wyścigiem na koniec sezonu? Miałam brać udział. – przypomniałam.

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale wystartujesz. Ja, Max i Thomas też. Pojedziemy razem jeżeli coś się zacznie dziać, spadamy. Reyes nie może widzieć, że się tym martwimy. Musi myśleć, że te jego pogróżki mamy totalnie w dupie. - powiedział. Miał rację. Jeśli on pomyśli, że mamy jego groźby gdzieś może na jakiś czas ustąpi albo poprzestanie tylko na wiadomościach. Gorzej jeśli będzie chciał nam udowodnić, że nie żartuje.

*Jack*

Nie powiem martwi mnie ta cała akcja. Jakub ma dużo ludzi i wszędzie wtyki. Już raz daliśmy sobie rade, ale wtedy nie wiedział na co nas, a w sumie Maje stać. Teraz może być na to bardziej przygotowany.

- Maja.. .- zacząłem, a ona spojrzała na mnie z pytającym spojrzeniem.

- Chyba lepiej będzie jak w miarę możliwości będziemy się przemieszczać jako wilki. On o tym nie wie i nas nie rozpozna. – powiedziałem, a dziewczyna tylko kiwnęła głową na znak zgody. Widać, że się martwi, ale nie o siebie tylko o swoich bliskich. Gdyby było inaczej, nie zgodziła by się na start w wyścigu.

*Maja*

Na strzelnicy siedzieliśmy około dwie godziny. Teraz wracaliśmy do bazy, bo trzeba było przygotować się na wyścig. Postanowiłam napisać do Przemka.

Do: Przemek
Wrócę dziś późno. Mam parę spraw do załatwienia. I muszę pomóc Jack'owi w biurze.

PS. Nie zrównaj domu z ziemią!

Od: Przemek
Ok młoda. Miłej papierkowej roboty. Mam nadzieje, że masz klucze, bo idę do Florka Live nagrywać.

-------------------------------------------

SoMo – Power Trip (by. J. Cole)

I mamy kolejny rozdział.
Jak Jack i Maja poradzą sobie z Jakubem?
Czy będą musieli wyjechać?
Tego dowiecie się w następnych rozdziałach.

Paaa! 🔫

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top