Początki ciąży cz. 4 Leiftan

Powoli kierowałam się do przychodni. Nie chciałam tam iść. Nie lubiłam być badana, ale musiałam. Ostatnio nie czułam się najlepiej. Dużo wymiotowałam i najchętniej przespałabym cały dzień. Nie chciałam martwić Leiftana. Otworzyłam drzwi przychodni i weszłam do środka.
— Witaj Gardienne. Co cię tu sprowadza? — zapytała Ewelein uśmiechając się do mnie.
— Ostatnio nie czuję się najlepiej — powiedziałam i opisałam jej moje objawy. Słuchała mnie uważnie. Kiedy skończyłam mówić, poparzyła na mnie z dziwną miną. Nie potrafiłam określić jakie uczucie wyrażała.
— Kiedy miałaś ostatni raz miesiączkę? — zapytała w końcu, a ja poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Okres spóźniał mi się... Już 3 tygodnie.
— Powinnam ją dostać 3 tygodnie temu.
Ewelein westchnęła i powiedziała.
— Zaraz to potwierdzimy badaniami, ale najpierw muszę ci powiedzieć coś o Leiftanie. Co prawda lepiej byłoby, gdyby on to zrobił, ale...
— Wiem, że jest deamonem — przerwałam jej, a ona spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
— Wiesz?
— Tak. Powiedział mi o tym niedawno. Uznał, że powinnam wiedzieć, o tym, kim tak naprawdę jest.
— No dobrze. Ale jak chcecie ukryć to, że wasze dziecko jest deamonem? — dopytywała.
— Leiftan powiedział, że ukryje to u dziecka, tak samo jaku u siebie.
Skinęła głową i powiedziała.
— Skoro tak... Siadaj. Muszę cię zbadać.

***

To już pewne. Jestem w ciąży. Z uśmiechem pogłaskałam się po brzuchu. Teraz muszę tylko znaleźć Leiftana i powiedzieć mu o tym. Na szczęście nie musiałam długo szukać. A właściwie to wcale nie musiałam. Znalazł mnie pierwszy. Spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem i namiętnie go pocałowałam.
— Co ty taka wesoła? — zapytał, obejmując mnie i uśmiechając się szeroko.
— Nie będziemy rozmawiać tutaj. Chodźmy do mnie. — Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, powiedziałam — Jestem w ciąży.
Przez chwilę na jego twarzy widziałam szok, a potem uśmiechnął się, mocno mnie przytulił i okręcił się wokół własnej osi, wywołując tym samym mój śmiech. Był szczęśliwy tak samo, jak ja!
— To fantastycznie! — zawołał i pocałował mnie. — Znasz już płeć?
— Nie. Jeszcze nie. — Objęłam go za szyję i spojrzałam mu głęboko w oczy. — Będziemy mieli dziecko! —
Zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa
— Nawet sobie nie wyobrażasz, jak się cieszę — powiedziałam, wtulając się w niego.
— Ja też się cieszę. — Pogłaskał mnie po głowie i mocniej do siebie przytulił

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top