Rozdział siódmy-„ Jesteś księciem Kaspinem X..."

    Rina nadal spała, w tym czasie narnijskie wojsko utworzyła swoją fortece w Kopcu Aslana, w miejscu zabicia jak i zmartwychwstania potężnego lwa. Kaspian przy pomocy wodza centaurów wykorzystał każde dostępne miejsce w podziemiach, aby zrobić kuźnie oraz warsztat wyrobu broni. Dziewczyna dostała swoje lokum jednej z przestrzennych wnęk we wnętrzu pagórka.Nadal się nie wybudziła co bardziej niepokoiło samego następce tronu jak i Truflogona, który nie odstąpił jej na krok- dowiedziawszy czyją była potomkinią.

-Przyjacielu, jak się ona czuję?

    Kaspian zaglądał ( od ulokowania dziewczyny ) już dwa razy. Odpowiedź jaka była nie zmieniła się, ale tym razem chłopak powiedział:

-Truflogonie, odpocznij przyjacielu. Ja popilnuję dziewczyny a ty posil się i pośpij odrobinę. Każdy zdolny będzie nam potrzebny w walce.

      Borsuk niechętnie pokiwał głową i odszedł od dziewczyny ziewając po drodze. Kaspian usiadł na ziemi koło niej i przyjrzał się jej twarzy, musiał przyznać wyglądała o wiele lepiej niż w dniu, w którym ją pierwszy raz spotkał. Jej zadrapania zniknęły, twarz nabrała kolorów i powinna już się wybudzić. Dlaczego tego nie robiła?, pytał sam siebie.

    Dotknął jej ręki, jakby się bał, że zaraz rozsypie się na kawałki. Nie była ona gładka, a jak już to w kilku miejscach bo reszta ręki była pokaleczona w bliznach. Kobiety fauny przebrały ją w nowy strój i związały włosy. Spojrzał na jej twarzy, delikatne rysy twarzy, niemal jak u księżniczki.

-Kim jesteś?-dopytywał się sam siebie.

    Rina usłyszała szmer przy uchu, wybudzała się. Otworzyła nagle oczy i stanęła gwałtownie, czego odrazu pożałowała, ponieważ rozbolała ją głowa.

     Kaspian w strachu staną na równe nogi o mało nie przewracając się na ziemie. Dziewczyna gwałtownie wykonywała swoje ruchy, o mało nie ujął swojego miecza w akcie obrony.

     Dziewczyna mimo bólu głowy stanęła z posłania wpadając na księcia, który stracił równowagę i objął ją- w efekcie czego oboje leżeli na kupię siana patrząc w sobie w oczy.

On zachwycał się niebem oraz gwizdami w jej oczach.

Ona widziała wyrazisty brąz ze złotymi małymi strzępkami- niczym u sokoła.

    Rina nieco zawstydziła się i wstała powoli z chłopaka, Kaspian jakby omamiony stanął przed dziewczyną.

- Jak masz na imię?- spytał książę.

-Na imię mam Rina.- Zadarła głowę by spojrzeć na niego.- A jak ciebie zwą?

-Kaspian.

    Brązowowłosa zastanawiała się chwile, była pewna, że usłyszała to imię, gdy mieszkała w...

-Moi rodzice- wyszeptała i szybko stanęła na równe nogi i opuściła wnękę.

    Wypadając na korytarz wpadła na fauna, który grzecznie przeprosił i ruszył w dalsza drogę. Była przerażona, sunęła przez korytarz aż nie trawiła do głównej „komnaty", gdzie zobaczyła na raz wszystkie magiczne stwory jak i zwierzęta. Owszem widziała nie raz Narnijczyka u niej w domu, jednak nie około setki w jednym miejscu z bronią w ręku. Wszyscy patrzyli na nią dość dziwnie, jakby powoli traciła zmysły.

     Z jednego z korytarzy wypadł Kaspian, który staną metr od Riny i uniósł ręce.

-Proszę- powiedział łapiąc wdech po szaleńczym biegu.- Uspokój się. Nie skrzywdzimy cię.

    Rina nie czuła się spokojniejsza, chciała stamtąd uciec. Za plecami poczuła potężny powiew wiatru, odwróciła się w tamtą stronę i ujrzała wyjście. Powoli rozejrzałam się po pomieszczeniu zerkając na każde stworzenie i jego twarz aż wreszcie jej oczy spotkały się z sokołem. Nie zauważyła, że zmniejszył on dystans pomiędzy nimi. Był on na wyciągnięcie ręki.

-Proszę uspokój się- wyszeptał, zabrzmiał jak zmartwiony przyjaciel.-Nic ci nie zrobimy, mamy przyjacielskie zamiary.

    Szatynka wiedziała, że Kaspian.... Teraz sobie przypomniała.

-Jesteś księciem Kaspianem X.- Uniosła palec i wycelowała w niego.- Jesteś bratankiem Lorda Protektora, następcą tronu Narnii.

-Może wyjdziemy na świeże powietrze, dopiero co wybudziła się i jesteś za pewno przetłoczona dzisiejszymi wydarzeniami.

     Nie wiedziała kiedy została chwycona za rękę i wyprowadzona po za Kopiec.

   W sali wszyscy, jakby nigdy nic, wrócili do swojej pracy, kilku czarnych karłów spojrzało na siebie porozumiewawczo i zatarły ręce. To będzie wydarzenia, na które ich rasa czekała bardzo długo i sięgała czasów Białej Czarownicy- a szczególnie chwili jej upadku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top