# 71 Amnezja
*Paulina*
Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Wszystko mnie bolało. Czułam się jakbym przespała pół życia. Obróciłam głowę w bok i zobaczyłam Dezyderego leżącego na łóżku obok. Również się obudził. Oboje byliśmy w bandażach i gipsie. Nie miałam pojęcia co się stało i czemu jesteśmy przypuszczalnie w szpitalu. Zobaczyłam, że na fotelu w kącie sali śpi brat mojego chłopaka. Postanowiłam go zawołać... zero reakcji. Z powodu braków pomysłu zrobiłam pierwsze co wpadło mi do głowy czyli.... zrzuciłam szklankę ze stolika obok. Podziałało. Chłopak podniósł się gwałtownie otwierając oczy ale po chwili znowu usiadł. *No tak... ciśnienie.* Kiedy odzyskał pełną świadomość i zrozumiał co, a raczej kto był źródłem hałasu myślałam, że zemdleje.
Chłopak nic nie mówiąc pobiegł do pokoju obok i zaczął budzić Maje i jakiegoś chłopaka. Widziałam wszytko bo ściana i drzwi były przeszklone. Oboje rozwaleni na kanapie spali smaczne wtuleni w siebie. Florek zaczął krzyczeć i wymachiwać rękami. Oboje najpierw spojrzeli na niego nieźle wkurzeni bo dziecko które było z nimi w pokoju zaczęło płakać, a po chwili jakby ich olśniło i spojrzeli w naszym kierunku. Niestety popełnili ten sam błąd co Florek i zaraz znowu siedzieli z powrotem.
- Paulina... Dezy... słyszycie mnie? - zapytał powoli Florian trzęsąc się przy tym jak cholera.
- Tak. I nawet mówić umiemy. - zakpił siebie mój chłopak.
- Widzę, że humor dopisuje. Musze wam zadać kilka pytań. - stwierdziła Maja, a ja przez chwile poczułam się jak na przesłuchaniu.
- Okej, jedziesz. - odparł na luzie Dezy.
- Jaki mamy dziś dzień i rok? – zapytała, a ja chciałem się po prostu śmiać. *Serio takie pytania?!*
- Piąty stycznia dwa tysiące - szesnaście - odparłam od razu śmiejąc się pod nosem.
- Ile mam lat? - zadała kolejne pytanie.
- Ty osiemnaście w Flori dwadzieścia. A kiedy ty się w ogóle obudziłaś ze śpiączki?! - nagle mnie olśniło, że przecież ona powinna być w śpiączce.
- Jest gorzej niż myślałam... ostatnią życzą jaka pamiętają jest mój wypadek. Za dwa miesiące stuknie mi dwudziesta. Oni nie pamiętają prawi dwóch lat! - powiedziała przerażonym głosem do starego Skowrona i jakiegoś chłopaka.
- Co ty za bzdury opowiadasz? - zaczęłam się śmiać. - Przecież na wszystko odpowiedziałam dobrze. - byłam pewna swoich słów i tylko czekałam aż któreś z nich wybuchnie śmiechem. Niestety tak się nie stało.
- No właśnie nie. Jest dwunasty marca dwa tysiące - osiemnaście. Maja będzie miała zaraz dwadzieścia lat, a Florek dwadzieścia dwa. - zawołał nieznany mi chłopak - Dobra może coś prostszego. Co się stało, że leżycie w szpitalu? – zapytał.
- Nie wiem... Dezy ty coś..? - zapytałam z nadzieją chłopaka niestety on jedynie pokręcił przecząco głową.
- Ostatnie pytanie. Kim jest Alan? - zapytała z wyczuwalną obawą Maja. Wszyscy patrzyli na nas z nadzieją.
- To on? - spytałam. Chłopak pokręcił głową. Entuzjazm który jeszcze przed chwilą był ogromny zmniejszył się. - To nie wiem. Aktor może jakiś? - w tym momencie wszystko poszło się jebać. Maja wyszła z pokoju trzaskając drzwiami, nieznany mi chłopak poleciał za nią, a Florek ze łzami w oczach wszedł do pokoju obok.
*Nathan*
Maja wybiegła ze szpitala i skierowała się w kierunku lasu. Zanim ja dogoniłem już zniknęła w krzakach. Spojrzałem na ślady. Dziewczyna przemieniła się w wilka. Upewniłem się, że nikt nie patrzy i zrobiłem to samo.
-----------------------------------------
Arshad – Ashes (from The Hunger Games: Mockingjay)
Przepraszam was. Nie dosyć, że rozdział nudny jak flaki z olejem to jeszcze nie było go 2 tygodnie. Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie.
Next jak zwykle we wtorek.
Paa ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top