# 66 Nowy dom. 1/5
Rano obudził mnie dźwięk dzwoniącej komórki. Przeklinając tego kto dzwoni o tej porze podniosłam się z łóżka i odebrałam.
- Czego? - warknęłam na Jack'a.
- Też miło cię słyszeć. - jego słowa były przepełnione sarkazmem. *Stary byk, a fochy jak u pięciolatka.* - Chyba jesteś nie w humorze wiec ja może zadzwonię później. - powiedział i już chciał się rozłączyć ale moja czysta ciekawość na to nie pozwoliła.
- Jak już mnie obudziłeś to mów. - powiedziałam starając się brzmieć obojętnie ale w środki miałam już milion pomysłów czemu może dzwonić i jeszcze więcej związanych z tym co mu zrobię jeśli chodzi o jakąś pierdołę.
- Skończyliśmy remont. Możesz się wprowadzać! - usłyszałam krzyk mojego przyjaciela w słuchawce. Na te słowa od razu się ożywiłam co chłopak nie wiem jakim cudem zauważył. - Dobra bo ciebie już nosi. Za godzinkę na miejscu. - dodał i się rozłączył. Poderwałam się z łóżka na równe nogi i klnąc pod nosem na nogę od łóżka o którą MUSIAŁAM trzasnąć się małym palcem dotarłam do szafy. Wzięłam z niej Jeansy oraz bieliznę z fotela zgarnęłam koszulę i ruszyłam do łazienki.
Już miałam ubierać koszulkę i wyjść z łazienki kiedy zdałam sobie sprawę, że to nie moja koszula. Zaciągnęłam się perfumami. *Nathan... Nie obrazi się jeśli ją pożyczę.* Ubrana zgarnęłam telefon, zegarek oraz klucze i zeszłam na dół.
- Hej. - przywitałam się z Ciocią.
- Cześć Maju. Co taka szczęścia? - zapytała Ciocia witając się ze mną.
- Jack i reszta ekipy wreszcie skończyli pracę. Dom jest gotowy! - krzyknęłam z entuzjazmem włączając ekspres do kawy.
- To cudownie. - Ciocia aż wstała z miejsca.
- Liczę jeszcze tylko na dobre wieści od chłopaków z Warszawy i będzie można zamknąć tę sprawę. - odparłam dopijając kawę. - Musze jechać. Umówiłam się z Jack'iem na obejrzenie domu. - powiedziałam zerkając na zegarek.
- Może pojadę z tobą? Mam dzisiaj wolne i nie mam co robić. Poza tym bardo mało czasu spędzamy razem. - zaproponowała Ciocia.
- Pewnie, choć. - odparłam z uśmiechem. *W końcu wszystko zaczyna się powoli układać.* Razem z Ciocią wyszłam z domu i zamykając drzwi wsiadłyśmy do auta.
*Ciocia*
- Gdzie masz pierścionek? - zapytałam zmieniając temat kiedy zobaczyłam iż dziewczyna nie ma pierścionka.
- Leży w szafce i czeka na wyjazd do Warszawy. - oznajmiła po dłuższym czasie.
- Czemu? - spytałam zaskoczona.
- Nie jesteśmy już razem. - odparła. Zauważyłam jak dyskretnie przygryza wargę.
- Co?! Czemu? Dziecko co się stało?! - spytałam już zszokowana.
- Powiedzmy, że od jakiegoś czasu byłam na drugim planie. - stwierdziła wzdychając pod koniec. - Jeśli nie dalej. - mruknęła do siebie pod nosem ale byłam na tyle blisko, że usłyszałam.
- Boże to okropne. Tak mi przykro. - nigdy w życiu nie spodziewałam się po nim czegoś takiego.
- Spokojnie jest ok. Przeszłam już tyle, że teraz prawie mnie to nie rusza. Poza tym coraz bardziej nie mogę się oprzeć wrażeniu, że od dawna to było tylko przywiązanie... nic więcej. - stwierdziła. Mówiła o tym tak spokojnie, że mogło by się wydawać jakby jej to w ogóle nie dotyczyło. Podziwiałam ją za to. Kolejna tragedia, a ona przyjmuję to tak spokojnie. Chciałam zadać jeszcze jakieś pytania ale dojechaliśmy na miejsce.
Jakieś trzy metry dalej stał, jak się nie mylę, Jack i paru innych chłopaków. Z rozmowy Mai usłyszałam, że jeden nazywał się Thomas, a drugi Alex. Zaczęłam się rozglądać. Ogród był jeszcze nie zrobiony i gdzie nie gdzie leżały jakieś puszki po farbie i narzędzia. Dom natomiast był piękny. Drzwi i ściana na której się znajdowały były pokryta drenem. Pozostałe ściany były ciemno szare.
- No to co? Czas zobaczyć czy nadajecie się na ekipę remontową. – usłyszałam, a zaraz po tym obok mnie pojawiła się Maja z Jack'iem. Chłopak podał jej klucze i ruszyliśmy. Na wejściu był przedpokój połączony z holem. Od razu rzuciło mi się w oczy duża ilość zdjęć i pustych ramek które zapewne czekają na zdjęcie na ścianach. Od razu przy drzwiach wisiała biała szafka na buty, a nad nią wieszaki na kurtki.
- Mi się wydaje czy tu jest posprzątane? - usłyszałam po chwili.
- Nie wydaje ci się. Ciężko było znaleźć chętnych do pomocy ale w końcu w trójkę daliśmy radę. - oznajmił z dumą Jack.
- Nie przestaniecie mnie zadziwiać. - stwierdziła śmiejąc się pod nosem Majka. Następnie skierowaliśmy się do kuchni. Białe szafki z ciemno - brązowym drewnianym blatem, na środku wyspa kuchenna i krzesła. Na blatach nie było dużo życzy... czajnik, ekspres do kawy, deska do krojenia i parę innych pierdółek. Następny był salon. Duży pokój pomalowany na jasny szary kolor, a w nim: ciemno szara kanapa, granatowy fotel, drewniany stolik tego samego koloru co blat w kuchni, duży telewizor, biała komoda z drewnianą górą, lampki ledowe pochowane pod komodą, kanapą i telewizorem. Widziałam też graffiti na ścianie za kanapą.
- Niech zgadnę.... to był twój pomysł, prawda? – zapytała, a bardziej stwierdziła Maja. Chłopak jedynie przytaknął dumny ze swojego dzieła.
- W domu jest jeszcze jedno. - dodał po chwili.
- Gdzie? - moja ciekawość wzięła górę.
- Niespodzianka. - odparł z chytrym uśmieszkiem.
- Zaczynam się bać coś ty jeszcze wymyślił, a czego nie było w projekcie. - stwierdziła Maja i ruszyła na piętro. Pierwsze drzwi po lewej okazały się czymś w rodzaju pracowni. Pułki na książkami, segregatory, kartki, sztaluga, gitara, stanowisko komputerowe z trzema monitorami, kamera, lampy, Green Screen, mała kanapa w kącie i wyciszenie. *Chwila... gitara?!*
- Ty grasz na gitarze?! - spytałam zaskoczona wskazując na instrument.
- Kiedyś grałam. - stwierdziła od niechcenia. - Skąd ty.... - w tym momencie jakby siebie o czymś przypomniała.
- Nathan i Marta pomagali. - odpowiedział od razu Jack. Maja jedzenie pokręciła głową z niedowierzaniem i ruszyła do następnego pokoju który okazał się jej sypialnią. Duże dwuosobowe łóżko, a za nim graffiti zapierające dech w piersiach. Na tle lasu był wielki wilk wyjący do księżyca którego blask rozświetlał wszytko do około. Bestia była cała biała nie licząc ciemniejsze sierści w niektórych miejscach na plecach, a jej oczy, a właściwie oko które było widać "świeciło" na niebiesko. Cały obraz był namalowany głównie w odcieniach niebieskiego ale oko było wyraźnie widoczne co razem dawało niesamowity efekt.
- Wwwooooo..... - Maja w końcu otrząsnęła się z zadumy. - Czy ty...? Skąd ty...? Jak....? - próbowała coś powiedzieć ale wyraźnie jej to nie wychodziło.
- Tak ja. Długo nad tym pracowałem ale skoro ci się podoba to nie żałuję tego czasu. - odparł przytulając Maje. To było takie urocze, że miałam ochotę zrobić takie "aawww..." ale się powstrzymałam.
- Jesteś najlepszy. – stwierdziła, a ja już nie wytrzymałam. Na moją reakcje oboje wybuchnęli śmiechem. W pokoju była jeszcze garderoba, telewizor, parę szafek, duży parapet z poduszkami, półki na których stały ramki ze zdjęciami, książki, radio, pełno płyt muzycznych i filmowych. Balkon oraz drzwi prowadzące zapewne do łazienki. Cały pokój był w różnych odcieniach szarego, brązowego i białego. Ostatnim pokojem był pokój dla gości. Rozkładana kanapa, biurko, szafa, stolik nocny, mały telewizor, obrazki na ścianach i małe radio.
*Maja*
Dziewięć godzin później siedziałam z Anią, Sebastianem, Kamilem i Nathan'em w pobliskiej kawiarni. Przejechałam się do centrum po jakieś małe zakupy i trafiłam na Kamila. Potem na Sebe z Anią, a po chwili także na Nath'a. Chłopak przyznał mi się, że rzeczywiście pomagał w wystroju domu i widział efekt końcowy już wcześniej.
- Kamil co jest? - zapytałam kiedy zauważyłam, że chłopak od dłuższego czasu zachowuje się dziwnie.
- Nie wiem. Martwię się o Wiki. Mam jakieś złe przeczucia. - oznajmił wstając z miejsca.
- To może po prostu do niej zadzwoń. - zaproponował Seba. Kamil kiwnął głową i wybierając numer do Wiki odszedł od stolika.
- Ej kto jest za tym aby wieczorem obejrzeć sobie jakiś film? Dzisiaj leci Transformers; Zemsta upadłych może b.. - Nath nie był w stanie dokończyć bo przerwał mu biegnący do auta z krzykiem Kamil.
- Pali się! Dom Wiktorii się pali. - wszyscy zerwaliśmy się z miejsca na równe nogi i popędziliśmy za nim do aut. Nie mogłam usiedzieć na miejscu póki nie skręciliśmy w ulicę na której stał dom. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie.
-------------------------------------------
Laza Morgan – This Girl
MARATON:
1. - 8.35
2. - 1o.15
3. - 13.oo
4. - 16.oo
5. - za 5 ★ pod poprzednim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top