#14 Impreza

Dziś dzień imprezy! Goście zaczną przychodzić około szóstej, ale oczywiście musiałam zostać namówiona przez chłopaków, żeby zrobić huczną imprezę co wiąże się z dużą ilością gości, między innymi wpadnie: Remek, Szymon, Karol, Michał, Florian, Dezy, Paulina, Karolina, Wiktoria i jeszcze parę innych osób. Żeby ułatwić sobie pracę wszystkich gości miałam spisanych na kartce.

- Zapowiada się niezła impreza. - mruknęłam zwlekając się z łóżka. Po około pół godzinie zeszłym na dół, a to co tam zobaczyłam, a raczej czego nie zobaczyłam mnie zdziwiło. W domu było pusto w ogrodzie zresztą też. Spojrzałam na blat kuchenny gdzie ujrzałam kartkę. Była od cioci i wujka.

"Maju, z powodu imprezy postanowiliśmy z Karolem wyjechać na parę dni, żeby wam nie przeszkadzać. Wierzymy, że dom przetrwa w jednym kawałku. Życzymy miłej zabawy! A i mamy jedną prośbę, pilnuj chłopaków.

PS: Wracamy na początku przyszłego miesiąca ;)"

Ten list... to był niezły szok. Z tego co wiem, to dorosłych jest ciężko przekonać na imprezę, a co dopiero żeby w ten dzień ich nie było, a tu proszę! Problemów z imprezą nie ma, nie musiałam o nic prosić i sami wyjechali i to na około dwa tygodnie. Wzięłam telefon i zaczęłam czytać wiadomość od wujka

Od: Miszczu.

Młoda, razem z Anią wyjeżdżamy, żeby nie psuć wam zabawy (zostałem do tego zmuszony :( ) Butelki są w piwnicy pod schodami, a jeśli będzie mało to monopolowy jest koło ronda. Właściciel to mój kumpel, więc nie wciśnie wam byle czego za niebotyczne pieniądze ;) Baw się dobrze, a jakby przyjechały psy to zrzuć winę na Przema, w końcu jego pomysł!

Podczas czytania wiadomości śmiałam się jak głupia. Czasami naprawdę zastanawiałam się czy Karol aby na pewno jest dorosły. Ale prawdę było, że z nim można załatwić wszystko i pójść wszędzie.

Od: Debil (Przemek)
Razem z Kuba pojechaliśmy na zakupy, niedługo wrócimy.

Wiadomość została dostarczona o siódmej, a jest dziesiąta trzydzieści!? *No tak. Określenie Przemka "niedługo będziemy" oznacza mniej więcej to samo co „może będziemy w przyszłą sobotę."* Odłożyłam telefon i poszłam zrobić śniadanie. Zrobiłam kanapki dla wszystkich bo zgaduje, że jak chłopaki wrócą ze sklepu... ups, przepraszam... z wielkiej wyprawy po jedzenie, to będą głodni, a już widzę jak sami zabierają się za zrobienie śniadania. Chociaż w ich przypadku to prędzej obiadu. Wzięłam parę kanapek, zaparzyłam kawę i ruszyłam do stołu.

~**~

Usłyszałam dźwięk silnika. *O podróżnicy wrócili!!* Podniosłam się z podłogi zostawiając ścierkę w wiadrze i skierowałam się do auta żeby im pomóc.

- Cześć księżniczko! - zawołał Kuba, gdy mnie zobaczył, a ja poczułam jak się rumienię.

- Czymże to zasłużyłam, żeby mnie tak nazywać? - spytałam podchodząc bliżej. Widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu Przemek.

- Cześć siostra. A ty już nie śpisz? – powiedział, a ja nie mogłam w to uwierzyć. *Czego on się znowu naćpał?!*

- Chłopie coś ty brał!? Jest za piętnaście druga!

- Żartujesz!?

- Nie. Nie żartuje.- powiedziałam pomagając im z torbami.

- No trochę nam zeszło na tych zakupach. - oznajmił Kuba śmiejąc się pod nosem.

- Tak. Muszę zapamiętać żeby nigdy nie wysyłać Przemka, żeby załatwił coś pilnego bo wróci za 7 godzin! - spojrzałam na brata oczekując aż coś powie.

- No co? - zapytał, a mi ręce opadły.

- Nic.

~**~

- Wytłumaczenie mi jeszcze jedno. Po jaką cholerę kupiliście żarcia jak do armii?! - spytałam, nie wiedząc już gdzie to wszystko dać. Chłopaki spojrzeli na siebie nie wiedząc co odpowiedzieć. Ja tylko przewróciłam oczami i wróciłam do szukania miejsca na to wszystko... .

Do imprezy zostało półtorej godziny. Razem z chłopakami byliśmy tak zmęczeni, że ledwo trzymali się na nogach.

- Idę na spacer. - stwierdziłam podnosząc się z kanapy.

- Ty jeszcze masz na to siłę?! - spytał zaskoczony Przemek.

- Od siedzenia na kanapie siły mi nie wrócą. Idziecie ze mną?

- A gdzie ty idziesz na ten spacer? - dodał po chwili.

- Jak to gdzie, do lasu. - stwierdziłam zakładając buty.

- To ja się przejdę. - mruknął Kuba dźwigając się z kanapy.

~**~

Goście zaczęli się już schodzić, przez co zostałam zasypana masą życzeń oraz wszelkiego rodzaju kwiatami i prezentami. Oczywiście nie mogło obejść się bez dodatkowego alkoholu i gościa, który nie mógł przejść z paczką przez drzwi. Tego wieczoru zostałam poproszona do tańca, chyba przez każdego gościa, z czego nieskończoną ilość razy przez Kubę. Koło 23.30 ku mojemu zdziwieniu wszyscy byli w miarę trzeźwi, na rozkaz chłopaków wszyscy wyszli z domu i pokierowali się w stronę lasu.

- Co wy robicie? Wycieczek wam się zachciało? - spytałam, nie wiedząc gdzie idziemy i czego się po nich spodziewać, bo razem tworzyli mieszankę wybuchową. Po około pół godzinie drogi przez las, dotarliśmy na polane. Wszyscy goście ustawili się wzdłuż krawędzi lasu, a gdy wybiła północ w niebo poleciały fajerwerki.

- Czy wyście zwariowali? To nie sylwester! - powiedziałam do Kuby, który w tej samej chwili przyciągną mnie do siebie.

- Może i nie sylwester, ale twoje święto księżniczko. - wychrypiał mi do ucha, a całe moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. *Kurwa opanuj się kobieto!* Przybliżył się do mnie i pocałował. Staliśmy tak, nie wiem ile, ale na pewno trwało by to dłużej gdyby nie powtórka z rozrywki. Brawa i gwizdy wszystkich gości, parę razy widziałam też błysk flesza co oznaczało jedno... ZDJĘCIA! Po chwili wszyscy łącznie z nami zaczęli się śmiać.

Powystrzelaniu wszystkich fajerwerk wróciliśmy do domu. Impreza trwała zapewne dorana, ale tego nie jestem pewna bo ostatnie co pamiętam to goście powstawiani wtrzy dupy i głośna muzyka.... .


----------------------------------------

Masters – Takie serce

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top