#15 Że co!?
Obudziłam się, o dziwo u siebie w pokoju. Było koło trzynastej. Podniosłam się na łóżku, ale okazało się to być bardzo złym pomysłem, jak na zawołanie zakręciło mi się w głowie i zaczęła boleć jak jasna cholera. *No oczywiście. Kac*. Zeszłam na dół i nie mogłam uwierzyć w to co wiedzę. *Ja pierdolę! Co tu się wczoraj działo?* Dom wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Gdy weszłam do salonu, okazało się, że nie tylko ja już nie śpię. W salonie dogorywali Kuba, Remik, Florek, Karol, Szymon no i oczywiście mój brat.
- Cześć. Jak się czujecie? - zapytałam, stając w progu. Wiedziałam co usłyszę, przynajmniej od połowy.
- Hej żabciu! A jak myślisz? - zawołał mój bata. Dobra, jednak nie wiedziałam... .
- Jak ty mnie nazwałeś!? - zapytałam z udawaną złością, w duszy pękając ze śmiechu.
- Ludzie, ratuj się kto może, Grażyna wpadła w szał!! - zawołał Szymon, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Nadchodzi zagłada! - dodał Remik.
~**~
Trzy godziny później, dom był względnie ogarnięty. Chłopaki lenili się na kanapie, a ja zostałam wybrana do zrobienia kawy. W sumie było mi to już obojętne, podczas sprzątania też dużo nie robili.
Gdy wróciłam do pokoju, zdziwiło mnie zachowanie chłopaków, a w szczególności Remika, Florka i Karola. Byli jednocześnie speszeni, szczęśliwi, wystraszeni i nie wiem co jeszcze. *Czyżby jakieś efekty uboczne po imprezie?* Rozdałam kawy i usiadłam na moim ulubionym fotelu, o który zawsze toczyłam bój z wujkiem. Postanowiłam w końcu przerwać tą ciszę, która trwała już zdecydowanie za długo.
- Chłopaki, co jest? Remik, Florek, Karol powiecie mi coś, czy mam zgadywać? – zapytałam, a oni popatrzyli po sobie i głośno westchnęli. *Co tu się dzieje? Oni kogoś zabili czy co?*
- No bo widzisz, wtedy kiedy Przemek przyprowadził cię żebyśmy się poznali... - przerwał Remik, ale po chwili mówił dalej patrząc mi w oczy, natomiast resztę bardzo zaciekawiły panele w salonie. - To nie było nasze pierwsze spotkanie. Razem z Karolem i Florkiem znaliśmy cię praktycznie od urodzenia..., a ty nas. Jesteśmy twoimi... .-nie dał rady dokończyć bo baaardzo się stresował, było widać.
- Czy ty sobie żarty robisz? - spytałam, nie do końca pewna, biorąc łyka kawy.
- Nie Maja. Jesteśmy twoimi kuzynami. – powiedział, a ja zaczęłam się dławić kawą.
- Że..ehe c..ehe..o!? – powiedziałam, a w sumie wykaszlałam nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. *Czyli ktoś z mojej rodziny żyje!?* Cieszyłam się jak dziecko, ale musiałam wiedzieć jeszcze jedno.
- Czemu nie mówiliście wcześniej i nie było was przez tyle lat? - spytałam mając łzy w oczach. Sama nie wiem czy to łzy szczęścia, smutku czy jeszcze czegoś innego.
- Chcieliśmy, ale rodzice odcięli nam jakikolwiek kontakt z tobą. Próbowaliśmy cię szukać, ale na marne, a gdy trafiłaś do domu dziecka, to już w ogóle straciliśmy jakiekolwiek szanse. - odpowiedział na moje pytanie Florek.
- Mam nadzieje, że nie jesteś na nas zła? - zapytał Karol, wreszcie odrywając wzrok od szarych paneli.
- Na was nie da się być złym. Jesteśmy rodziną, a to, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej no to już trudno. – powiedziałam, a na twarzach chłopaków zagościła jednoczesne ulga, szczęście i lekkie zdumienie. Sama byłam zdumiona moim zachowaniem na ale no.. to w końcu ja. Wstałam i przytuliłam każdego.
- To może jakiś film? - zaproponował Szymon.
- Mam lepszy pomysł. – oznajmiłam uśmiechając się złowieszczo.
- Jaki? - zapytali wszyscy na raz.
- Co powiecie na wypad do lasu?
- Jestem za! - powiedział Kuba.
- Ja też! - wrzasnął Szymon.
- I my! - dodała reszta.
Po piętnastu minutach wszyscy byli gotowi. Zamknęłam dom i ruszyliśmy w stronę lasu, gdzie zabawa trwała do północy. Gdy wróciliśmy do domu, swoją drogą wszyscy upieprzeni od góry do dołu, ruszyliśmy się myć.
- Dobra, ja się będę zbierał bo Neptun rozniesie mi dom. - powiedział Florek zbierając swoje rzeczy.
- Ok. To cześć. - powiedzieli wszyscy chórem. Około pierwszej w domu zapadła cisza.
----------------------------------------
Jonathan Young and Caleb Hyles – Eye To Eye (Disnay's Goofy Movie) cover
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top