Rozdział 6

Rano brunet poczuł jak ktoś potrząsa jego ramieniem. Otworzył oczy spoglądając na osobę, która była sprawcą jego pobudki. Był tym kimś Chuck. Dwunasto albo trzynasto letni. Miał krótkie, kręcone włosy. Był pulchny oraz zawsze uśmiechnięty. Lecz teraz chłopczyk był niespokojny. Thomas wstał najostrożniej jak tylko mógł starając się nie obudzić dziewczyny.

-O co chodzi?- spytał kiedy odeszli na drugi koniec pokoju.

-Alby zwołuje zebranie. Chce żebyś na nie przyszedł.

-Przecież nie jestem opiekunem- powiedział zdziwiony.

-Jesteś- powiedział Chuck spoglądając na spokojnie śpiącą Neu.- Kazał mi przy okazji przygotować jakiś pokój tu w bazie- zwrócił się do przyjaciela.- Będziecie razem mieszkać. I jeszcze jedno. Kiedy będzie zebranie zostanę z nią.

Brunet tylko przytaknął. Chłopczyk wyszedł z pomieszczenia. Thomas podszedł do pryczy, na której leżała dziewczyna i usiadł na materacu. Przyglądał się jej. Miała kilka zadrapań na twarzy, które zamiast ją odrobinę oszpecić, dodawały jej uroku. Po chwili zaczęła się budzić. Otworzyła oczy, a kiedy napotkała jego wzrok, uśmiechnęła się. On odwzajemnił ten gest, a następnie ją pocałował.

-Czym sobie zasłużyłam na taką pobudkę?- spytała zdziwiona.

-Tym, że po prostu jesteś- powiedział na nowo kładąc się obok niej.

Dziewczyna się zaśmiała, a potem na ile pozwolił jej niedowład nóg przysunęła się do niego. Chłopak widząc to uśmiechnął się i obejmując ją całą przysunął do siebie.

-Czasami zastanawiam się jak by to było. Gdybym tylko mogła...- powiedziała jeżdżąc palcem po jego klatce piersiowej- chodzić- dokończyła po chwili, patrząc mu w oczy.

-Nic by to nie zmieniło. Jedynie mogłabyś chodzić- zaśmiał się skanując jej twarz.

-No tak, ale...

-Żadnego, ,,ale"- nie dał jej dokończyć.- Neu, kocham cie i nic tego nie zmieni- zapewnił ją, a następnie złożył na jej ustach niepewny pocałunek.

Brunetka natychmiast oddała go próbując przekazać tym gestem wszystkie uczucia z nim związane. Gdyby nie to, że Chuck im przeszkodził kontynuowali tą czynność. Zanim jednak Thomas wyszedł wziął ją na ręce i zaniósł pod jedno z drzew.

-Przyda ci się trochę słońca- powiedział ze śmiechem sadzając ją pod rośliną.

-Tak jasne- powiedziała przewracając oczami.

-Spokojnie Thomas. Przy mnie będzie bezpieczna- powiedział z powagą chłopiec, ale po chwili wszyscy zaczęli się śmiać.

-Jasne. Wiem, że zostawiam ją w dobrych rękach- powiedział chłopak odchodząc, chociaż w całe tak nie myślał.

-Przyniesiesz mi coś do jedzenia?- spytała niepewnie dziewczyna.

-Jasne, zaraz wracam.

Chłopak odbiegł w stronę kuchni. Po chwili znikając w jej wnętrzu. Neu zaczęła się przyglądać miejscu, gdzie prawdopodobnie zostanie do śmierci. Nagle usłyszała łamanie gałęzi.

-Thomas?- odwróciła się w tym kierunku.- Minho? Chuck? Newt? To nie jest śmieszne- powiedziała panując jak tylko mogła nad drżeniem głosu. Po chwili zza drzew wyłoniła się postać i za pomocą silnego uderzenia w głowie pozbawił ją przytomności. Wziął na ręce niosąc w głąb lasu.


Jak większość z was słyszała rada UE 4-5 lipca podejmie ważną decyzje.

A konkretnie o PRAWACH AUTORSKICH! Przecież to bez sensu! To prawo będzie obowiązywać tylko państwa należące do UE. Już nikt nie będzie mógł tworzyć memów, fan artów, fanfików. Nawet fandomy znikną! Zapewne to opowiadanie jak i wiele innych zniknie.

Nie dopuśćmy do tego!

Piszmy do naszych europosół. Niech coraz więcej nas będzie przeciw! Wpiszcie w przeglądarkę saveyourinterne . Internet jaki znamy ZNIKNIE!

Bàdźmy przeciwko cenzurze!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top