# 29 Drzwi.

Przemek od wczoraj siedzi w pokoju. Musiałam tłumaczyć Cioci i Wujkowi co się stało, że ich syn ciągle tam jest i nie ma zamiaru wyjść. Oczywiście na całą tą historie zareagowali śmiechem.

Właśnie przygotowuję się do wyjścia. Idę z Remkiem pojeździć na cross'ie. Zrobiłabym to już znacznie wcześniej, ale Ciocia z Wujkiem stwierdzili, że lepiej będzie jeśli pojadę z Remikiem jak przyjedzie, bo po tym wypadku muszę sobie wszystko przypomnieć i nie chcą żeby stała mi się krzywda....znowu! Zrobiłam to tylko żeby ich niepotrzebnie nie denerwować. Jazdy na cross'ie się nie zapomina, tak jak na rowerze.

Reszta ekipy już pojechała do siebie. Jeśli chodzi o Pauline i "Dezysia" nastąpił przełom! Paulina wyjeżdża, bo na święta jedzie do rodziny do Anglii! Razem z Dezym jedzie dziś do siebie, a on wróci za około tydzień. Wreszcie wróci do watahy. Bo tak to ciągle musiał pilnować Pauliny.

- Maja idziesz czy nie!? - usłyszałam krzyk Remka z dołu.

- Idę, idę nie bulwersuj się tak. - powiedziałam schodząc po schodach.

Po piętnastu minutach już jeździliśmy po lesie. Brakowało mi tego jak cholera. W pewnym momencie zaczął padać śnieg! W końcu mamy początek grudnia. Jeździliśmy tak już z 6 godzin i pewnie trwało by to jeszcze dłużej gdyby nie zadzwoniła ciocia.

- Co jest?- spytał Remek.

- Mamy już wracać, bo idziemy na pizze i Ciocia się martwi, że będziemy chorzy.... a i jeszcze mamy wyciągnąć Przemka z pokoju. - oznajmiłam, chowając telefon.

- Okej. To wracamy. - powiedział i ruszył w drogę powrotną, a ja za nim. Gdy wróciliśmy poszliśmy się ogarnąć. Umyłam się i przebrałam w czarną bluzę Enduro Style, którą jakiś czas temu podwędziłam Remkowi i zwykłe ciemne Jeansy.

Gdy byłam gotowa skierowałam się w kierunku pokoju mojego brata.

- Przemek idziemy! - zawołałam pękając w drzwi.

- Nigdzie nie idę! - usłyszałam w odpowiedzi, a obok mnie pojawił się Remik.

- O, to... to nie jest przypadkiem moje? – zapytał patrząc na mnie, a lewy kącik jego ust powędrował ku górze.

- Możliwe. – uśmiechnęłam się i czułam jak delikatnie się rumienię. *Co jest?* Remik nic na to nie odpowiedział, ale jego uśmiech się powiększył.

- Otwieraj te drzwi! - zawołałam, wracając do wyciągania Przemka z pokoju.

- Nie! - odpowiedział.

- Co ty tam robisz do cholery!? - byłam coraz bardziej wściekła na tego idiotę.

- Live nagrywam! - usłyszałam w odpowiedzi.

- Przemek do jasnej cholery otwieraj! Siedzisz tam od wczoraj! - zaraz stracę cierpliwość.

- Nie!

- Bo wejdziemy siłą! - powiedział Remek. Nie wierzyłam w to, bo na pewno Ciocia z Wujkiem się nie zgodzą na wyważenie drzwi. Ale zawsze można spróbować.

- Bardzo śmieszne! - usłyszeliśmy. Obok nas pojawiła się Ciocia z Wujkiem.

- I co? - zapytał Wujek.

- Nie chce otworzyć. - powiedziałam.

- I co teraz? - zapytała Ciocia.

- Proponuje spełnić moje ostrzeżenie i wyważyć drzwi. – powiedział Remek i spojrzał na Ciocie oraz Wujka. Oni popatrzył się na siebie i tylko kiwnęli głowami na znak zgody. *No tu mnie zaskoczyli.*

Razem z Remkiem siłowaliśmy się trochę z drzwiami póki właściciele domu byli na górze. Kiedy jednak zeszli na dół odsunęłam się, a Remik z całej siły kopnął w drewnianą powłokę. Zamki puściły i drzwi otwarty się z hukiem uderzając o ścianę. Mina tego idioty była bezcenna.

- Ostrzegaliśmy... . - powiedział Remik, a ja spojrzałam na komputer mojego brata. Rzeczywiście nagrywał Live, jak się po chwili okazało dwudziesto-cztero godzinny, który trwał już ponad trzydzieści. *Nie no, tego już za wiele!* W momencie kiedy mój brat idiota kłócił się z rodzicami. Ja z Remikiem wytłumaczyliśmy pokrótce widzom o co chodzi i zakończyliśmy Live.

- Dobra, Live skończony, to teraz się ogarnij i za pół godziny masz być na dole. - oznajmiłam, wychodząc z pokoju. Właśnie schodziłam po schodach kiedy dobiegł do mnie Remik.

- Tak na wszelki wypadek. - powiedział i podał mi klucze. Jak się po chwili okazało pozbierał wszystkie, które były w pokoju mojego brata, żeby ten znowu nie odstawił nam takiej szopki jak przed chwilą. Co prawda jego drzwi nie nadawały się już do użytku, ale jest dużo innych pomieszczeń gdzie zamki są sprawne.

Po około dwudziestu minutach Przemek był na dole, już w nieco lepszym nastroju. Oczywiście z uwagi na to, że zaczął padać śnieg i na drodze jest ślisko i auto mam największe pojechaliśmy moim. Prawda była taka, że Wujkowi nie chciało się odśnieżać ich auta. Wiec cóż. Gdy byliśmy na miejscu weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik przy oknie. Po jakimś czasie gdy już czekaliśmy na zamówienie poczułam, że Remek dźga mnie w rękę.

- Co jest? - zapytałam.

- Patrz tam. - powiedział. Spojrzałam w tym samym kierunku co on i aż mnie zatkało.


-------------------------------------------

Chris Brown - Forever

I mamy następny rozdział!
Co zobaczyła Maja? Dowiecie się w następnej części! :D

Cieszynie się z zimy?

Paaa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top