Rozdział 10
- No więc tak. Sprawa wygląda następująco.- zaczął Crowley.- Musisz pojechać do lenna Highcliff. Od tygodnia bronią się tam przed wargalami Morgaratha. Masz zaraz tam pojechać i pomóc im w obronie zamku.
- Że co? Highcliff jest oblężane ? To czemu nie wyślecie tam wojsk królewskich?- spytał zdziwiony Halt.
- Bo nie można. Wszystkie drogi są tam zamknięte przez wargali tak, że sam zwiadowca z tego lenna musiał do mnie przyjść i mnie o tym powiadomić. Nikt inny oprócz zwiadowcy się tam nie prześliźnie. Dlatego postanowiłem, że ty tam pójdziesz i im pomożesz.- wyjaśnił mu Crowley.
- No dobrze, ale jest jeden problem. Co ja zrobię z Willem? Przecież samego go tutaj nie zostawię.
- Na mnie nie licz. Ja mam za dużo na głowie i na pewno się nim nie zajmę. Sam chciałeś go , to teraz zabieraj go sobie na tę misję. W sumie i tak nie masz wyjścia. Musisz go zabrać ze sobą.- stwierdził Crowley.
- Ale to jest wojna. Przecież nie będzie tam walczył...- powiedział Halt.
- Halt zrozum. Nie masz innego wyjścia. Zabierasz go ze sobą. Na pewno coś wymyślisz. Możesz zawsze gdzieś go ukryć czy coś. Ja muszę już iść. A wy musicie jutro rano wyjechać, jeśli nie chcecie by Highcliff upadło. Żegnaj Halt. Powodzenia.- powiedział Crowley, wstał od stołu i skierował się w stronę drzwi.
Halt nie ruszył się z miejsca, tylko odprowadził go wzrokiem.
Później gdy Crowley pojechał , powiedział do Willa :
- Szykuj się mały. Jutro jedziemy na bitwę.
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top