Rozdział 11

Lana

Staneliśmy w obozie. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Powiesz mi o co chodzi?- spytałam patrząc na niego nie pewna. Nie minęła chwila a zostałam porwana w jego ramiona.
- Proszę nie zostawiaj mnie.- wyszeptał w moje włosy. Pocałował czubek mojej głowy.
- Dlaczego miałabym? Tylko rozmawiałyśmy to nic wielkiego.- wzruszyłam ramionami.
- Widziałem jak na siebie patrzyłyście.- powiedział zdruzgotany.- proszę trzymaj się od nich z daleka.- poprosił łagodnym tonem.- ani z nimi nie rozmawiaj. Nie rozmawiaj z nikim oprócz mnie.- brzmiał niemal błagalnie i desperacko. Dotykał mojej twarzy swoimi rękami. Zaczął ją delikatnie gładzić.
- Dobrze obiecuję.- obiecałam a on odsunął się ode mnie. Piotruś czule się uśmiechnął. Wyciągnął swój flet i zaczął grać. Uwielbiałam go słuchać.
- Mogłabym cię słuchać już zawsze.- powiedziałam a on się rozpłynął z zachwytu. Nagle wstałam i podeszłam do Felixa. Zobaczyłam minę Piotrusia z daleka nie wyglądał na zachwyconego. Bardxiej zazdrosnego.
- Cześć Felix. Jaki miałeś dziś dzień?- zapytałam od niechcenia a na mojej twarzy widniało znudzenie. Felix zaskoczony spojrzał na mnie że wogle z nim rozmawiam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Dobrze księżniczko a ty?- spytał ciekawy.
- Też.- rozwarłam nogi na kłodzie obok niego i znudzona spojrzałam w niebo jakbym tam czegoś szukała.
- To czemu wydajesz się znudzona?- zapytał wyraźnie zdezorientowany.
- Jestem sama w obozie pełnym chłopców. Nie ma tu żadnych dziewczyn więc to naturalne że jestem znudzona.- wzruszyłam ramionami.
- Rozumiem. Przykro mi.- powiedział smutnym tonem.- może coś się zmieni.- obiecał mi pocieszającym tonem a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam jego uśmiech i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy ciesząc się swoją obecnością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top