45. Woda Oczyszczenia
Ponownie spojrzała na komnatę, tym razem w nowej perspektywie. Wokół Varmy, Miny oraz Claire tańcował szkarłatny pył, choć przy wieszczce dostrzegła również kilka srebrnych pasm.
Tak jak zwykle, wszędzie wokół wyblakłego otoczenia latały białe partykuły, które dziewczyna zaczęła kojarzyć z powietrzem. Jednakże poza nimi zauważyła również wyjątkowo gęste błękitne siatki — wszystkie wychodziły od kamiennych posągów i otaczały całe pomieszczenie niczym ogromna kapsuła. Nigdy wcześniej nie widziała tego koloru w tak wielkich ilościach.
Gdy spojrzała w dół, dostrzegła, że wokół lilio-podobnych kwiatów wirował zielony pył. W wodzie za to przeważał kolor biały połączony z błękitem. I ten sam dziwny błękit dostrzegła przy ścianie z malowidłem.
Zostawiając swoje fizyczne ciało, powolnie poszybowała w stronę malunku. Jako że całość straciła swoje kolory, ledwo potrafiła rozróżnić kształty, które tańczyły dookoła dwóch odcisków dłoni. Jak podejrzewała, działało to na podobnej zasadzie jak wejście w grocie.
Uznała, że zanim powróci do ciała i spróbuje otworzyć kolejne przejście, mogła najpierw sprawdzić następną komnatę. Wiedziała, że czas płynął wolno, więc stwierdziła, że reszta prawdopodobnie nawet nie zauważy jej zniknięcia.
Weszła w ścianę z malunkiem, mając nadzieję, że nie skończy w bezkresnej ciemności skał. I na jej szczęście już po chwili znowu znalazła się w otwartej przestrzeni.
Był to pierwszy raz, gdy oglądała jakiekolwiek pomieszczenie w tym stanie przed widzeniem go w rzeczywistości, w której przeżyła większość swojego życia. Musiała spędzić kilka chwil, próbując zorientować się, czym są różne odcienie szarości otaczane przez kolorowe pyły.
Jednakże, gdy ostatecznie zamiast chaosu zaczęła widzieć rzeczywiste zarysy części komnaty, coś innego przykuło jej uwagę.
Niecałe dziesięć metrów od niej w powietrzu unosiło się tysiące srebrnych partykuł, układających się w ludzką sylwetkę. A coś na kształt oczu tej sylwetki wpatrywało się prosto na nią.
Dziewczyna zastygła, w osłupieniu patrząc na zjawisko. Czekała, aż się ono poruszy, rozpadnie lub zrobi cokolwiek, lecz ono jedynie wbijało w nią zarysy oczu stworzone z pyłu błyszczącego czystym srebrem.
Ostrożnie spróbowała się przesunąć w kierunku dziwnego zbioru, ale w tym samym momencie rozległy się słowa.
~ Kim jesteś?
Avery z przerażeniem spojrzała na srebrne partykuły. Czyżby były rozumną istotą?
Stworzenie nie poruszało jednak swoimi prowizorycznymi ustami. Nie potrafiła do końca tego wytłumaczyć, jednak same słowa nie przypominały dźwięku. Czuła się, jakby telepatycznie zostały wsadzone do jej podświadomości. Nawet nie potrafiłaby określić, jak brzmiał głos, który je przekazał.
Nie wiedziała, w jaki sposób mogłaby odpowiedzieć. Spróbowała wymówić swoje imię, lecz nie potrafiła nawet wydobyć z siebie jęku. Tak jakby jej struny głosowe całkowicie przestały istnieć.
Przesunęła się do przodu, nie będąc pewna, co innego mogła zrobić w tamtej sytuacji. Jednakże w tym samym momencie dziwna istota się cofnęła i powtórzyła pytanie.
~ Kim jesteś?
Stanęła, nie chcąc wystraszyć srebrnej postaci. Jeżeli miała się czegokolwiek dowiedzieć, musiała się jakoś z nią porozumieć.
Skoro słowa zdawały się dostać do jej umysłu przez telepatię, może wystarczyło pomyśleć odpowiedź? Spróbowała wymówić w głowie swoje imię, ale to nie pomogło. Nie poddała się jednak i po chwili ponowiła próbę. Tym razem powtórzyła wypowiedź w myślach, zarazem intensywnie spoglądając w stronę istoty. Wyobraziła sobie, że przekazywała słowa bezpośrednio do humanoidalnego skupiska pyłu i poczuła, jak w przestrzeni pomiędzy nimi rozniosły się dwa zdania:
~ Nazywam się Avery. Jestem człowiekiem.
Nie musiała długo czekać na reakcję.
~ Człowiek nie potrafiłby tutaj wejść. Ale nie jesteś też w pełni jedną z nas. Twoja energia jest inna.
~ Jedną z nas? Co masz na myśli? Kim ty jesteś? ~ Za drugim razem przesłanie istocie swoich myśli okazało się o wiele łatwiejsze.
~ Jak się tutaj dostałaś? ~ Stworzenie całkowicie pominęło jej pytanie i jeszcze bardziej się oddaliło.
~ Przez wejście w grocie. A potem weszłam do wody w jeziorku i wyszłam z ciała. ~ Uznała, że jeśli chciała czegokolwiek się dowiedzieć, musiała być szczera. Szczególnie że ta istota zdawała się doskonale wiedzieć, czym był stan, w którym się znajdowali. Być może to ona miała udzielić jej odpowiedzi. A Avery zaczynała desperacko pragnąć, by dowiedzieć się czegokolwiek, co choć minimalnie odplątałoby tajemnice, które owinęły ją niczym łańcuchy.
~ Do wody oczyszczenia możemy wejść tylko my. Czyli musi w tobie płynąć nasza krew. Inaczej już byś nie żyła. ~ Istota zdawała się być równie zdezorientowana, jak Avery.
~ Ale kim wy jesteście? ~ Ponowiła wątek, choć z każdą wymianą jej podświadomość coraz głośniej krzyczała dwa słowa, które ją nawiedzały, odkąd po raz pierwszy je zobaczyła. „Dzieci Pełni".
~ Dlaczego weszłaś do wody?
Gdy istota po raz kolejny zignorowała jej pytanie, Avery poczuła, jak ogarniała ją fala frustracji. Szybko jednak przypomniała sobie, że lepiej było współpracować z istotą.
~ Zobaczyłam malunek na ścianie i chciałam go zbadać. Myślałam, że może pozwoli mi przejść do kolejnego pokoju, ale po kilku krokach w wodzie weszłam w ten stan. I stwierdziłam, że skoro już i tak mogę przenikać przez ścianę, powinnam najpierw sprawdzić następne pomieszczenie w ten sposób.
~ Czyli wiedziałaś, że możesz przenikać przez ciała stałe w stanie ducha? Byłaś już w nim wcześniej?
~ Tak. Kilka razy.
~ Ktoś cię tego nauczył?
~ Nie, za pierwszym razem... to się po prostu stało. A potem próbowałam powtórzyć to co wtedy i jakoś zaczęło samo wychodzić.
~ Gdy już raz doznasz stanu ducha, drzwi same się przed tobą otwierają ~ stwierdziła istota tajemniczo. ~ Czy gdy to się stało za pierwszym razem, doświadczałaś silnych emocji?
~ Tak, tak było. ~ Przypomniała sobie, że rzeczywiście po raz pierwszy wyszła z ciała, gdy była przytłoczona zastrzeleniem mężczyzny, zdradą Aidena, odkryciem, że Jeremy mógł być członkiem rodu Van Duisternis i generalnie całą swoją sytuacją.
~ A następnie, pomimo burzy uczuć, zdołałaś uspokoić umysł ~ podsumował.
~ Dokładnie tak ~ przyznała ze skonfundowaniem.
~ Niesamowite ~ uznała szybko istota, nie dodając nic więcej.
Avery czuła na sobie ciężar czasu, lecz nie chciała spłoszyć stworzenia, poprzez pośpiesznie go. Dlatego postanowiła spróbować zdobyć informacje w inny sposób.
~ Jak ty masz na imię?
~ Saer. Chcę, żebyś mi pomogła.
~ Co mam zrobić?
~ Musisz wejść do tej komnaty i oczyścić moje ciało.
Avy potrzebowała kilku chwil, żeby przetworzyć tę prośbę. Ciało? Czy to oznaczało, że Saer nie żył? Czy ona w takim razie również nie żyła? W jej głowie zaczynało rodzić się coraz więcej pytań, a przecież miała dostać odpowiedzi, a nie kolejne zagadki do rozwiązania.
Spróbowała ułożyć swoje myśli, zanim ponownie się odezwała.
~ Dlaczego miałabym to zrobić?
~ Moje ciało zostało skażone, ale jest wciąż żywe. Stało się więzieniem dla mojego ducha. Jedynym sposobem, żeby mnie uwolnić, jest włożenie fizycznej powłoki do wody oczyszczenia ~ wytłumaczył spokojnie, a Avery od razu zrozumiała, o czym mówił.
Tajemnicza choroba.
To on musiał być ciałem, które Mina widziała w swojej wizji. I zarazem był kimś, kto potrafił wejść w ten cały „stan ducha". Właśnie dlatego musiała być z nim powiązana.
~ Jak twoje ciało zostało skażone?
~ To nie jest teraz ważne. Proszę, zniszcz je i pozwól mi zaznać spokoju.
~ Dobrze, zrobię to. Ale powiedz mi przynajmniej, kim jesteś? Dzieckiem Pełni?
Spędził kilka, długich sekund wpatrując się w nią.
~ Nie słyszałem tego terminu od lat. Zwykle używamy określenia Faes, jednak rzeczywiście uznajemy boginię Pełnię za naszą główną matkę i opiekunkę. A teraz, proszę, wróć do swojego ciała, by móc zniszczyć moje.
W głowie miała jeszcze tysiące pytań, które mogłaby zadać, lecz sylwetka Saera zaczęła się powoli oddalać. Zrozumiała, że to był jego sposób do zakomunikowania jej, że ich rozmowa właśnie się zakończyła.
Choć z jednej strony, skoro prosił ją o przysługę, mógł okazywać jej więcej szacunku, Avery domyślała się, że musiał tutaj siedzieć niezwykle długi czas. Nie wiedziała, jak długo jego ciało znajdowało się w jaskini, lecz nawet jeśli było to kilka dni, każda chwila w stanie ducha ciągnęła się wieki. Mimo swojego własnego pragnienia wiedzy rozumiała, że nie powinna była przeciągać cierpienia Saera dłużej, aniżeli było to koniecznie.
Ona również ruszyła w stronę poprzedniego pomieszczenia, próbując przeanalizować wszystkie fakty, które jak dotąd zebrała.
Najprawdopodobniej wciąż żyły inne istoty, potrafiące wejść w ten sam stan co ona i nazywano je Faes bądź Dziećmi Pełni. Zgadywała, że to właśnie oni stworzyli to dziwne miejsce w środku wzgórza oraz niewidzialne pismo, choć Saer tego bezpośrednio nie potwierdził. Dowiedziała się też, że wyznawali oni boginię zwaną Pełnią.
Jednakże wciąż nie wiedziała, co to było za miejsce. Do czego służyło? Jak ciało Saera zostało skażone przez chorobę i dlaczego jego duch został przez to uwięziony?
Powolnie przeniknęła przez ścianę i z powrotem wleciała do komnaty z jeziorkiem. Ze zdziwieniem jednak zauważyła, iż trzy sylwetki otoczone wieloma szkarłatnymi partykułami nie stały już w tych samych miejscach, co, kiedy opuszczała pomieszczenie.
Zbiorowiska, które rozpoznała jako Minę i Varmę, pochylały się nad wodą. Wyglądały na gotowe, by do niej wskoczyć. Za to Claire już znajdowała się w wodzie i biegła w kierunku czerwonego ciała Avery. A przynajmniej tak dziewczyna odebrała tę scenę w pierwszym momencie.
Jednakże, gdy zbliżyła się do kobiety, dostrzegła, że jej sylwetka nie do końca wyglądała na biegnącą. W przeciwieństwie do ciała Avy, któremu woda sięgała poniżej pasa, brzuch kobiety był już zanurzony, podobnie łokieć prawej, wygiętej ręki. Sprawiała wrażenie, jakby potknęła się podczas sprintu w kierunku Avery.
Dziewczyna domyśliła się, że Claire musiała pobiec jej na ratunek, gdy Avy weszła w stan ducha. Avery postanowiła więc jak najszybciej powrócić do swojego ciała i zapewnić ich, że wszystko było z nią w porządku.
Podleciała do swojej sylwetki i w skupieniu pomyślała o powrocie, czując, jak wzrasta jej ciężar i powoli zaczyna spadać.
Otworzyła oczy i niemalże od razu zaczerpnęła płytkiego oddechu. Zapomniała, że w stanie ducha jej fizjologiczne funkcje nie działały tak, jak zwykle, więc na dobrą sprawę, w swojej świadomości, nie oddychała już od dłuższego czasu.
Do jej uszu docierały krzyki, lecz dopiero po sekundzie mogła zrozumieć znaczenie wrzasku.
„Claire!"
Wzrok Avy od razu poszybował w kierunku, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się łowczyni. Teraz jednak widziała tam kręgi wzburzonej cieczy. Czyżby Claire potknęła się i wpadła do wody? Czy jednak, gdyby to było zwykłe potknięcie, zostałaby pod powierzchnią?
Avery wymieniła zdezorientowane spojrzenia z Varmą i Miną, choć oni wydawali się o wiele bardziej zszokowani całą sytuacją, a następnie podeszła do miejsca, w którym widziała łowczynię.
Gdy jej stopa natknęła się na coś twardszego, od razu się cofnęła, a następnie nachyliła i wymacała ramiona kobiety.
Musiała jeszcze zrobić kilka mniejszych kroków, by odpowiednio dostosować swoją pozycję, lecz ostatecznie znowu się zgięła i zaczęła wyławiać Claire. Włożyła ręce pod pachy kobiety i podniosła ją tak, aby mogła oprzeć jej ciało na swoim tułowiu. Sprawiło to dziewczynie o wiele więcej wysiłku, niż zakładała, kobieta była wyjątkowo ciężka, lecz Avy początkowo uznała, że może po prostu uderzyła się w głowę i straciła przytomność.
Z trudem zaczęła ciągnąć Claire w kierunku brzegu, tym razem całkowicie nie zważając na lilio-podobne kwiaty. Zajęło jej to niecałą minutę i gdy tylko znalazła się w zasięgu Miny oraz Varmy, oni od razu przechwycili Claire, ułożyli delikatnie na podłodze i spojrzeli na nią z przerażeniem.
Dopiero wtedy Avery zdołała dobrze przyjrzeć się twarzy łowczyni i jej serce od razu również przyśpieszyło. To nie był uraz głowy.
Otwarte oczy kobiety stały się całkowicie białe, a jej usta były rozchylone. Avy widziała, że Mina skrupulatnie szukała pulsu na szyi łowczyni, a Varma zaczął do niej mówić i nią delikatnie potrząsać.
Avy nie potrafiła nawet rozróżnić jego słów, stała jak zamrożona, wpatrując się w białe ślepia. Do jej uszu docierało jedynie coś na kształt szumu.
Dopiero wtedy zrozumiała znaczenie słów Saera. Nie kłamał, mówiąc, że tylko oni mogli wejść do wody oczyszczenia. Nie spodziewała się jednak, że na każdego innego czekała w niej śmierć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top