# 72 Jezioro

*Maja*

Biegłam przez las nie zwracając uwagi na otaczający mnie świat. Byłam jednocześnie smutna jak i wściekła. W ostatnim czasie wydarzyło się tyle złego, że już nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Kiedy powiedzieli, że nie wiedzą kim jest Alan myślałam, że mnie rozsadzi. Słyszałam za mną wołanie Nathan'a ale nie miałam zamiaru się zatrzymać. Po prawie godzinnym biegu usiadłam na skraju jeziora obserwując tafle czystej wody w której odbijało się niebo, księżyc i ja. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Siedziałam tam już w postaci człowieka. Słyszałam, że ktoś idzie w moim kierunku. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć kto do mnie zmierza. Po chwili poczułam dotyk na ramieniu, a zaraz potem Nath usiadł obok.

- Wszystko doborze? - odezwał się po dłuższej chwili milczenia. Patrzyłam na nasze odbicie i próbowałam sobie wyobrazić jakby to było gdyby to wszystko się nie wydarzyło. Jakby rodzice żyli, gdybym nie poznała Kuby, jakbym nigdy nie poznała Przemka i gdyby Kamil żył... . Ostatnie wspomnienie spowodowało kolejną falę żalu i bezradności. Zacisnęłam mocniej szczękę żeby choć trochę się uspokoić. - Maja... - zagarnął znów kiedy nie otrzymał żadnej odpowiedzi.

- Nie... to jest jakaś pierdolona katastrofa. - stwierdziłam chowając twarz w dłonie. Chłopak nic nie powiedział. Zamiast tego przygarnął mnie do siebie opierając brodę na mojej głowie. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca wpatrując się dalej w tafle wody. Gdyby ktoś teraz na nas spojrzał stwierdził by, że to piękny obrazek. Dwójka młodych ludzi przypominających parę, siedzi przytulona na skraju jeziora przy zachodzie słońca które pięknie wszystko oświetla. Obrazek jak z bajki. Jedyne co psuje ten piękny obraz to wyraz twarzy młodych. Smutny i przygnębiony. Moje rozmyślania nad własną egzystencją i sensem życia przerwał Nathan.

- Razem jakoś przez to przebrniemy. - usłyszałam tuż przy moim uchu. Przez to posunięcie po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego mocniej. Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam do innego świata przytulona do chłopaka na skraju jeziora w środku lasu.

~**~

- Dzieciaki jesteśmy na miejscu! - zawołała z przedniego siedzenia mama.

- Mamooo... Przemek oblał mnie sokiem! Powiedz mu coś! - zawył mały potwór.

- Przemek nie męcz siostry. I tak wystarczy jej, że musi znosić twoją obecność. - zaśmiała się na koniec. Dziewczynka popatrzyła na nią z pod byka i przewróciła kolorowymi oczkami. Kochała swojego brata ale czasami.... bardzo często bywał nie do zniesienia.

Dziś razem z rodzicami pojechali nad jezioro. Była piękna pogoda więc podstępem udało im się wyciągnąć ich z domu. Oboje pracowali na wysokich stanowiskach w biurze i przez weekend ciężko się ich wyciągało z łóżka. Po pięciu godzinach wzajemnego podtapiania się z bratem zjedli kolację.

- Dzieciaki mam prośbę. Nie topcie się już bo niedługo jedziemy, a wy musicie jeszcze wyschnąć. - powiedział tata czochrając Przemka po włosach co jak zwykle nie spotkało się z jego aprobatą.

Mała siedziała i obserwowała zachodzące słońce z brzegu jeziora. Po chwili poczuła ciepły materiał otulający jej ramiona. Spojrzała w górę i natknęła się na ciepłe spojrzenie brata. Zaraz po tym chłopak usiadł obok i objął ją ramieniem przyciągając bliżej. Spojrzała na ich odbicie w tafli jeziora. Mimo, że Przemek był często nie do zniesienia to wiedziała, że byłaby w stanie oddać za niego życie.
-----------------------------------

Kat Dahlia - I Thing I'm In Love

I tak oto powstał kolejny rozdział.

Paaa♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top