Rozdział 2
Dwa dni później jej słowa się spełniły. Do Strefy pod wieczór, kiedy miały zamykać się wrota wtargnęły potwory. Dozorcy niszczyli wszystko. Thomas pobiegł po dziewczynę nadal leżącą w pokoju. Jak się okazało nie mogła ruszać nogami. Brunet nie chciał jej zostawiać na pastwę stworów, bo zżył się z Neu. Wbrew pozorom dziewczyna uchodząca za małomówną dużo mu o sobie powiedziała. Chłopak wiedział, że rozmawiała tylko z nim. Kiedy wtargnął do jej pokoju zobaczył ją na podłodze płaczącą. Podbiegł do niej i wziął na ręce.
-Myślałam, że zapomniałeś o mnie- powiedziała wtulają się w niego jeszcze bardziej płacząc.
-Nigdy o tobie nie zapomnę- powiedział i szybko wybiegł z nią na rękach. Kiedy wybiegł w ostatniej chwili z budynku ten się zawalił paląc. Dziewczyna widząc to jeszcze bardziej się w niego wtuliła. Brunet biegł z nią na rękach w kierunku bazy. Po chwili dobiegł i wszedł do środka, a za nim Chuck razem z Winstonem zabarykadowali wejście. Podszedł szybko do jednej ze ścian sadzając ją tam.
-Zaraz przyjdę- szepnął do niej. Neu przytaknęła głową. Poszedł do przyjaciół i zaczął z nimi rozmawiać. Nagle ogon jednej z tych bestii przebił sufit chwytaj kasztanowłosą. Thomas widząc to podbiegł tam w ostatniej chwili łapiąc ją za dłoń. Dziewczyna trzymała się jego dłoni kurczowo. Po chwili podbiegli do niego Newt i Minho. Wspólnymi siłami wciągnęli z powrotem dziewczynę, ale tylko do połowy. Nagle usłyszeli jej krzyk. Thomas zdesperowany pociągnął z całych sił i dziewczyna znalazła się w jego ramionach. Płacząc wyszeptała, że ją ukłuł. Brunet cały blady spojrzał na przyjaciół. Od razu zrozumieli co się stało. Teresa wyciągnęła coś z kieszeni, podeszła do nich i zanim ktokolwiek zdążył zareagować wbiła strzykawkę w ramie Neu. Dziewczyna natychmiast straciła przytomność.
-Coś ty jej wstrzyknęła?!- krzyczał brunet próbując ją ocucić.
-To jej pomorze. Nie umrze od tego. Razem ze strzykawką miałam kartkę. Na niej było napisane żeby to wstrzyknąć temu kogo ukłuje- próbowała wyjaśnić swoje postępowanie. Jednak brunet jej nie słuchał, przez cały czas próbował obudzić Neu. Po chwili dziewczyna zaczęła krzyczeć i się wyrywać jak pierwszego dnia. Thomas trzymał ją mocno w ramionach, a z oczu płynęły mu łzy. Neu po dwóch godzinach przestała krzyczeć i się wyrywać. Otwierając oczy przerażona zaczęła się rozglądać. Nie do końca rozumiała co się stało. W końcu jej wzrok zatrzymał się na dziurze w suficie i zrozumiała.
-Dziękuje- wyszeptała patrząc na szatynkę.
-Za co?- zapytała nie wiedząc o co chodzi.
-Za wstrzyknięcie leku- powiedziała jakby to było oczywiste.
-Proszę- uśmiechnęła się nieśmiało. Neu spojrzała na Thomasa, który nadal ją trzymał i mocno go przytuliła. Chłopak zaskoczony oddał uścisk. Po chwili dziewczyna go puściła spoglądając w jego brązowe oczy i wytarła łzy z jego policzków. Brunet też spojrzał w jej oczy, a potem na jej usta. Nim zdążyła cokolwiek zrobić złożył na nich delikatny pocałunek. Neu trochę zaskoczona oddała go. Po chwili w całym pomieszczeniu było słychać gwizdy, oklaski oraz wiwaty. Teresa stojąc pod ścianą patrzyła z chęcią mordu na niebieskooką. Wiedziała co czuje, a czuła zazdrość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top