Rozdział 10
Spojrzał na blondyna zaciskając dłonie. Newt okazał się jednak spokojny. Wiedział, że w końcu dostanie mu się. Thomas wziął zamach i uderzył przyjaciela powodując, że ten upadł na plecy. Brunet patrzył na niego chcąc zabić, ale przypominając sobie słowa Neu zrezygnował. Kopnął go jeszcze w brzuch, a następnie. Alby pomógł wstać przyjacielowi.
-Po co tu przychodziłeś? I to z nią?!- krzyknął mulat.- Dobrze wiesz, że od kiedy...
Nie skończył, bo do pokoju wparowała Teresa, a za nią Gally wydzierają się. Thomas widząc to jak tam wpadli zaśmiał się ruszając w stronę pokoju przyjaciela. Kiedy stanął przy drzwiach usłyszał krzyki. A dokładniej Neu wydzierającym się na Minho. Wszedł do pokoju zastając zabawny widok. Dziewczyna mierzyła do niego jednym z noży z plecaka zwiadowcy, a ten trzymał krzesło jako tarcze próbując się nim osłonić. Rozbawiony sytuacją pokręcił głową, ale szybko musiał odskoczyć w bok, bo dostałby poduszką.
-Thomas, zabierz ją!- wydarł się szatyn.
-Niby czemu?- spytał krzyżując ramiona na klatce piersiowej przy okazji unikając kolejnej poduszki.
-Nie widzisz, że twoja dziewczyna mi grozi?!- krzykną ponownie zasłaniając się krzesłem przez co nóż wbił się w drewno.
Podszedł do dziewczyny i mimo jej krzyków, że jeśli jej dotknie zginie. Przerzucił ją przez ramie wynosząc z pomieszczenia. Po chwili dotarł do ich pokoju, wszedł zamykając drzwi. Podszedł do łóżka kładąc ją i natychmiast zaczynając łaskotać. Neu zaczęła się śmiać, a po chwili błagać żeby przestał. Brunet jednak był nie ugięty i dopiero kiedy złapała go za bluzkę przyciągając, zamknął się. Z początku lekki pocałunek zmienił się w mocny oraz zaborczy. W końcu musieli oderwać się od siebie, bo zaczynało brakować im powietrza. Thomas zaczął całować ją po szyi. Dziewczyna wplotła jedną dłoń wplotła we włosy, a drugą schwyciła go za pasek, kiedy ponownie wrócił do jej ust. Ręką zjechał po jej boku i unosząc nogę schwycił ją za pośladek.
-Thomas!- do pokoju wparował Minho.- Alby chce... O purwa! Zamykajcie drzwi! Moje oczy!
-Minho, zamknij się- powiedziała Neu, kiedy brunet usiadł na łóżku przeklinając pod nosem przyjaciela.- Nic się nie stało, więc się zamknij.
-O co chodzi?
-Alby chce cie widzieć u siebie.
-Dobra- wstał.- A o co chodzi?
-Nie mam pojęcia. Kazał mi po ciebie przyjść- nie wiedząc czy na pewno powinien powiedzieć.- Bo wiecie jest... No bo...- zaczął drapać się po karku.
-Do rzeczy- warknęła wkurzona Neu.
-Jutro zajmie się tobą Teresa. Ale tylko przez pół dnia- dodał szybko widząc jej wzrok.- Drugą połowę spędzisz z Newtem.
Thomas słysząc to wkurzony wyszedł trzaskając drzwiami. Azjata spojrzał zdziwiony na brunetkę, ale ona tylko wzruszyła ramionami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top