Rozdział 28
W zamku...
- Co tam się dzieje?- spytała się nie wiadomo kogo pani Nancy, która usłyszała krzyki dobiegające z dworu .
Podeszła do okna i wyjrzała przez nie.
Naraz jej oczy zrobiły się wielkie i szepnęła do siebie :
- Skandianie...
Ujrzała ona straszny widok.
Troje strażników leżało we krwi przy bramie , a do zamku wrzeszcząc ile sił w płucach i wywijając toporami młyńce biegli skandianie.
Niektórzy z nich mieli jeszcze na toporach krew strażników.
Pani Nancy szybko odeszła od okna i powiedziała trzęsącym się głosem do bawiących się dzieci :
- Dzieci proszę się szybko schować. Zaatakowali nas skandianie.
Cała czwórka natychmiast przestała się bawić i znieruchomiała.
Potem rozbiegła się we wszystkie strony.
Każdy tam, gdzie uważał , że nikt go nie znajdzie.
Will, który był do tego szkolony, wybrał się w najciemniejszy kąt pokoju i otulił się mocno szarozielonym płaszczem.
Horace i Cassandra schowali się razem pod biurkiem.
Alyss za to przemyślała sprawę i podbiegła do jednego konta pokoju, gdzie stykały się dwa meble : szafa i komoda, tworząc literę "L".
Odsunęła komodę tak, że komoda nie stykała się teraz z ścianą.
Pozostało teraz jakiś metr szerokości po między ścianą a komodą, gdzie właśnie wcisnęła się dziewczynka.
Była noc , a Will zanim pobiegł do swojej kryjówki, zgasił najpierw trzy świece, które wcześniej oświetlały komnatę, a zostawił tylko jedną, by dawała tylko troszkę widoczności.
Toteż, gdy Alyss odsunęła komodę, nie było widać wcale, że jest ona odsunięta.
Pamiętała słowa Willa, gdy bawili się w chowanego : Zobaczą tylko co chcą zobaczyć. Tego, czego się nie spodziewają ujrzeć, tego nie zobaczą.
Ale Will ze swojej kryjówki tylko kręcił głową.
Dobrze wiedział, że jeśli skandianie tutaj wejdą, to pierwsze co, zaczną przeczesywać biurko w poszukiwaniu kosztowności.
Dlatego pewnie od razu zobaczą Cassandrę i Horaceya.
- Cassandra! Horace! Wyłaźcie stamtąd ! Tam was znajdą!
Dziewczynka i chłopiec wyszli spod biurka i podeszli do Willa, który także wyszedł z cienia.
- No to gdzie się mamy schować?- spytał go Horace obrażonym tonem.
- Nie wiem, no na psiykład...- zaczął się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu dobrej kryjówki.
- Widziś? Nawet ty ne wiesz gdzie powinniśmy się schować!- powiedział już całkiem zły Horace.
Tymczasem Rozległy się głośne, ciężkie kroki na korytarzu.
Nancy podbiegła do drzwi i z całej siły je trzymała, by skandianie się nie dostali do środka.
Jednak nie przemyślała do końca sprawy.
Gdy skandianin napotkał opór, pchnął z całej siły drzwi i te się otworzyły, a opiekunka poleciała do tyłu na podłogę.
- Olaf poczekaj na mnie!- rozległ się głośny krzyk któregoś ze skandian.
Do komnaty wszedł wielki skandianin .
Nancy od razu stanęła na nogi i rzuciła się na niego, chcąc w tamtym momencie wydrapać mu paznokciami oczy.
Skandianin tylko zrobił unik i jednym ciosem topora zbił opiekunkę z nóg.
Nancy nie wydała z siebie już żadnego dźwięku, po tym jak topór wbił się w jej lewy bok.
Skandianin od razu wyciągnął ostrze topora z trupa leżącego na podłodze i zbliżył się teraz do dzieci.
Jego ręka z toporem już uniosła się do góry by zadać cios, ale w tym momencie, ktoś go złapał za łokieć i powiedział :
- Na zęby Gorloga, co ty Olaf robisz!? Chcesz zabić niewinne dzieci? Przecież my tak nie postępujemy! I coś ty zrobił tej kobiecie?!
Zaskoczony skandianin obrócił się i opuścił rękę z toporem.
Zmieszany , gdy zobaczył swojego dowódcę powiedział :
- Em... ja...No ale inni też zabijali kobiety! Sam widziałem!
- Ty półgłówku! My nie zabijamy niewinne dzieci i kobiety! Ja też mam swój honor! Czy ty wiesz, jakby na nas patrzyli w Skandii , gdyby się dowiedzieli, że zabijamy kobiety i dzieci?!- wrzeszczał gniewnie na niego jarl Erak.
- No to co z nimi zrobimy?- spytał się Olaf.
- Weźmiemy ich ze sobą jako niewolników. I tak mamy bardzo słaby dochód z tej wyprawy. Musimy brać to co mamy. Zabieramy ich ze sobą.- stwierdził Erak.
Gdy przybyła reszta skandian, pochwycili przerażone dzieci, z których tylko Will próbował się wyrwać.
Gdy ręce wojowników zacisnęły się jak wielkie imadła na rękach dzieci, już wiedziały, że nie mają szans uciec.
C.D.N.
No, udało mi się nareszcie skończyć pisać rozdział.
Cieszycie się? Ja też. xddd
willtreateyandhalt
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top