Czekoladowe Dydelfy
Pewien Czekoladowy Dydelf, pochodzący z wioski Czekoladowych Dydelfów, inaczej Fabryki Słodyczy, zamarzył o byciu prawdziwym Dydelfem. Niestety, nie było przy nim ani głosu sumienia, ani dobrej wróżki. Tak więc zgłosił się do jedynych osób, które byłyby w stanie mu pomóc - głosu speca od marketingu oraz grubego szefa fabryki.
Zeskoczył nasz dzielny Dydelf z taśmy i podskakując śmiesznie, dotarł do wrót spełnienia marzeń, czyli biura szefa. Obił kilka razy swym czekoladowym, delikatnym ogonkiem drzwi, ale nie wiedział, jak głośno ma pukać.
Wtem drzwi stanęły otworem, a zza nich wychynęła głowa łysego, wysokiego człowieka. Spec od marketingu - to na pewno był on, bo przecież stres związany z myśleniem nad nowymi pomysłami robi z ludzi takie coś. Rozejrzał się na boki, zmarszczył brwi, a potem skierował wzrok w dół. Zawołał szefa.
Szef wyszedł z biura, wypychając speca swym wielkim brzuchem. Stanął nad Czekoladowym Dydelfem, zatknął kciuki za szelki i wydymając wargi, spytał niemiło, o co do jasnej cholery chodzi. Dydelf cierpliwie wytłumaczył, że nie chce zostać zjedzony, ma większe cele w życiu, ale żeby je spełnić, musi zostać Prawdziwym Człowiekiem.
Kiedy ci dwaj usłyszeli o jego pomyśle, zaczęli śmiać się w głos, a do nich dołączyły inne Czekoladowe Dydelfy. Biedny główny bohater tak się zasmucił, tak się zestresował, tak się zawstydził, że poczuł, jak jego puste wnętrze wypełnia ciepło!
I wstąpiła w niego wielka radość. Tak, on czuje, potrafi czuć! Coś się zmieniało, zdawało się, iż to wielka przemiana właśnie ogarnia jego smakowite ciałko. Świat zaczął zmieniać położenie, podłoga zbliżała się w magicznie szybkim tempie.
Czekoladowy Dydelf był w tamtej chwili najszczęśliwszym Czekoladowym Dydelfem w historii Czekoladowych Dydelfów. To właśnie on, wyjątkowy, marzący Dydelf otrzymał szansę od... czegoś, co takie szanse oferuje. Oto on, nieposkromiony, pokarze innym, jak to się robi...
Myśląc tak, Nieposkromiony Czekoladowy Dydelf rozpuścił się z tych wszystkich emocji, zostawiając po sobie jedynie śmiech, czekoladową plamę, którą biedne sprzątaczki muszą zmywać z podłogi oraz morał: najpierw spełnij marzenie, potem się z niego ciesz.
♥ KONIEC ♥
Mówiłam, że napiszę ;).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top