Grudzień

                                  1 grudnia

Rozchorowałem się, praktycznie zawsze mam tak na zimę. Daniel też chyba się ode mnie zaraził, ma katar i kaszel. Mama podłożyła bratu poduszkę pod głowę i nogi, przykryła go kołdrą, dała mu ciepłą zupę, aby poczuł się lepiej. Przyszła do mnie do pokoju i od razu dostałem listę zadań.





Ahh... sprawiedliwość, po prostu super się patrzy na Daniela oglądającego bajki z pod okien, które ubrudził...

Wszystko zrobiłem, pozmywałem, poodkurzałem itd... Zobaczyłem brata już półprzytomnego od gapienia się w ekran telewizora. Jako, że jestem przewspaniały (znaczy żeby mama tak myślała) postanowiłem go rozruszać. Chwyciłem sztucznego pająka z półki i położyłem mu go na ramieniu, kiedy się nie spodziewał. Myślałem, że podskoczy ze strachu, COKOLWIEK. Przeliczyłem się, on nie poczuł nawet, że COŚ na nim SIEDZI! Zabrałem mu pilota, powiedziałem, że musi się trochę poruszać. Mały OD RAZU ZACZĄŁ RYCZEĆ JAK SYRENA!


Uspokajałem go i pocieszałem, ale to wszystko było NA NIC. Szczęście oczywiście postanowiło się JESZCZE BARDZIEJ ODE MNIE ODDALIĆ! W międzyczasie przyjechała mama. Spytała się Daniela co się stało, a TEN SMARKACZ powiedział, że go UDERZYŁEM. Pokazał mamie siniaka na ręce Z PRZED TYGODNIA, GDY WYWALIŁ SIĘ NA ROWERZE. Broniłem się, mówiłem, że to było zupełnie inaczej, ale jak zawsze NIKT MNIE NIE SŁUCHAŁ! TAK ZAROBIŁEM SOBIE CAŁY DZIEŃ SAMOTNOŚCI W POKOJU!


7 grudnia

Sorry, że tak długo nic nie pisałem, ale jeszcze bardziej się rozchorowałem. Teraz na szczęście już mi lepiej. Już powoli zbliżają się święta Bożego narodzenia, więc postanowiłem coś poozdabiać, pozmieniać. Padło na kurnik.         (z czego się MEGA cieszę). Wyciągnąłem bombki, serpentyny, lampiony........ itd.
Ulepiłem przed kurnikiem bałwana oraz igloo, to drugie sprawdza się świetnie, UWIELBIAJĄ siedzieć tam w środku. Niektóre są WIĘKSZYMI KOZAKAMI. Jedna kura wyrwała bałwanowi MARCHEWKĘ, po czym ją ZJADŁA! Inne wspinają się na szczyt GÓRY ŚNIEŻNEJ (bez ŻADNEGO SPRZĘTU)!




Przyszedłem do domu z 6 jajkami, Daniel PODSTAWIŁ MI NOGĘ (myślę, że nie PRZYPADKOWO lecz CELOWO)! Miałem GIGA SZCZĘŚCIE! Na 6 jaj pękło tylko 1 i to jeszcze Z WIERZCHU (dalej jest do spożycia)! Musiałem się nieźle NAWYGIMNASTYKOWAĆ. Aż do teraz czuję ból, bo coś strzeliło mi w D.... dolnej części ciała.




                              10 grudnia

Byłem dziś w szkole, miałem okropnie dużo lekcji. Obmyśliłem plan z paczką chłopaków na zajęcie po lekcjach. Wymyśliliśmy bitwę na śnieżki! Ale nie pomiędzy sobą. Ostatnio wkurza nas jeden gostek- Amadeusz. On jest pupilkiem pani, a po lekcjach staje się największym łobuzem świata! To mi nie przeszkadza, drażni mnie tylko i wyłącznie to, że niedawno zaczął robić psikusy typu: posmarował krzesło ,,kolegi'' klejem ,,NIEROZŁĄCZNYM''- najlepszym, najmocniejszym, najwytrzymalszym jaki istnieje. Przylepił gumy na stoliku Owena, które tworzyły napis: ,,ciapa, głupek.....'', o innych nie wspomnę, TO BYŁA PARANOJA! Jak wyżej wspominałem gość jest PALANTEM, DZISIAJ, 10 grudnia dostał NAUCZKĘ! Ja zatrzymałem Amadeusza w szatni, podczas gdy inni tworzyli KULE ŚNIEGOWE!





Po chwili wyszedłem z łobuzem na dwór.        CO TAM SIĘ DZIAŁO?!?!?! Tak go nawalali śnieżkami, że aż biedak tchu nie mógł złapać! Najbardziej spodobał mi się pomysł Olgierda - utoczył taką wielką KULĘ ŚNIEGU jak moje ŁÓŻKO! Przygniótł pod nią Amadeusza, dokleił węgielki, wbił marchewkę i założył garnek na głowę. Wszyscy skomentowali: ,,BAŁWAN JAK SIĘ PATRZY!''




Wszyscy rozjechali się do swoich domów, a chuligan wydostawał się z pod kuli myślę, że jakąś dobrą godzinę! Najważniejsze jest to, że DOSTAŁ SOLIDNĄ NAUCZKĘ!

                              16 grudnia

Amadeusz zostawił nas W SPOKOJU! Super! Wszyscy się cieszą i radują!

Dziś były wystawiane proponowane oceny. U mnie nie jest najgorzej, najniższą średnią miałem z matmy 4.36 czy coś koło tego. U innych nie było tak wesoło, było 5 ocen niedostatecznych, dopuszczających podejrzewam, że z 7, więc no.... średnia klasowa jest na dnie dna, na najniższym poziomie.




18 grudnia

Wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia, wypadałoby kupić coś fajnego dla rodziny. Wszedłem dziś do sklepu i napakowałem do wózka:

-przyprawę do piernika, szampon do włosów, książkę o ogrodnictwie- dla mamy,

-czekoladę, grę na konsolę, bombę do kąpieli- dla Daniela,

-dezodorant, latarkę, zupki chińskie- dla taty,

-mąkę, przyprawę do piernika, wkłady do zniczy- dla babci,

-konia na biegunach- dla ciotki

-skrzata, trolla- dla drugiej ciotki.

Gdy wróciłem postanowiłem, że zapakuje moje niespodzianki. Nie mogłem znaleźć taśmy klejącej, to wziąłem pierwszy, lepszy klej z brzegu. Pociąłem papier do pakowania prezentów, posklejałem wszystko itd.
Jednak coś mnie niepokoiło, klej zaczął się pienić, zostawiłem go na chwilę, gdy wróciłem wyglądał już całkiem normalnie. Dotknąłem go w celu sprawdzenia przylepności. No.... Powiem wam, że był całkiem SOLIDNY, bo SAM się PRZYKLEIŁEM. Nie mogłem nic zrobić, przykleiłem się do pudełka. Czekałem na tatę chyba z GODZINĘ. Wreszcie udało mi się wyjść cało z tej sytuacji. Zastanawia mnie tylko jak można być tak ślepym, by nie zauważyć tego:


22 grudnia

U mnie cały czas są śnieżne zamiecie. Raz spadnie deszcz, raz walnie piorun, czasem przyświeci słońce- Z TĄ POGODĄ OSZALEĆ MOŻNA! Przeziębiłem się już chyba z trzy razy, bo muszę chodzić do kur, które też zaczęły pluć flegmą. Myślałem, że to nic poważnego, stosowałem domowe sposoby i metody, jak: szałwię, czosnek, ocet jabłkowy, witaminy i takie tam.... Dostałem wiadomość na instagram /piejokury od zawodowego hodowcy, że jest to bardzo poważna choroba, i że należy udać się do WETERYNARZA po ANTYBIOTYK! Niezły dostałem PREZENT pod CHOINKĘ, nie....?

24 grudnia

Wreszcie się doczekałem tego dnia. Wigilia zapowiadała się świetnie, potraw było 12, prezentów wiele, cała rodzina znalazła się przy stole. Widziałem, że Daniela coś dziwi, po chwili podszedł do mnie i spytał: O co chodzi z tym jednym pustym miejscem przy stole?
Chciałem powiedzieć mu prawdę, że jest to krzesło dla niespodziewanego gościa, jednak tę sytuację wykorzystałem DUŻO LEPIEJ, odparłem: To miejsce jest dla ŚMIERDZĄCEGO GOBLINA, który WYKORZYSTUJE, po czym ZJADA niegrzeczne dzieci. Obydwaj wiedzieliśmy, że Daniel nie jest WZOREM DO NAŚLADOWANIA, jest wręcz kimś PRZECIWNYM. Widać było, że UWIERZYŁ w tą całą opowieść, bo zaraz zaczął PALIĆ SIĘ DO PRACY. sprzątał igły z pod choinki, kosztował wszystkich potraw, pomagał w ich podawaniu.... A mnie zostawił w spokoju, więc na jakiś czas chyba się ode mnie ODCZEPI.

30 grudnia

Ja i Olgierd postanowiliśmy się spotkać po dłuższej przerwie, skorzystaliśmy z pierwszego ŚNIEGU, który założę się, że stopnieje w ciągu 3 dni. Tak więc, wybraliśmy się na NAJWYŻSZĄ, NAJWIĘKSZĄ, NAJBARDZIEJ HARDCOROWĄ I STROMĄ GÓRĘ W OKOLICY! Czyli na 50 metrowe wzgórze, o NIEZBYT STROMYM ZBOCZU. Nie była wcale taka SUPEROWA jak mi się wydawało, ale Olgierd i tak trząsł portkami.... Nie chciał zjeżdżać, wolał robić zdjęcia przyrodzie, w sumie to było ciekawsze, więc po chili też się dołączyłem, kilka ŁADNYCH PEREŁEK udało nam się sfotografować, więc wypad zaliczam jako UDANY!

Nakręciliśmy filmik z tego fotografowania;)
                                  ⬇️
          https://youtu.be/be9_rdC1Bzc

            (Wklejcie w przeglądarkę ;})

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top