Akt IV

"WTF XDD"    kaczmarek6

"Eeee....Za dużo fantastyki ? :P"    PoKeStOp99

"Zmień dillera albo znajomych ;D
A jesli piszesz na poważnie radziłbym spotkanie z psychologiem"   DarkAngeless

"Likantropia, lykantropia, (od . lýkos – wilk; i ánthropos – człowiek), inaczej wilkołactwo – pierwotnie wiara w zdolność przekształcania się niektórych ludzi w zwierzęta, zwłaszcza , występująca w wierzeniach ludowych.

Etymologię tego terminu wywodzi się również od , króla , który, zgodnie z Przemianami Owidiusza, został przemieniony w drapieżnego wilka. Była to kara bogów za to, że ośmielił się podać władcy Olimpu, , ludzkie mięso (własnego syna).

Mianem tym w określa się chorobę psychiczną polegającą na przekonaniu chorego, że zmienił się w zwierzę. Chory na likantropię naśladuje wydawane przez wyobrażone zwierzę dźwięki lub odgłosy, a także jego wygląd bądź zachowanie.

Tak ciężko spytać wujka Google ? xd"   piromantkaa

I właśnie ostatni komentarz okazał się strzałem w dziesiątkę.Szybko zacząłem googlować,czytając wszystko co chociaż wspominało o wilkołactwie.Następnie szukałem na forach osób,które są w tej samej lub podobnej sytuacji co ja.
Niestety były to słabe "łowy",nie znalazłem nikogo,kto by chociaż wydawał się podzielać mój problem.Przyznam,że raz prawie uwierzyłem,że nie jestem w tym osamotniony,dopóki nie zaczaiłem,że gościowi chodziło o jakąś grę komputerową.
Zacząłem martwić się,że tak na prawdę problem leży tylko w mojej głowie.Urojenie? Bardzo możliwe.Powinienem poczekać.Zobaczyć,jak to się potoczy dalej.Cholera,nie powinienem ani chwili dłużej czekać.Urojenie czy nie,co jeśli zabiję człowieka lub obudzę się w miejscu z którego nie będę potrafił wrócić?
Była niedziela wieczór.Kolejnego dnia czekała mnie szkoła,ale ja musiałem wiedzieć.Postanowiłem sprawdzić dostępnymi środkami co dzieje się ze mną podczas nazwijmy to "transu"
Wyczyściłem telefon(który znalazłem niedaleko domu na piaskowej ścieżce) z wielu rzeczy po to tylko by posiadać na nim jak najwięcej pamięci.Teraz mogłem na nim nagrać około 11 godzin,wystarczająco dużo by zobaczyć "przemianę"czy cokolwiek to jest.To samo zrobiłem na starej kamerze rodziców,którą "pożyczyłem".
Za pół godziny miała nastać północ,rodzice już spali.Idealna pora by wypożyczyć również i nowiutki telefon mojej mamy.Miałem już do dyspozycji trzy narzędzia do nagrywania.Wystarczająco dużo...Byłem wtedy uniesiony na duchu,jeśli nawet uciekłbym daleko od domu,rodzice znaleźliwszy nagrania wiedzieliby,co się stało,a ja nie trafiłbym do izby wytrzeźwień czy psychiatryka.Kamerę położyłem na podwórku.Mój telefon stał oparty na biurku w moim pokoju.Telefon mojej mamy stał pomiędzy salonem a korytarzem,jeśli chciałbym iść na górę,do kuchni czy na dwór musiałbym się na niej załapać.
Położyłem się w łóżku i czekałem na ten moment.Zbyt bardzo o tym myślałem.Chociaż mocno się starałem,przewalałem się od strony do strony,nie mogłem usnąć,i tak aż do 2 rano,kiedy to zgłodniałem.

10 czerwca(2 rano)
Znowu czułem podekscytowanie "To chyba ten moment !".Zszedłem na dół i wzięłem jakąś bułkę.Nic nadzwyczajnego się nie stało.Emocje opadły a ja zasnąłem w parenaście minut po powrocie do łóżka.Obudziłem się rano,w swoim łóżku.Mimo to moja ciekawość napierała "Sprawdź ! Na pewno coś się uchwyciło!".
Pobiegłem w samych piżamach zebrać wszystkie 3 kamery i włączyłem na każdej z nich duże przyśpieszenie jednocześnie(co by za dużo czasu nie stracić na oglądaniu każdej z osobna).
Niestety im dłużej tak siedziałem tym byłem coraz bardziej zażenowany.Na kamerach widać już było ranek,a ja nic nie dostrzegłem.W takim oto zażenowaniu poszedłem do szkoły.Oczywiście nie wspominając o tym jak przysypiałem prawie na wszystkich lekcjach.Po powrocie ze szkoły obejrzałem jeszcze raz te nagrania,mając nadzieję,że coś może przeoczyłem.Niestety nic nie zostało ominięte.Zdenerwowany usunąłem nagrania i postanowiłem sprawdzić to jeszcze raz.
11 czerwca rano powtórzyłem całą sekwencję od nowa.Z podobnymi skutkami jak dzień wcześniej.Nic nie zmieniło się 12 i 13 czerwca.Potem już nie próbowałem.W piątek 14 czerwca miałem spotkać się ze znajomymi tak jak zazwyczaj.Zadzwoniłem do Piotrka
R:Siema,co robisz ?
P:Biegam,a co ?
R:-Spotykamy sie dzisiaj?
P:O której ?
R:Mmm,nie wiem,koło 19 ?
P:Dobra to jak skończę to wpadnę do Ciebie
-Okej to narazie
-No narazie
Rozłączyłem się i zadzwoniłem do Karola "Piaska",który mieszkał dwa razy dalej niż Piotrek i był dwa razy bardziej leniwy.Powiedział,że nie przyjedzie dzisiaj,bo nie ma kto go zawieźć.Wypytywałem o jakieś możliwości,ale po chwili odpuściłem.Jego ciężko było na coś namówić.
Godzina 19:34,spotkałem się z Piotrem na ulicy przed piaskową ścieżką prowadzącą do mojego domu.Trzymałem w prawej ręce deskorolkę.Przyjechał na rolkach.Irytowało mnie jego podejście do gustów innych ludzi.Najpierw każdego na maksa zachęcał do robienia tego co on(w tym przypadku jazdy na rolkach),następnie,kiedy jednak ktoś pozostawał przy swoim,obrażał i tłumaczył,dlaczego to on ma lepiej.A może ja zamiast rolek po prostu bardziej wolę deskorolki i jego mądrości nic w tym względzie nie zmienią ? Na szczęście zrozumiał i zostawił tym razem tą sprawę w spokoju.Po przywitaniu położyłem zwinnym ruchem deskorolkę na ziemi i zaczęliśmy jechać w stronę odludzia.Zazwyczaj jeździliśmy po drodze dla rowerzystów w kompanii lasów i rozległych pól.Tym razem również nie było inaczej.Dodatkowo słońce powodowało,że wszystko wokół przybierało lekko pomarańczowy kolorek.Kolor,który nigdy nie mógł mi się źle kojarzyć.Powodował on,że wszystkie chwile w jego asyście były niesamowite,zwłaszcza w wspomnieniach,gdzie to wszystko wydawało się być istną bajką.
Jak to zawsze zaczęliśmy gadać o standardowych rzeczach.O tym,co się u nas dzieje,co ciekawego zauważyliśmy czy dowiedzieliśmy się.Przez większość czasu unikałem bardzo tematu,który mnie coraz to mocniej napierał w gardle
-Ej...Powiem Ci coś..Ale nie ważne czy w to uwierzysz czy nie,nie możesz NIKOMU o tym powiedzieć,okej?
-No spoko,spoko
Nie wydawał się jakoś mocno zaskoczony mocniejszym niż zazwyczaj ostrzeżeniem.Zaczęłem opowiadać powoli i najdokładniej jak umiałem co się działo po imprezie.On sie zaśmiał,chwile pomyślał i powiedział spokojnie
-Ta,ja też miałem niezły sen,że byli...
Szybko przerwałem mu
-Ale to nie był sen ! mówię prawdę !
-...Masz jakieś dowody ? Albo ktoś to w ogóle widział ?
Pomyślałem chwilę
-Właśnie....w sumie nie....próbowałem to nagrać,ale przez 4 kolejne dni z rzędu nic się nie działo..
-To może Ci się wydawało?
-Cholera,nie wiem...już nie wiem...Może to tylko bardzo realny sen..
Zastanawiałem się kto mógłby potwierdzić moje słowa,i jedyni ludzie jakich pamiętam powiedzieliby jedynie,że uciekałem nagi,co nic nie zmienia.Uznaliby,że po prostu jestem chory psychicznie.Może jestem ? Może ta sarna to był wytwór mojej wyobraźni?
Po powrocie do domu i zjedzeniu kolacji usiadłem do komputera.Włączyłem przeglądarkę i zacząłem czytać wszystkie mity o wilkołakach,sposobach przemiany,jak się zarazić,czy można się z tego wyleczyć.Chociaż podania podawały różne,odmienne od siebie rzeczy,to niektóre powtarzały się aż nader często.
Moją uwagę przykuło przede wszystkim jedno zjawisko astronomiczne...
Pełnia księżyca
Według podań to właśnie podczas pełni aktywność wilkołaka była największa..
Szybko więc wygooglowałem kiedy była ostatnia pełnia oraz którego będzie następna.I spadł mi kamień z serca.
Ostatnia pełnia była 8 czerwca.Dnia,którego takowa przemiana nastąpiła,dzień po spotkaniu.
Następna pełnia będzie 7 lipca,i to wtedy sprawdzę,kim lub czym jestem w środku.

Może jednak nie zwariowałem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top