Rozdział 6
Will obudził się i poczuł jakiś aromatyczny zapach jakiegoś napoju, do którego dodano miód.
Malec nie znał jeszcze kawy, którą wszyscy zwiadowcy tak strasznie lubili, bo mieszkał wśród chłopskiej rodziny, której nie było jeszcze stać na taki rarytas.
Oprócz tego poczuł jeszcze zapach smażonych jajek i bekonu.
Zaciekawiony nowym zapachem wstał z łóżka.
Popatrzył się ciekawie na pokój.
Był pewny, że zasnął w jakimś fotelu.
Po chwili chłopiec odrzucił rozmyślania i wyszedł z pokoju kierując się zapachem do kuchni.
Gdy wszedł do kuchni zobaczył zwiadowcę parzonego sobie pyszną kawę.
Chłopiec stanął w progu nie pewny co powinien zrobić, aż w końcu zadał nurtujące go pytanie :
- Cio to jest ?
Halt drgnął nie zauważalnie i odwrócił się zaskoczony.
Skubaniec podszedł mnie. Tylko jakim cudem?- pomyślał , ale odpowiedział chłopcu :
- To jest kawa. Pyszny napój, który wszyscy zwiadowcy piją. Ja jeszcze dodaję do niej kilka łyżek miodu. Chcesz spróbować?
Chłopiec niepewnie pokiwał głową.
Halt podszedł do niego i podał mu kubek.
Will ostrożnie pociągnął jeden łyk.
Potem oddał kubek Haltowi i z uśmiechem na ustach powiedział :
- Doble! Pyśne!
Na te słowa zwiadowca również się leciutko uśmiechnął i zapytał się :
- Chcesz więcej? Mogę ci zrobić.
- Tiaaaaak! Plose!- powiedział zachwycony malec.
Halt znów się odwrócił, sięgnął po jeszcze jeden kubek, dodał do niego zmielonej wcześniej kawy,zalał ją wodą i na sam koniec dodał do niej kilka łyżek miodu.
Chwycił jeszcze dwa tależe na których było śniadanie i postawił je na stole.
- Smacznego. - powiedział i sam zasiadł do stołu.
Chłopiec podszedł do stolika i wdrapał się na krzesło, które było większe od niego samego.
Gdy się już usadowił, zabrał się do jedzenia.
Po skończonym śniadaniu Halt zabrał oba tależe i kubki , które zaczął od razu myć .
Gdy już odkładał umyte naczynia do szafki, rozległo się ciche rżenie konika, a chwilę później pukanie do drzwi.
Wszedł przez nie wysoki mężczyzna w szarozielonej pelerynie z kapurem na głowie.
Will trochę przestraszony schował się za Haltem i obserwował przybysza.
- Witaj Gilanie. Co cię tu sprowadza? - powiedział Halt.
Przybyły odrzucił kaptur odsłaniając swoją twarz.
Był to blondyn o niebieskich oczach.
Na jego twarzy widniał ciepły i radosny uśmiech.
- Witaj Halt. A nic. Wracałem z pobliskiego lenna i postanowiłem, że cię odwiedzę.- odpowiedział radośnie chłopak.
Na oko miał 24 lata.
Jego wzrok spoczął na małej postaci chowającej się za Haltem, która spoglądała na niego ciekawie.
- A kto to? Halt nie mówiłeś, że masz dziecko.- spytał się go Gilan.
- Nie jest moim dzieckiem.- zaprotestował Halt. - To sierota. Na imię ma Will. Willu to jest Gilan. Mój poprzedni uczeń.
Mały wyszedł za Halta i nadal ciekawie spoglądał na Gilana.
- Ceść. - powiedział malec.
Gilan uśmiechnął się w odpowiedzi i powiedział :
- Cześć mały. A ile ty masz już lat?
- Dwa.
- Łał! No to duży już jesteś, co nie?- zaśmiał się Gilan.
- Mhm.- powiedział Will i włożył palce do buzi.
- Haha, ale on jest słodki. I co zamierzasz z nim zrobić Halt? - spytał się młodszy zwiadowca.
- Willu, pójdziesz na chwilkę do swojego pokoju? Muszę omówić coś z Gilanem.- powiedział Halt do Willa.
Chłopczyk skinął głową i pobiegł do pokoju.
Gilan usiadł przy stole , jednak Halt zanim usiadł spytał się go :
- Chcesz kawy?
- Nie, dziękuję. Wpadłem tu tylko na chwilę,bo zaraz jadę do Meric. No to mów. Co zamierzasz z nim zrobić?- powiedział Gilan.
Halt usiadł na przeciwko niego i dopiero wtedy odpowiedział :
- Szczerze mówiąc to nie wiem. Na razie chyba zostanie u mnie, dopóki nie znajdę dla niego nowego domu.
- A nie może u ciebie zostać? On jest taki słodki. No proszę Halt. - powiedział Gilan błagalnym tonem.
- Zostać? Ale Gilan ,ja nie mogę go zatrzymać u siebie. Musiał by zostać moim uczniem, a przecież jest na to o wiele za mały. A poza tym, nie mam czasu, by się nim zajmować.- powiedział Halt, chociaż pomysł zatrzymania u siebie chłopca przypadł mu do gustu.
- No to go przyjmij na ucznia! Możesz go zacząć uczyć skradania się, kamuflażu i strzelania z łuku. Nie musisz uczyć go wszystkiego. Jeśli teraz go w to wprowadzisz i będziesz go w tych rzeczach doskonalił, to w miarę upływu czasu stanie się mistrzem w tych rzeczach! Będzie wtedy doskonałym zwiadowcą! A gdy będzie starszy, to zaczniesz go uczyć nawigacji i innych takich rzeczy. No proszę Halt, zgódź się. Poza tym, zauważyłem, że ten mały cię polubił. - przekonywał go dalej Gilan.
- Hmm, no w sumie mógłbym spróbować. Jest już nawet świetnym materiałem na zwiadowcę. Jest ciekawski, a nie dalej, jak godzinę temu podszedł mnie w kuchni. Naprawdę. Skubany szedł tak cicho, że nawet nie słyszałem jak tutaj wszedł.- wyznał Halt.
- No właśnie! Czyli się zgadzasz? No to teraz musisz napisać do Crowleya, że masz nowego ucznia.- powiedział z uśmiechem Gilan.
Jednak Halt nie podzielał jego radości.
Stwierdził tylko ponurym tonem :
- Nie. Nie mogę go o tym powiadomić. Crowley by się na to nie zgodził, bym uczył dwulatka. Musimy to zachować w tajemnicy, do czasu, aż Will nauczy się dobrze kryć i strzelać z łuku. Wtedy pokażę Crowleyowi, że się nadaje na ucznia i może go wtedy przekonam. Ale do tej chwili, masz nikomu nie zdradzić , że Will jest moim uczniem, zrozumiano?
- Zrozumiano.- powiedział Gilan.- No to chyba czas, bym wracał do Meric. Cześć Halt. Dobrze cię było znowu widzieć.
- Ciebie również . Żegnaj Gilanie. - powiedział Halt i obaj wstali i skierowali się do drzwi.
Gdy Gilan odjechał, Halt zamknął drzwi i mruknął do siebie pod nosem :
- W co ja się znowu wpakowałem?
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top