# 74 Kłopoty + konkurs

*Maja*

Ze snu wybudził mnie dzwonek telefonu. *Po cholerę ustawiłam sobie taki dzwonek?!* Z małego urządzenia już któryś raz leciał refren Skillet - Hero. Po trzecim razie uznałam, że to musi być naprawdę ważne... albo ktoś jest bardzo upierdliwy. Podniosłam się z łóżka i zabierając z komody telefon oklapłam na fotel.

~**~

Poczułam, że robi mi się słabo. *No tego mi kurwa mać brakowało!* Jak poparzona podniosłam się z fotela i ruszyłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne wojskowe spodnie, glany, pierwszą lepszą koszulkę, czarną bluzę i tego samego koloru kurtkę. Z tym zestawem ruszyłam do łazienki. Po niecałych dziesięciu minutach gotowa opuściłam pomieszczenie i ruszyłam do biura.

Podeszłam do jednego z regałów i wyjęłam kilka książek tym samym odsłaniając sejf z bronią. Liczyłam, że nie będę musiała tego więcej używać ale niestety zapowiada się inaczej. Wyjęłam stamtąd pistolet, nóż sprężynowy, naboje i kajdanki. Nóż jak zwykle powędrował do buta. Na dole zastałam Floriana i Nathan'a którzy właśnie wchodzili.

- Do mojego auta. Teraz. - rozkazałam zgarniając klucze i gasząc światło, wyszłam z domu. Kiedy przechodziłam obok Nath'a napotkałam jego zdziwione i za razem przerażone spojrzenie. Nie było to przyjemne. *Czego ja się spodziewałam? Wyglądam jakbym szła na jakaś bitwę i właśnie schowałam za pas pistolet! Oj coś czuję, że czeka mnie nie za ciekawa rozmowa.* Chłopaki nic nie mówiąc ruszyli za mną. Florek zajął miejsce na tylnej kanapie, a Nathan wepchnął się na fotel obok. Z piskiem opon ruszyłam z pod domu. Kiedy byliśmy w połowie drogi zadzwoniłam do Jack'a.

- Mmm... Czego? - warknął zaspany. *Chyba kogoś tu obudziłam.*

- Za piętnaście minut w twoim biurze. Pilne. - powiedziałam i rozłączyłam się. Tak jak powiedziałam po czternastu minutach byliśmy na miejscu. W drzwiach na nasze nieszczęście natknęliśmy się na ochronę.

- Stać! Kto to? - zapytał mnie wielkolud Lucien wskazując na chłopaków.

- Boże Lucien odpuść! Nie widzisz, że są ze mną?! - oznajmiłam załamana jego zachowaniem.

- Przepraszam ale taką mam pracę i wie Pani... - zaczął grubym głosem ale mu przerwałam.

- Okej wiem, że masz taką pracę ale potem pogadamy. Odsuń się bo mam PILNĄ sprawę do Jack'a. - mężczyzna nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową i odszedł. Prawie biegiem ruszyłam do biura. Nie pukając wpadłam do środka akurat gdy wcześniej wymieniony zakładał koszulkę. Trzeba mu przyznać, że klatę to on ma fajną. *Zaraz co?*

- No to mów co się dzieję, że stawiasz mnie na równe nogi o pierwszej w nocy i wpadasz bez pukania? - spytał siadając za biurkiem.

- A co ty wstydliwa księżniczka żebym pukać musiała? Z resztą nie ważne. Porwali Alana. - oznajmiłam. Jack jakbym natychmiast wytrzeźwiał.

- Macie jakieś przypuszczenia kto to? Co wiecie? - zapytał kiedy wszyscy byli już w pokoju. Florian powiedział wszystko czego udało mu się dowiedzieć, a po moich plecach przeszedł zimny dreszcz.

- O nie... . - szepnęłam ale Jack który siedział obok usłyszał to.

- Maja co jest? Wiesz coś? – zapytał, a chłopaki od razu odwrócili się w moją stronę.

- Jack... to ONA. Chce mniezałatwić bo wtedy jej się nie udało. Dlatego porwała Alana. Wie, że przyjdę goratować. Tylko ja stoję jej na drodze.

-------------------------------------

Skillet - Hero

Tum tum tuduuum!!!
Znowu ciekawie.
Jak myślicie jak sprawa potoczy się dalej?
Kto i czy w ogóle uratuje Alana?
Czy Paula i Dezy odzyskają pamięć?

KONKIRS WZNOWIONY!

Wznawiam konkurs na nową okładkę. Do końca miesiąca możecie wysyłać je tu:

[email protected]

Jeszcze raz przepraszam za takie problemy z tym konkursem ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top