Rozmowa o dziecku cz. 2 Ezarel

Spacerowałam po parku z Ezarelem i przyglądałam się bawiącym się dzieciom. Są takie urocze. Spojrzałam na mojego kochanego gbura i pomyślałam, że bardzo chciałabym mieć z nim dziecko. Ale bałam się mu o tym powiedzieć. Nagle poczułam, jak ktoś dmucha mi do ucha. Podskoczyłam i spojrzałam z wyrzutem na Ezarela.
— Dlaczego mi to zrobiłeś?
On tylko się zaśmiał i wziął w palce kosmyk moich włosów.
— Ezarel, odpowiedz mi.
— Nie słuchałaś mnie, więc ja też nie będę cię teraz słuchał.
Westchnęłam męczeńsko. Co ja z nim mam?!
— Przepraszam — wyszeptałam i pocałowałam go w policzek. Zerknął na mnie i powiedział.
— Niech ci będzie. Czemu tak nagle zamilkłaś i ignorowałaś mnie? — zapytał, a ja przewróciłam oczami i powiedziałam.
— Zamyśliłam się.
— O czym myślałaś?
Zarumieniłam się i powiedziałam.
— O nas i... O naszym dziecku.
— Ty chyba nie...
— Nie... Jeszcze nie... Ale chciałabym. — Unikałam wzroku Ezarela jak ognia. Bałam się tego, co zobaczę na jego twarzy.
— Ty mówisz poważnie? — zapytał głosem, z którego nie potrafiłam nic wywnioskować. Wygłupiłam się przed nim. Nie potrzebie mówiłam o tym, że chciałabym mieć z nim dziecko.
— Nie becz głuptasie — powiedział i scałował łzę, która mimowolnie popłynęła po moim policzku.
— Ezarel, ja przepraszam...
— Głupia jesteś, że mnie przepraszasz. Ja też już o tym myślałem, ale... To jeszcze za wcześnie. Porozmawiamy o tym za kilka miesięcy. Dobrze?
Pokiwałam głową i przytuliłam go.
— Nasze dziecko będzie najpiękniejszym dzieckiem w całej Eldaryi, w końcu JA będę jego ojcem, a przy okazji będzie największą niezdarą, bo TY będziesz jego matką
Uderzyłam go w ramię i powiedziałam.
— Nienawidzę cię.
— Ja ciebie też — odpowiedział, śmiejąc się i delikatnie mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top