Dobre wiadomości cz. 2 Ezarel

Byłam przerażona tym, co przed chwilą usłyszałam. Ezarel chciał, żebym poznała jego rodziców.
— Ezarel, ty kompletne zwariowałeś! Przecież sam mówiłeś, że elfy są bardzo dumną rasą i nie łączą się w pary z innymi faery. Przecież twoi rodzice mnie nie zaakceptują.
— Najwyżej powiemy im, że uraczyłaś mnie afrodyzjakiem i z tego pseudo związku powstało dziecko, a ja jako dobrze wychowany mężczyzna, mimo złości jaką do ciebie żywiłem, postanowiłem pomóc ci z naszym dzieckiem.
— To nie jest śmieszne! — krzyknęłam, uderzając go w ramię.
— Przecież wiesz, że żartuję. Kochanie, nie przejmuj się tym. Jestem dorosły i zrobię to, co będę chciał, a poza tym moi rodzice są wyluzowani i na pewno cię zaakceptują — powiedział, przytulając mnie. — Nie denerwuj się tak. Przecież wiesz, że ci nie wolno.
— Niech ci będzie — powiedziałam, wtulając się w niego.
— Wszytko będzie dobrze.

Następnego dnia

Cała trzęsłam się ze stresu. Zaraz miałam poznać rodziców Ezarela. Bałam się, że mnie nie polubią. Poczułam, jak obejmuje mnie w pasie i całuje w policzek.
— Nie denerwuj się bekso. Wszystko cię ułoży. — Nagle pociągnął mnie do przodu. Nim się zorientowałam, staliśmy przed jego rodzicielami. Przywitał ich z radością, a potem powiedział — Matko, ojcze to jest Gardienne.
— Dzień dobry — powiedziałam drżącym głosem.
— Nie bój się nas. My nie gryziemy — powiedziała jego matka radosnym głosem.
— Ezarel dużo na opowiadał o tobie w listach.
— C-co? — wyjąkałam jeszcze bardziej przerażona niż poprzednio.
— Gardienne boi się, że jej nie zaakceptujecie — powiedział elf, przytulając mnie do siebie.
— Głupiutka jesteś — zaświegotała jego matka. — Nie będę ukrywać, że wolałabym, żeby Ezuś był z elfką, ale skoro jest w tobie zakochany i jesteście razem szczęśliwi, to nie widzę powodu, żeby cię nie akceptować. Tym bardziej że Ezarel i tak zrobi, co będzie chciał.
— Dokładnie. Jest dorosły, nie możemy układać mu życia — oświadczył jego ojciec, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Bardzo mi ulżyło, że mnie akceptują. Ezarel miał rację, naprawdę są wyluzowani.
— To mówcie co z dzieckiem?
— Jeszcze nic nie wiemy. To dopiero 11 tydzień.
— Macie już jakieś imiona? — dopytywała jego matka.
— Tak — powiedział Ezarel, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. — Syn będzie się nazywał Ezarel Junior, a córka Ezarela — powiedział, głośno się śmiejąc.
— Nie ma takiej opcji — powiedziałam, uderzając go lekko w ramię. — Jeszcze nie wybraliśmy imion dla dziecka. Zaczniemy się nad tym zastanawiać, jak poznamy płeć — powiedziałam, posyłając mojemu chłopakowi złowrogie spojrzenie.
— Mam nadzieję, że nas poinformujecie czy będziemy mieli wnuka, czy wnuczkę — powiedział rozbawiony ojciec Ezarela, a ja uśmiechnęłam się i powiedziałam.
— Oczywiście, że tak.

Kilka tygodni później

Wyszłam z przychodni i skierowałam się do sali alchemii, aby poinformować elfa o płci dziecka.
— I co?
— Chłopiec — powiedziałam. — Musimy zacząć zastanawiać się nad imieniem dla niego.
— Proponuję Ezarela Juniora.
Podeszłam do niego i powiedziałam.
— Nie ma takiej opcji.
— Dlaczego? — zapytał, obejmując mnie w pasie i całując w czubek nosa. Patrzył na mnie bardzo uważnie, zupełnie tak jakby chciał zahipnotyzować mnie spojrzeniem.
— Bo nie! — krzyknęłam, dając mu pstryczka w nos.
— To nie jest argument — powiedział, uśmiechając się zadziornie, a ja westchnęłam. To będą długie tygodnie dyskusji.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top