Rozdział 34

- Co pan lobi?- spytał się pewnego dnia Will jarla Eraka.

Upłynęły już równe dwa miesiące odkąd przybyli do skandii jako niewolnicy.

- Nic. Tylko obmyślam dobrą strategię na wojnę.- odpowiedział Erak w zamyśleniu przyglądając się mapie leżącej na stole.

- A z kim wojnę?- pytał dalej Will.

- Z tamudżejnami.

- To nie wygracie.- stwierdził chłopiec.

Zaskoczony jarl podniósł wzrok z mapy i popatrzył się na chłopca :

- A to niby dlaczego? Jeszcze nawet nie widziałeś jak walczą skandianie.

- Może i nie, ale wiem jakim sposobem walczycie. Za pomocą tylko toporów i niektórzy mieczami. A tamudżejni walczą za pomocą łuków i są świetni w ujeżdżaniu. Prawdopodobnie mają najlepszą lekką jazdę. Powyszczelają was jak kaczki z tych swoich łuków.- wyjaśnił mu chłopiec.

- A skąd ty to wszystko wiesz?- spytał się go zdziwiony już do granic możliwości Erak.

- Tata mi powiedział.

- A kim jest twój tato?

- Zwiadowcą.- odpowiedział Will z dumą w głosie.

- Mhm. A co ty proponujesz? Z tonu twojego głosu wnioskuję, że masz jakiś pomysł.- powiedział Erak.

- Owszem, mam. Mógłbym nauczyć strzelać waszych niewolników z łuku. Tylko nie wiem skąd wziąć strzały i łuki...

- Łuki to ja mam i strzały. Ale po co ci łucznicy?

- Bo tamudżejni nie wiedzą , że będziecie do nich strzelać i będziecie mieli element zaskoczenia, a przy tym możecie ich powystrzelać z ukrycia.- tłumaczył dalej cierpliwie Will.

- Nawet niezły pomysł. Pójdę tylko opowiedzieć o tym oberjarlowi, w końcu on tutaj dowodzi.- powiedział Erak.

- Ale jeden warunek, zanim nauczę kogokolwiek strzelać.- zatrzymał go Will.

- Jaki? 

- Pozwolisz mi i moim przyjaciołom wrócić do Araluenu po tej wojnie.

Erak zamyślił się przez moment i po chwili się odezwał :

- Zgoda, ale będę to musiał zrobić potajemnie. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. A teraz wybacz, ale muszę iść do Ragnaka.

Po tych słowach wyszedł z komnaty, a Will poszedł szukać swoich przyjaciół, by opowiedzieć im o całym jego planie.

C.D.N.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top