# 75 Przesłuchanie

*Nathan*

Maja od czterech dni chodzi jak nakręcona. Próbowałem ją jakoś uspokoić i przekonać żeby się położyła ale nic to nie dało. Całe dnie spędza w bazie w jakimś „pokoju map" do którego niestety nie mam wstępu. Co chwilę gdzieś kogoś wysyłają, ludzie wchodzą i wychodzą z biura, noszą w te i z powrotem jakieś papiery, krzyczą do siebie i dzwonią... . Mówiąc wprost, cała baza jest na nogach.

Siedziałem właśnie w przydzielonym nam pokoju gadając z Florianem o meczu żeby zająć czymś myśli kiedy do pomieszczenia jak huragan wpadła Maja. Ruszyłem za nią do kuchni całkowicie ignorując Florka. Podszedłem do dziewczyny przytulając ją od tyłu i pocałowałem w kark. Spotkałem się z miłym pomrukiem. Maja odchyliła głowę do tyłu opierając się na moim ramieniu.

- Chodź ze mną. Musisz odpocząć. – wymruczałem do jej ucha. Dziewczyna westchnęła ciężko.

- Nawet nie wiesz jak bym chciała... . - przerwała całując mnie. – Ale wiesz, że nie mogę. Muszę ich znaleźć. Nie pozwolę żeby ta suka skrzywdziła Alana... i to jeszcze z mojego powodu. – oznajmiła zaciskając szczękę.

- Nie możesz się obwiniać. To nie twoja wina. Pomogę ci jak tylko będę mógł ale musisz odpocząć. – mruknąłem proszącym głosem obracając ją do siebie przodem. – Od śmierci Kamila nie spałaś prawie w ogóle. Od porwania Alana nie zmrużyłaś już wcale oka. Musisz odpocząć bo się zamęczysz. – powiedziałem nie spuszczając z niej oka. Dziewczyna uniosła dłoń która zatrzymała się na moim policzku.

- Przyjdę za jakieś dwie godzinki. Muszę jeszcze coś sprawdzić. Kocham cię. – powiedziała i połączyła nasze usta w czułym pocałunku. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy dziewczyna zabrała z ekspresu kubek z kawą i wyszła z kuchni.

*Maja*

Mimo wielkiego zmęczenia i chęci zostania z Nath'em musiałam dokończyć jeszcze przesłuchanie. Chłopaki złapali jednego z „kolegów" Wiktorii którego właśnie przesłuchują. W towarzystwie mojego kubka z kawą zeszłam do piwnicy i skierowałam się do „sali przesłuchań". Wewnątrz stały dwa krzesła, lampa i stolik. Z pomieszczenia obok można było się przysłuchiwać i przyglądać rozmowie dzięki szybie oddzielającej pomieszczenia.

- I co? – zapytałam stając obok Jack'a popijając już lekko zimną kawę. – Powiedział coś?

- Niewiele. – westchnął zawiedziony. - Zdobyliśmy adres i parę innych informacji. Wiemy, że jej ojciec zapadł się pod ziemie od naszego ostatniego spotkania. Wysłałem już ludzi żeby przeszukali ten stery budynek w którym nas przetrzymywali. Niestety nie mam już nikogo wolnego więc... - zaczął z żalem ale nie dałam mu dokończyć.

- Wiec my jedziemy do niej. – dokończyłam za niego. Jack tylko pokiwał głową w potwierdzającym geście. – Odłożę tylko kubek i wezmę sprzęt. – oznajmiłam i już miałam wychodzić kiedy usłyszałam za sobą Jack'a.

- Nie dzisiaj. O tej godzinie moglibyśmy na nią trafić... a tego nie chcemy. Poza tym muszę odpocząć bo padam na pysk. Idź się przespać, a do tej sprawy wrócimy rano. Chłopaki zajmą się naszym „gościem". - stwierdził Jack zamykając za nami drzwi. – Dobranoc. – dodał po chwili.

- Dobranoc. – odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku mojego pokoju. Kiedy już miałam wchodzić do środka usłyszałam za sobą wołanie. Gdy się obróciłam zobaczyłam Jack'a. Powiedział ni mniej ni więcej tylko „Nie przejmuj się. Znajdziemy go." I zniknął za zakrętem.

Weszłam do „mieszkanka" i zamykając za sobą drzwi najciszej jak mogłam ruszyłam do kuchni w celu odstawienia kubka. Po cichu weszłam do sypialni w której... kiedyś zostawiłam pidżamę. Nathan tak jak przypuszczałam już spał. Zabrałam moje ciuchy z szafki i potuptałam do łazienki. Po piętnastu minutach byłam gotowa. Wyjęłam z lodówki jedno piwo i rozłożyłam się na kanapie. Założyłam słuchawki i zabrałam się za oglądanie filmu „Deepwoter Harizon".

- Stwierdzam wszem i wobec, że się starzeję. - jęknęłam cicho. Im jestem starsza tym bardziej wzruszam się na filmach.

Prawie dostałam zawału kiedy poczułam oddech na karku. Podniosłam się jak opętana do pozycji siedzącej co szybko okazało się błędem. Coś strzeliło mi w karku, a obraz przed oczami zaczął wirować. Jęknęłam cicho niezadowolona. Przyłożyłam rękę do skroni i zamknęłam oczy próbując opanować wirowanie. Po chwili poczułam jak moje ciało odrywa się od kanapy. Telewizor ucichł. Otworzyłam jedno oko z zamiarem zorientowana się w sytuacji.

- Nathan. - mruknęłam otwierając drugie oko i spoglądając na chłopaka. - Jeśli jeszcze raz mnie tak wystraszysz obiecuje, że oberwiesz. - przestrzegłam go w tym samym momencie kiedy moje plecy zetknęły się z miękkim materacem. Mój "porywacz" zrobił minę przybitego szczeniaczka i położył się obok nie zrywając kontaktu wzrokowego.

- Oj przepraszam. Jeśli chcesz mogę ci wymasować plecy. - zaproponował podnosząc się na jednej ręce. - Tak głośno ci strzeliło, że aż ja słyszałem. - zaśmiał się pod nosem.

- Nie wydziwiaj tylko się kładź. - mruknęłam popychając go na plecy. Przysunęłam się bliżej i pocałowałam go.

- Jeśli tak ma to wyglądać to ja jestem chętny. - wymruczał oddając pocałunek. *Nie wiem co bym zrobiła gdyby go nie było.*

------------------------------------------

Loreen - Euphoria

I tak oto prezentuje się kolejny rozdział. Może i nie powala ale jest.

Swoją drogą "Deepwater Horizon" POLECAM! Zajebisty film! 🙌👍😏😍😍

Do następnego! 😉😁😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top