Część 2

- Wolisz waniliowe czy truskawkowe?

Aoko wyglądała, jakby nie zrozumiała pytania. Ale tak nie było, bo to bardzo mądry bobas. Zawsze mnie rozumie. To jest trochę przerażające.

- Ga! - wykrzyknęła w końcu, wskazując tłustą rączką na czerwone opakowanie. Tak w sumie to pytanie się jej o to było upierdliwe i bezsensowne. Mogłem po prostu wziąć te truskawkowe. Ona kocha truskawki.

Zapakowałem pojemniczek do koszyka, dokładając do niego jeszcze lody ciasteczkowe, po czym poklepałem Aoko po główce, która znajdowała się tuż przede mną. Przywiązałem ją do siebie jakąś specjalną chustą, którą kupiłem kilka dni temu i był to dobry zakup. Nie musiałem jej teraz wszędzie nosić na rękach, więc miałem większą swobodę ruchu.

Lody są złe dla półtorarocznych dzieci? A kogo to obchodzi. Nie jestem ojcem. Jestem servampem, nie mam dzieci, nigdy nie miałem i nie będę mieć. Aoko to przybłęda, co jej będę mówić, co może, a co nie. Niech je to, co ja jem, nie zaszkodzi czy coś. Myślenie o tym byłoby zbyt męczące.

Poszedłem w alejkę z chrupkami. Były tam te takie kukurydziane w różnych kolorach, w których mała się zakochała. Ja zresztą też je lubię. Dobre są.

Jakieś warzywa? A po co, tylko truskawki. Truskawki są smaczne. I czerwone. Szczęśliwie była na nie pora. Chociaż to jednocześnie oznacza, że późno robiło się ciemno. Musiałem bardzo uważać podczas wychodzenia do sklepu, bo nie będę przecież chodził z bobasem o pierwszej w nocy do całodobowego.

- Już wszystko, Aoko, idziemy do kasy - powiedziałem do dzieciaka, na co ten się uśmiechnął tym swoim kilkuzębnym uśmiechem. Ruszyłem do kas.

- Agu! Agu, ga jiu! - wskazała na coś po jej lewej stronie, ciągnąc mnie za włosy. Westchnąłem i tam spojrzałem. Lizaki. No właśnie. Lizaki. Poszedłem do nich i wziąłem kilka, najwięcej czerwonych i niebieskich. Aoko bardzo lubiła te dwa kolory. Lubiła także gryźć te twarde kulki na patykach. Oby se zębów nie połamała, czy coś.

Zignorowałem dziwne spojrzenie ekspedientki, zapłaciłem i ruszyłem do domu, nakładając kaptur i łapiąc wolną ręką parasol. Zamienianie się w kota z dzieckiem przyczepionym do twojego ciała nie byłoby zbyt dobrym pomysłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top