Prolog
Zwiadowca patrzył się na malutkiego brązowowłosego chłopczyka, który leżał teraz w małej drewnianej kołysce.
- No i co ja mam teraz z tobą zrobić mały, hmm?- spytał się zwiadowca.
Chłopczyk patrzył się na niego ciekawie swoimi dużymi czekoladowymi oczyma i słodko ciągnął swój drewniany smoczek.
Zwiadowca zastanawiał się co z nim zrobić.
Sam by go wziął, gdyby tylko mógł, bo chłopczyk nawet i jego oczarował, ale nie mógł go niestety wziąść, bo ciągle wyjeżdżał na jakieś misje i nie miał po prostu czasu, by się nim zajmować, a nie mógł zostawić dziecka samego w domu.
Nagle do głowy przyszedł mu pewien pomysł.
Zanim jeszcze wyjechał na wojnę, słyszał, że na gospodarstwie , które leżało jakieś 2 kilometry od jego chatki, pewien mężczyzna przyjmuje sieroty do swojego domu, by mu pomagały później na gospodarstwie.
A gdyby tak zostawić tam małego Willa?
Chłopczyk miałby tam przyjaciół i zastępczą rodzinę.
- No mały, chyba znalazłem dla ciebie nowy dom. - powiedział Halt i uśmiechnął się do dziecka.
Schylił się i poprawił mu kocyk, żeby nie zmarzł.
Gdy cofał rękę, malutka rączka wyłoniła się spod koca i złapała go za palec wskazujący.
Halt potrząsnął lekko ręką, ale chłopiec nie zamierzał puścić. Trzymał mocno.
Gdy Halt potrząsnął ręką, chłopczyk uśmiechnął się radośnie, a smoczek aż wypadł mu z buzi.
Chłopiec zaczął cicho gaworzyć.
Na ten widok zwiadowca uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Ale ty jesteś słodki.- powiedział.
Eh, szkoda, że nie mogę Cię zabrać do siebie. - pomyślał.
- Dada?
Halt spojrzał na niego zaskoczony i spytał :
- Co? Powiedz jeszcze raz mały, no powiedz.
Chłopiec patrzył na niego przez chwilę, po czym znów się uśmiechnął i powiedział :
- Tata?
Halt także się uśmiechnął i powiedział:
- Nie Willu, nie jestem twoim tatą. Jestem Halt.
Jednak malec dalej mówił swoje :
- Halt.... Tata. Halt tata.
Zwiadowca zaśmiał się cicho i powiedział :
- No dobra, widzę, że nauczyłeś się mówić. Spryciaż z ciebie. Ale musimy już jechać do Redmont.
Halt drugą ręką , którą miał wolną , chwycił smoczek i wsadził go z powrotem do buzi malca.
Chłopczyk zaczął go od razu ssać.
Zwiadowca wyjął małego z kołyski i kołysając go, zaczął chodzić po pokoju.
Po kilku minutach chłopiec zasnął, a Halt wyszedł z domku i wsiadł na Abelarda.
Ruszył w drogę powrotną do Redmont.
C.D.N.
Witajcie w mojej nowej książce!
Mam nadzieję, że prolog Wam się podobał.
Jak ja kocham małego Willa! Awww
No, ale dosyć o tym.
Chciałam znowu podziękować kwiat_bzu za wspaniałą okładkę!
Ona jest po prostu sweet!
Awwwww
Dobra, kończę, bo się zaraz rozpłynę. Xdd
Paaaa!
willtreateyandhalt
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top