Rozdział 10

Piotruś Pan

Jeśli coś jej zrobią rozerwę je na strzępy. Wróciłem sam do obozu. Wyciągnąłem kartkę z mojej bluzki na której był wizerunek chłopca. Na pergaminie widbiał jego obraz. Ten chłopiec jest dla mnie bardzo ważny. Dzięki niemu bedę mógł żyć wiecznie. Lana nie może się o niczym dowiedzieć inaczej stracę w jej oczach. Uzna mnie za czarny charakter i zacznie się ode mnie odsuwać izolować a tego bym nie zniósł. Ona tylko ze mną będzie bezpieczna.

Lana

Stoję daleko na plaży z dala od syren które mają zachęcający wzrok. Chcą żebym do nich podeszła bliżej ale ja im nadal nie ufam. Brunetka podpłynęła do mnie.- Cześć jak maszna imię? Jesteś śliczna.- powiedziała do mnie brunetka a ja zarumieniłam się. Czy ja lecę na syręnę?
- Lana.- odparłam z uśmiechem.- a ty?
- Nareena.- odparłabrunetka.- popływasz razem z nami?- zapytała z nadzieją.
- Chciałabym.- cofnęłam się ale nie mogę. Piotruś urwałby mi głowę.- zaśmiałam.się.
- Nam zrobiłby to samo.- syrena mi zawtórowała. Posmutniała.- szkoda chciałabym poznać cię bliżej jesteś fascynująca.- zamruczała a ja się zarumieniłam.
- Ty również.- odpowiedziałam z uśmiechem. Syrena odwzajemniłam mój uśmiech.
- Dość tego!- podskoczyłyśmy obie na donośny dźwięk głosu Piotrusia. Stał niedaleko nas i bacznie się nam przyglądał. Zamrugałam oczami zaskoczona.
- Jak długo tu stoisz?
- Wystarczająco.- warknął zaciskając szczękę i pięści. Miałam wrażenie że połamie sobie zaraz kości. Syrena zaczęła się bać. Widziałam to po jej minie.
- Tylko rozmawiałyśmy..- zaczęłam ale mi przerwał.
- Wracamy do obozu.- rozkazał zimno a ja się wzdrygnęłam. Nigdy jeszcze nie mówił takim tonem przynajmniej nie do mnie. Zastanawiałam się co go tak wkurzyło kiedy się pojawiliśmy z powrotem w obozie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top