#79 Wykład z historii
*Nathan*
Zaspany otworzyłem oczy. Na dworze było już jasno, a w bazie był straszny hałas. Spojrzałem w bok i westchnąłem głośno. Mai oczywiście nie było. Podniosłem się z łóżka i zaturlałem do łazienki w celu ogarnięcia się. Po około piętnastu minutach byłem gotowy na kolejny dzień spędzony w pokoju. Miałem na sobie czarne dresy do kolan i białą koszulkę. Wszedłem do kuchni w której zastałem Floriana grzebiącego coś w telefonie i stertę kanapek na talerzu. Uśmiechnąłem się szeroko i zająłem miejsce koło bruneta porywając jedną z kanapek.
- Co tam? – spytałem gdy przez dłuższy czas chłopak się nie odzywał. Florek podniósł wzrok z nad telefonu i spojrzał na mnie smutno.
- Dzwonił Jack. Wyjechali dzisiaj rano. Nie wiem wiele. Mówił, że Maja wie gdzie szukać ale mają kłopoty i bez względu na to co by się działo mamy nie łazić przez rezerwat szczególnie w drugiej postaci. Resztę wyjaśni jak przyjadą. – mruknął zabierając kanapkę. – A i jeszcze coś jakby było mało wrażeń. Paulina odzyskała pamięć, a to znaczy, że..
- Że pamięta Alana. – mruknąłem uświadamiając sobie jakie mamy w tej chwili kłopoty.
- Dokładnie. Lekarze nic jej nie mówią ale nie mogą tego ukrywać w nieskończoność. Chcą się z nami zobaczyć, a to nie wróży dobrze bo my się nie wymigamy od odpowiedzi. A i jeszcze coś.
- Jeszcze?! – spytałem zdziwiony, że jest coś jeszcze. *Wszystko na raz.*
- Spoko to nic strasznego. Maja zostawiła list do ciebie. – powiedział podsuwając mi kawałek kartki. Spojrzałem na niego niepewnie po czym zacząłem czytać.
„Nathan przepraszam, że wyszłam tak wcześnie i nawet się nie przywitałam ale mamy pilną sprawę do załatwienia. Postaram się wrócić jak najszybciej. Na blacie zostawiłam wam kanapki. Mam nadzieję, że wstaniesz na tyle wcześnie, że załapiesz się jeszcze na coś. Jeśli mielibyście jakieś pytania to śmiało możecie pytać Jack'a lub Thomasa w razie gdyby mnie nie było. Mam do was dość nietypową prośbę. Nie dzwońcie do mnie ani nie piszcie bo jeśli na kogoś natrafimy i będziemy musieli się chować to dzwoniący telefon nam nie pomoże.
Maja <3 :*"
- O której wyjechali? – spytałem Florka w tym samym czasie spoglądając na zegar który wskazywał piętnaście po dwunastej. *O cholera! Ile ja spałem?!*
- Pewnie przed siódmą bo kiedy wstałem już ich nie było. – mruknął podnosząc się z miejsca i idąc do okna. – Jack i Thomas wrócili. – dodał obserwując zapewne jak chłopaki wysiadają z auta.
- A Maja? – spytałem licząc na to, że powie iż również przyjechała.
- Nie wiem. Nie widzę. Chyba jej nie ma. – tyle wystarczyło żebym rzucił wszystko i ruszył do gabinetu Jack'a. Florek odłożył niedojedzona kanapkę i poczłapał za mną. Nawet nie pukając wparowałem do pomieszczenia. Jack popatrzył na mnie nienawistnym wzrokiem ale po chwili wyraz jego twarzy złagodniał i westchnął przeciągle opierając głowę na rekach.
- Siadajcie. – nakazał, a my zajęliśmy miejsca na kanapie naprzeciwko biurka. – Zacznijmy od najważniejszego odkrycia. Maja rozkazała nie wpuszczać nikogo do rezerwatu bez jej wiedzy. ŻADEN wilkokrwisty nie może tam iść. – oznajmił patrząc na nas uważnie. – Ty szczególnie. – dodał wskazując na mnie.
- Czemu? – spytałem, a Jack schylił się po coś do biurka. Kiwnął do nas żebyśmy podeszli bliżej. Z jakiejś chusteczki wyjął coś na kształt złamanej strzały.
- Wiecie co to jest? – zapytał wskazując na przedmiot.
- Wygląda jak strzała. – mruknąłem przyglądając się przedmiotowi. – Co w tym strasznego?
- Czytałeś kiedyś naszą historię. Historię wilkołaków? – spytał na co ja jedynie pokręciłem przecząco głową. – Ludzie polowali na nas od wieków. Wilkołaki w większej części się nie ujawniały i broniły ludzi przed innymi... ale jak to zawsze bywa były i wyjątki. Ci którzy pragnęli władzy i uważali ludzi za coś co trzeba wytępić, zaczęli się ujawniać i zabijać. Dobrzy byli zmuszeni przemieniać się przy ludziach jeśli chcieli powstrzymać mordercze alfy. W dobrej części były głownie bety i omegi. Alfy chciały mieć władzę. Do dziś tak jest. Co najgorsze, to leży w genach. Kiedy już ktoś stanie się alfą chce mieć jeszcze większa władzę. Żąda mordu. Któregoś dnia ludzie się przeciwstawili. Zaczęli terroryzować i zabijać wilki. Do dziś tacy zostali i tu jest problem. Łowcy polują w rezerwacie. Dlatego Maja zakazała nam tam chodzić. – mruknął uciekając ode mnie wzrokiem. – Grot strzały jest ze srebra. Najstarszy i najbardziej znany sposób na zabicie wilka.
- A gdzie swoją drogą jest Maja? – spytał Florek. Oboje spojrzeliśmy pytająco na Jack'a.
- I tu leży problem. Tak jak mówiłem. Każdy alfa chce mieć jeszcze większą władzę i czasami posuwa się do morderstwa. Maja jest alfą, a co więcej trochę czytałem na ten temat. Rodzina Raeken już w tamtych czasach siała spustoszenie. Jej pradziad zapisał się w historii. Był alfą tak jak teraz Maja. Przez długi czas trzymała swoją mroczną stronę na wodzy ale sznur pękł dziś w domu Weroniki. Maja nienawidziła jej od początku. Wyrządziła cholernie dużo złego ale porwanie dziecka tylko po to żeby ją zwabić w pułapkę na pewna śmierć było przegięciem. Dziś w jej domu Mai puściły nerwy. Zapanował nad nią instynkt wilka. Alfy z przed setek lat.
- Co masz na myśli? – spytałem ledwo dając radę wykrztusić cokolwiek.
- Jeśli się nie opanuję, co jest mało prawdopodobne, lub jej nie złapiemy zabije ich. Zabrała jedna z kartek i popędziła w las w postaci wilka. Chce odzyskać Alana i..
- Chce się zemścić. – stwierdził Thomas wchodząc do pomieszczenia. – Sprawdziłem to. Weronika i jej ojciec maja na nazwisko Reyes. Poszperałem trochę i znalazłem. Jej rodzina od setek lat poluje na wilkołaki. To oni byli pierwszą i najsławniejszą rodzina polującą na nie. Miedzy rodzina Reyes'ów, a wilkami od wieków toczy się wojna. Maja jak każdy alfa ma do nich szczególny uraz. I co jeszcze leprze. Maja jest prawowitą potomkinią Geralta Raekena. I jedyną żyjącą.
- Chwila... chwila. Wróć! – przerwał mu Jack. - Chcesz powiedzieć, że Maja jest bezpośrednim następcą Geralta Raekena... TEGO Geralta Raekena?! – spytał zszokowany.
- Dokładnie. I jest coś jeszcze ciekawszego. – stwierdził, a my popatrzyliście po sobie z przerażeniem. – Geralta Raekena zabił Wilhelm Reyes pradziada naszego Jakuba Reyes'a. Maja nie tylko ratuje Alana ale jej głównym celem jest zemsta na ich rodzinie za zabicie tylu członków jej rodu, a przede wszystkim pomszczenie jej pradziada. Najsłynniejszego wilkołaka tamtych czasów. Udało mi się znaleźć też herby rodowe. – oznajmił podając nam dwa wydruki. Na jednym z nich był ogromny wilkołak stojący na dwóch łapach wyjący do księżyca ze świecącymi na czerwono oczami, a na drugim naciągnięty łuk ze strzałą wycelowana prosto w pysk bestii.
- Ale nie rozumiem jednego. Na tych wszystkich obrazach wilkołak jest pokazany głównie jako bestia na dwóch łapach. A przecież my przeminiemy się całkowicie. – odezwał się Florek i rzeczywiście w tym co powiedział było trochę racji.
- A próbowałeś kiedyś inaczej? To nie jest łatwe ale można się tego wyuczyć. Głównie możesz się przemienić w ten sposób pod wpływem ogromnego gniewu. Między przemianą alfy, a reszty stada jest różnica. Na każdym z tych zdjęć i w filmach wilkołak jest przedstawiony w postaci alfy. Czyli jako wielka kudłata bestia z uszami, ogonem i pyskiem wilka oraz ogromnymi kłami na dwóch łapach. – tłumaczył Jack wskazując na herb rodowy Raekenów. – Tak jak tu widzimy Geralta. Bety i omegi wyglądają inaczej. Zmienia nam się kolor oczu, wyrastają kły i pazury, mamy trochę ostrzejsze rysy twarzy i więcej włosów.
- Ale... przecież to jest nie możliwe. I co do tego wszystkiego ma pozycja w stadzie i oczy?! – krzyknąłem. Tego było znacznie za wiele jak na jeden dzień. Jack wstał od biurka.
- Nathan. To wszystko się łączy. Alfa jest najsilniejszy i ma czerwone oczy. Zauważyłeś, że kiedy jakiś czas temu uznaliśmy Maje za alfę jej oczy zmieniły kolor na czerwony? Wy jako bety macie żółte. – stwierdził przystając przed biurkiem. – Są jeszcze niebieskie... takie jak mam ja. – westchnął wpatrzony w podłogę która momentalnie stała się bardzo ciekawym obiektem w jego mniemaniu.
- Ciągle nie mamy żadnego dowodu, że przemiana w połowie jest prawdziwa. I co niby znaczą te kolory oczu? – spytał Florek odkładając wydrukowane herby na stolik obok.
- Niebieskie oczy mają wilki które dopuściły się okrucieństwa wobec innych wilków, a także niewinnych. Niebieskie oczy przypadają zabójcy. – oznajmił wyraźnie niezadowolony faktem iż on właśnie takie posiada. Przez chwilę się nie odzywał, a potem spojrzał na nas NIEBIESKIMI oczami i pokazał pazury oraz kły. Założę się, że gdyby teraz zrobiono mi zdjęcie miałbym oczy wielkości piłki tenisowej. Nie mogłem uwierzyć w to, że te wszystkie legendy, słowa Jack'a i Thomas'a były prawdą. Nagle mnie olśniło.
- Jack pokarz jeszcze raz tą strzałę. – powiedziałem podnosząc się z kanapy i stając obok niego. Musze przyznać, ze mimo tak nieznacznej zmiany robił wrażenie.
- Proszę. – mruknął podając mi przedmiot.
- Patrzcie. – powiedziałem pokazując na jeden z wydruków i na srebrny grot strzały na którym widniał identyczny symbol. Mówiąc wprost, prawda dałam mi w pysk. Uświadomiłem sobie na co porwała się Maja i jakie niebezpieczeństwo czyha na nas wszystkich. – Gdzie ona jest?
------------------------------------------
Jaymes Young - I'll be Good
W ten oto piękny sposób prezentuję się kolejny rozdział. Zaczyna się robić ciekawie.
Powoli zbliżamy się do końca historii więc tak jak w filmach, tak i tu te kulminacyjne momenty są zawsze na końcach ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top