# 90 Czas zacząć poszukiwania!

*Maks*

Siedziałem w pokoju już którąś godzinę i po raz kolejny przeglądałem wszystkie kartki i zdjęcia, zakreślając i spisując najważniejsze informacje. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem w mojej głowie robił się coraz to większy bałagan ale niektóre rzeczy powoli zaczynały się układać.

Po kolejnej godzinie miałem już obmyślony plan. Spakowałem wszystkie kartki do teczki, a z szafy wyciągnąłem torbę wrzucając do niej kilka koszulek, jakieś gacie, bieliznę i parę rzeczy z łazienki. Napisałem Kubie kartkę, że wyjeżdżam na trochę i zostawiłem w kuchni. Z dołu zabrałem kluczyki do mojego auta oraz kurtkę i opuściłem mieszkanie. Wrzuciłem torbę na tylne siedzenie mojego Audi RS7, a teczkę schowałem do schowka przykrywając ja na wszelki wypadek jakimiś mapami i innymi pierdołami. Wpisałem w GPS adres zajazdu gdzie miałem już zarezerwowany pokój i ruszyłem w drogę.

*Przemek*

Maja jeszcze do mnie nie dzwoniła więc raczej nie przeczytała jeszcze listu. Kiedy ostatnio tam byłem włożyłem go do szuflady w jej biuru. Jestem niewiarygodnym cykorem bo nie umiem przekazać listu, który mam już od dobrych dwóch miesięcy, jak nie lepiej.

Mama ciągle jest obrażona na Maje, a jednocześnie przerażona. Kiedy ostatnio zaproponowałem rodzicom żeby ją odwiedzić albo zaprosić na obiad do domu ojciec zgodził się bez problemu. Nawet zaproponował żeby zaprosić też Isaac'a. Za to mama... wpadła w histerię. Darła się na cały dom, że to niebezpieczne, czy myśmy powariowali, że oni mogą nas zabić, czy my chcemy jej śmierci, itd. Postanowiliśmy odpuścić zapraszanie ich tu ale z ojcem i tak mamy zamiar się gdzieś z nimi wybrać. Swoją droga jestem w szoku jak szybko ojciec się do nich przekonał. W ogóle nie przeszkadza mu fakt, że Maja ma świecące oczy, a o Isaac'u prawie nic nie wie. Zachowuje się zupełnie normalnie i co więcej sam często wyskakuje z pomysłami żeby się z nimi umówić i się spotkać. Bardzo zafascynowała go scena z pamiętnego spotkania i teraz całe dnie spędza na przeszukiwaniu internetu lub spisywaniu pytań które chcę im zadać jak się spotkamy. *To będzie baaardzo długi dzień.*

*Nathan*

Znowu obudziłem się w nie swoim mieszkaniu. Leżałem na podłodze tak jak większość imprezowiczów, a do mojego ramienia przyssana była jakaś dziewczyna. Na oko wyglądała na jakieś trzynaście może czternaście lat. Odkąd wyszedłem wtedy ze szpitala tak wyglądało moje życie. Wychodziłem rano z domu, szedłem na siłownię się wyżyć, a potem wbijałem do jakiegoś klubu albo na jakąś domówkę do ludzi których w ogóle nie znałem, zresztą ze wzajemnością. Potem budziłem się w czyimś mieszkaniu, w lesie, na komisariacie lub u siebie kiedy okazywało się, że był tam ktoś kto mnie znał i zaprowadził mnie do domu. Ta ostatnia opcja była najrzadsza. Nawet jeśli spotykałem kogoś znajomego to po jakimś czasie on też był na tyle naprany, że nie kontaktował.

Chciałem wrócić do domu. Do moich prawdziwych przyjaciół, do ludzi którzy zastąpili mi rodzinę... i do Mai. Mimo to, za każdym razem kiedy chciałem to zrobić zatrzymywało mnie poczucie, że miałem rację. Wtedy kiedy odszedłem. Poczucie, że byłem tylko zabawką, czymś do zabicia czasu pomiędzy odejściem Kuby, a pojawieniem się Isaac'a. Z trudem odkleiłem małolatę od swojej ręki i chwiejnym krokiem razem z moim nieodłącznym kumplem kacem, opuściłem mieszkanie.

*Isaac*

Minęła godzina, a Maja póki co jakoś się jeszcze trzymała. Ponieważ wczoraj było już za późno podałem jej leki dzisiaj. W tej chwili siedziała na drugim końcu kanapy wpatrzona w telewizor. Niby wszystko wyglądało normalnie ale widziałem jej trzęsące się ręce które co chwila zaciskała i rozluźniała. Próbowała zapanować nad sobą żeby nie zacząć robić głupot. Póki co udawało jej to się ale nie mogło to trwać wiecznie. Swoją drogą my też do najmądrzejszych nie należymy. Żeby ją upilnować musimy być trzeźwi, a siedzimy przed telewizorem pijąc już trzecią szklankę Whisky. Po przesiedzeniu kolejnych minut po prostu wyszedłem z domu. Musiałem się trochę przewietrzyć i ogarnąć jeśli chciałem jej pomóc.

*Remek*

Na prośbę Isaac'a przyjechałem dzisiaj do Mai. Miała dostać dzisiaj pierwszą dawkę leku i chłopak bał się, że sobie nie poradzi. Nie miałem z tym najmniejszego problemu, wręcz przeciwnie. Już od jakiegoś czasu chciałem przyjechać ale ciągle coś mnie zatrzymywało, a teraz mogłem w spokoju przyjechać i jeszcze pomóc. Dziennie dzwoniłem do Isaac'a żeby dowiedzieć się co z Mają ale wszystkie jego słowa brałem z dystansem. No bo w końcu nie mogło być tak źle, nie?

Dzisiaj dostałem od prawdy soczystego liścia. Nie było tak źle jak mówił Isaac, było gorzej. To było dla mnie nie do zniesienia na trzeźwo więc dorwałem się do jednego z magicznych napoi który zawsze jest w tym domu, Whisky. Jakiś czas po tym Isaac podał Mai leki i też zaprzyjaźnił się z butelkom, już wtedy miałem trochę zniekształcony obraz rzeczywistości. W którejś chwili Isaac zniknął, a ja zostałem sam z Mają. Moment w którym przestałem ją obserwować i opróżniłem kolejną szklankę, był bardzo dużym błędem.

*Maja*

Nie dawałam już dłużejrady. Jestem w stanie zapanować nad przemianą w wilka ale nie nad lekami. *To koniec... poddaję się.* Ztego co działo się później pamiętam tylko pojedyncze urywki. *Oj niedobrze...*

-------------------------------------------

The Greatest Showman – This Is Me

Siema ludzie!

Wreszcie pojawił się kolejny rozdział. Może nie jest on powalający ale wreszcie znów pojawił się Nathan!

Coraz szybciej zbliżamy się do rozdziału który jest już gotowy od kilku miesięcy ale najpierw trzeba przetrwać to, co się teraz dzieje, by do niego dotrzeć.

Paaaaa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top