#2 Nowa rodzina?

Stanęłam jak wryta. Za drzwiami stał Disowskyy z rodzicami. Poznałam go, bo kiedyś też nagrywałam i oglądałam paru YouTuberów. Skończyłam z tym po wypadku. *Za dużo wspomnień.*

- Witaj Maju, ja jestem Ania, a to mój mąż Karol - powiedziała kobieta, uśmiechając się do mnie.

- Dzień dobry, miło państwa poznać. A to kto? - kiwnęłam głową w stronę chłopaka udając, że nie mam pojęcia kim jest.

- Przemek jestem. – powiedział wystawiając rękę na przywitanie, którą po chwili uścisnęłam. Była to dla mnie nowość. Dawno nikt mnie nie odwiedzał, a co dopiero po to, żeby powiedzieć mi, że chce mnie adoptować, przez to nie bardzo wiedziałam jak się zachować. Wpuściłam ich do środka i usiadłam na krześle przy biurku, a oni zajęli miejsce na łóżku.

- Fajny tatuaż. - odezwał się Przemek, przerywając ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu.

- Dzięki. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, który po chwili zniknął z mojej twarzy. Momentalnie przypomniał mi się, że tatuaż to projekt mojego brata, wypadek, słowa lekarza, twarz Przemka i rodziców. Próbowałam zapomnieć o bólu, o smutku, jednak wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Niby patrzę na niego codziennie, ale w połączeniu z obecną sytuacją tak to zadziałało. Tatuaż przedstawiał wilka z niebieskimi oczami, na tle księżyca.

Rodzice Przemka poszli wypełnić papiery dotyczące adopcji, zamieniając ze mną jedynie parę zdań. Chłopak również wyszedł, a ja zostałam sama. Usiadłam na parapecie i zaczęłam płakać. Będę mieć nową rodzinę i na dodatek brata Przemka! *Czy to jest jakiś chory żart?!* Nie wiem, czy nie wolałabym zostać jeszcze rok w tym przeklętym domu dziecka, a potem wyprowadziłabym się stąd jak najdalej. Czy mieć nową rodzinę, która na każdym kroku przypomina mi o śmierci mojej prawdziwej rodziny.

*Przemek*

Gdy wróciłem do pokoju zobaczyłem Maję siedzącą na parapecie. Widać było, że płakała. Miałem podejrzenia czemu. Rodzice opowiadali mi o wypadku jej rodziny i o śmierci jej brata Przemka, na którym jaj najbardziej zależało. Nie zdziwiło mnie to, że była teraz w takim stanie. Nowi rodzice i na dodatek ja mam to samo imię co jej brat. Ciężko będzie jej się do tego przyzwyczaić, a jeszcze gorzej będzie zdobyć jej zaufanie. Chciałem jej jakoś pomóc, pocieszyć, ale nie wiedziałem jak. Było mi jej cholernie żal.

- Długo jeszcze będziesz tak stał i się na mnie gapił, czy coś powiesz? - powiedziała, nie odwracając głowy od okna, za którym padał deszcz.

- Wiem, że jest ci ciężko i pewnie wolałabyś żebyśmy w ogóle nie przyszli. Mimo wszystko masz szanse na lepsze życie. Twój brat na pewno by chciał żeby jego siostra była szczęśliwa. Mam rację? - zapytałem. Zobaczyłem jak cała się napina i zaciska ręce. *Chyba przegiąłem...*

- Możliwe. Ale skąd ty o tym wiesz? – powiedziała i obróciła się w moją stronę. Jej wzrok był ewidentnie najbardziej zabójczym, jaki widziałem w swoim dotychczasowym życiu.

- Rodzice mi powiedzieli. - odrzekłem i usiadłem obok niej. Patrzyła sięw ziemię. Nie odzywałem się więcej bo weszli rodzice.


----------------------------------------

Caleb Hyles ft. RichaadEd - My Immortal (Evenescence) cover

Mam nadzieje, że rozdział się podobał.  😉

Dziękuję za tak pozytywny odzew pod poprzednimi częściami. 😁

Przechodzicie moje najśmielsze oczekiwania! 🎉 😍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top