Rozdział 1

Lena

Moja mama nigdy nie lubiła kiedy czytałam bajki. W sumie ja też przestałam je lubić kiedy dorosłam i z bajek przeżuciłam się na powieści romantyczne. Były dużo lepsze bo zawsze tam istniało szczęśliwe zakończenie tow którym główna bohaterka wpada w ramiona głównej dobrej postaci lub złej i razem żyją długo i szczęśliwie. Też o czymś takim marzyłam. Piotruś Pan był moim najlepszym przyjacielem. Kiedy byłam mała zawsze bawiliśmy się razem spędzając czas w Nibylandii i z zagubionymi chłopcami. Jednak kiedy dorosłam zapomniałam o nim. Piotruś Pan zniknął z mojego życia jak bańka mydlana. Teraz myślę że był tylko wytworem mojej wyobraźni a Nibylandia odeszła jak sen. Teraz jestem nastolatką która przygotowuje się do matury. Chcę iść na studia tylko jeszcze nie wiem na co. Trudno jest wybrać odpowiedni kierunek.
- Jestem z ciebie taka dumna kochanie.- powtarza mama.- zaszłaś tak daleko.
- Dzięki mamo. Bedę u Alicji. No wiesz stresuję się egzaminami.
- Jasne baw się dobrze słonko. Zasłużyłaś.- odpowiada a ją całuję w policzek. Idę do przyjaciółki i czas mija mi naprawdę szybko w jej towarzystwie. Oglądamy razem telewizję, gadamy śmiejemy się i zajadamy razem słodycze. Moje ulubione dni. Nadchodzi czas powrotu do domu. Jestem już u siebie i wchodzę do mojego pokoju. Pierwsze co mi się rzuca to otwarte okno. Dziwne nie pamiętam żebym je otwierała.
- Mamo! Otwierałaś mi okno!?
- Nie kochanie!- odpowiada mama a ja podchodzę żeby zamknąć okiennice. Nagle cień miga mi za oknem. Potrząsam głową i zamykam je. To na pewno tylko złudzenie. Czytam przed snem po czym kiedy nie mogę już dłużej czytać zasypiam. Czuję jak ktoś gładzi mnie po włosach. Natychmiast się budzę. Widzę cień w moich firankach.
- Leno kochanie..- grucha głos.
- Kim jesteś?- pytam cienia.
- Nie poznajesz mnie?- pyta z uśmiechem.- Piotruś Pan twój najlepszy przyjaciel. Wychodzi z cienia. Chłopiec jest ubrany cały na zielono i przy boku ma miecz tak jak go zapamiętałam.
- Piotruś Pan?- przecieram oczy całkiem zaspana i wtedy wszystko do mnie dociera. Nibylandia nie była snem. Nie mogąc się powstrzymać wpadam mu w ramiona.- Oh tak za tobą tęskniłam!- łkam w jego klatkę piersiową. Wtulam twarz w jego zieloną bluzkę i zanoszę się jego słodkim zapachem.
- Cii..- grucha Pitruś Pan.- ja też za tobą tęskniłem skarbie.- mruczy w moje włosy po czym odsuwa się ode mnie delikatnie. Chwyta moje ramiona.- przyleciałem zabrać cię z powrotem do domu. Do twojego prawdziwego domu. Leno posłuchaj mnie uważnie musisz ze mną polecieć ja nie mogę cię stracić kolejny raz. On chce mnie zabrać? Z powrotem do Nibylandii? Ja nawet nie byłam pewna czy chvę tam lecieć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top