✗6

18.03.2016r.

Gregory akurat zginął w swoim, pięknym, a zarazem obleśnym pokoju (Nie będzie on tym jedynym). 

Hym... Przyznam się szczerze, że wydrapywanie się na piąte piętro nie było zawsze moim marzeniem. Jedynie, w czym mi los sprzyjał, to iż biedaczek zapomniał chyba zamknąć okna na noc. Mama chyba go nie uczyła, że może przyjść, włamywać albo gorzej.

Moja wyobraźnia funkcjonowała jak u artysty. Weszłam staranie przez okno. Wtedy wstawał, wystraszyłam się, że to przeze mnie i będzie alarm w chacie, ale chyba mnie nie zauważył. Wyszedł z pokoju po coś do kuchni albo do toalety. Stanęłam za drzwiami i prosiłam, aby mnie nie ujrzał. Gdy wszedł do pokoju, nie było zbyt dobrym planem trzasnąć drzwiami. Zepsułem efekt niestety. Musiałam szybko coś zrobić, zanim zacząłby się drzeć. Obróciłam głowę w prawo i w lewo. Spanikowana wywaliłam gościa na brzuch i zaczęłam wyciągać gwoździe z kieszeni. Przybijam go prześlicznie.

Najpierw wyrywałam każdy ząbek po ząbku. Po zabiegu posmakował szmatę w ustach. Następnie cięłam skalpelem i ściągałam wąskie pasy skóry z pleców. Wyrwałam jedna rękę od gwoździa, zostawiłam niezłą dziurkę. Spokojnie przez nią wszystko widziałam. Obcięłam i odrzuciłam w kącik. Potem nadeszła kolej na żyły. Tak dobrze czytacie. Zaczęłam wyrywać mu żyły. W których jeszcze na moment płynęła rubinowa, ciepła krew. Ubrudził przez to syfiasz cała podłogę. Sprzątaczką nie byłam, więc nie posprzątałam.

Na sam koniec postanowiłam porąbać go na 3 części oraz zamienić je w kolejnościach. Taki śmieszek ja.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top