Dzień 4


Po wczorajszym dniu gdy po mnie przyszli ci dwaj nieznani mi mężczyźni.

Udało mi się od nich uciec gdyż,okazali się trudni do pokonania.Nadal męczy mnie zastanawianie się nad tym czego ode mnie chcą.

Te ich czarne płaszcze z czerwonymi chmurami.Ale ten facet z kucykiem wydaje się trochę straszny.Jego czerwone oczy...przecież to Sharingan.

-Czyżby pochodził z klanu Uchiha?

Gdy częściej taty nie ma zaczynam się przez nich bać.Wyszłam na dwór i spacerowałam sobie.Jednak gdy oddaliłam się od mojego domu czyli byłam daleko na polu treningowym gdzie zawsze trenowałam sama lub z ojcem.Po chwili pojawili się nie wiadomo skąd i znów otoczyli mnie.
-Czego ode mnie chcecie!?

Jeden spojrzał na drugiego i przybliżali się do mnie.Żaden z tej dwójki nie odpowiedział na moje pytanie.Więc postanowiłam przyjąć pozycje do ataku.
Użyłam Shikotsumyaku i zatakowałam ich.Lecz oni byli dużo silniejsi ode mnie i powalili mnie na ziemię.

Byłam dość mocno przerażona, nie mogłam się ruszyć mogłam tylko na nich patrzeć i nic więcej.

Myślałam że mnie zabiją bym nie była w stanie nikomu wysłać wiadomości ani zawołać kogoś na pomoc ale i tak nikt by mnie nie usłyszał gdyż zwykle nikt tędy nie chodzi ani nie mieszka tu i nieczęsto ktoś trenuje na którymś z dalszych pól treningowych.
Zastanawiałam się co ze mną zrobią czekałam tylko i wyłącznie na śmierć lecz ona jednak się nie zjawiła gdyż mnie nie zabili.
Tylko związali mnie i zabrali do swojej kryjówki i tam uwięzili nie znałam wogóle tego miejsca ani go na oczy nie widziałam.Siedziałam uwięziona w jakiejś specjalnnej klatce która blokuje chakrę oraz uwolnienie kości tak jak by była specjalnie zrobiona i stworzona dla kogoś z mojego klanu z którego nikt nie chodzi ani nie pozostał na ziemi po za mną i ojcem.Byłam teraz całkowicie bezbronna.

Nocia napisana z lekką pomocą kumpla.Mam nadzieje że coraz częściej będziecie komentować i zaglądać na mojego bloga oraz na pozostałe.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: