32.

Dzisiaj mamy niedziele, właśnie przed chwilą zjadłam śniadanie i teraz oglądam telewizję na dole.

Nagle zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu widnieje imię William.

- Halo - powiedziałam.

- Cześć, jestem pod twoim mieszkaniem ale taka pani mówi, że już tutaj nie mieszkasz, a musze się z Tobą pilnie spotkać.

- Ja się przeprowadziłam jak chcesz wyślę Ci adres SMS.

- Dobra i spoko jest ze mną szefer taty więc podrzuci mnie i zaczeka.

- Okej to czekam.

Wysłałam mu sms z adresem i czekam, mam tylko nadzieje, że Hans nie zorientuje się kto to jest.

Parę minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Ja otworze - powiedziałam pomocy domowej - Cześć William wchodź.

- Ale mieszkanie, bardzo ładne - zdjął buty.

- Dobrze chodź na górę.

- Kto to przyszedł?  - Zapytał Hans i przyszedł do nas. Już widzę po jego wzroku, że nie jest zachwycony tą wizytą.

- William idź na górę, drugie drzwi na prawo.

- Okej - powiedział i poszedł ciągle się na nas patrząc.

- Co on tu robi?  Przecież to syn Michaela.

- Nie twoja sprawa.

- Moja bo to moje mieszkanie, co on tu robi?

- Przyszedł porozmawiać, pasuje?

- Od czasu jak tu był Michael zachowujesz się jakoś dziwnie.

- Normalnie się zachowuje.

- A może ci chormony szaleją co?

- Nie rozpędzaj się tak. O co ci w ogóle chodzi?

- O syna.

- To nie jest Twój syn rozumiesz?  A jak już chcesz go tak bardzo mieć to weź jakąś laske, zapłać jej i gotowe.

- Angelina teraz to ty się rozpędzasz, ale dobra skąd ten dzieciak ma mój adres?

- Domyśl się.

- Podałaś mu?  Pogrzało cie? Przecież on może mnie teraz nachodzić.

- William?  Weź nie bądź śmieszny, nawet go nie znasz, a już się wypowiadasz na jego temat. Chyba za szybko oceniasz innych.

- Nie prawda, a idź już sobie do niego.

- Czy ja słyszę nutkę zazdrości? 

Nie odpowiedział mi tylko poszedł do gabinetu, co to za człowiek. Chyba nigdy go nie zrozumiem, ale powoli zaczynam rozumieć byłą żone Hansa.

- Już jestem - powiedziałam i usiadłam na kanapie.

- To dobrze.

- Przepraszam - przyszła pomoc domowa - Napijecie się czegoś?

- Ja poproszę wodę, a ty William?

- Też wodę. Dziękuję - i wyszła - W ciąży jesteś?

- Tak.

- Ty naprawdę jesteś z Hansem?

- Nie, tylko u niego mieszkam.

- A to gdzie ojciec dziecka?

- Długa historia.

- Ja mam dużo czasu.

- Może kiedyś ci opowiem ale teraz to za dużo na Twoją głowę, nie powinieneś zaśmiecać się takimi informacjami.

- Szkoda ale szanuje, słuchaj jeżeli chodzi o to że tu jestem to mój tata nie wie ale spokojnie powiem mu.

- Dobrze, ale też wiem, że mówiłeś o poprzednich wizytach.

- No tak mówiłem, a skąd wiesz?

- A kiedyś był tu twój ojciec i tak jakoś wyszło w rozmowie.

- No okej - kobieta przyniosła nam wodę i wyszła - A ta pani to taka służąca?

- No taka pomoc domowa.

- Też bym chciał ale mój tata to dobrze gotuje i nie potrzebne nam takie baby.

- Kobiety William kobiety.

- No dobrze, dobrze. Ale dobra przyszedłem tutaj bo tata naprawdę żałuję, że Cię zwolnił.

- William ale już Ci mówiłam o tym, czemu to ciągle powtarzasz?

- Bo musze mu pomóc... - Nie dokończył, bo weszła pomoc domowa.

- Przepraszam, że przeszkadzam ale Pan Hans prosi was na dół.

- Zaczekaj William ja to załatwię.

Podziękowałam pomocy i poszłam na dół, co on znowu kombinuje? Czy ten człowiek zawsze był taki upierdliwy?

- Co znowu chcesz ? - zapytałam Hansa, a potem zauważyłam osoby której bym się tutaj teraz nie spodziewała. - Michael co tutaj robisz ?

- Hans po mnie zadzwonił, że mam pilnie do was przyjechać. Może ktoś mi wytłumaczyć o co chodzi ?

- Właśnie Hans wytłumaczysz nam o co tu chodzi ?

- Michael - zaczął Hans ale nie wie co ma powiedzieć, nawet nie wiem po jakiego grzyba ściągnął tutaj Michaela. - Twój syn jest u nas.

- Noi? - zapytał normalnie co zdziwiło Hansa.

- Nie dziwi Cię to, że twój syn do nas przyjechał ?

- Nie, bo po pierwsze Williama przywiózł mój szofer i dzwonił do mnie gdzie jest, a po drugie William lubi Angie i czasem lubi z nią pogadać.

- Ale nie uważasz, że to jest dziwne ? Małoletnie dziecko przychodzi do obcej osoby ? Bo dla mnie to nie jest kolorowe.

- Hans co Ty wygadujesz? - Nie wytrzymałam.

- Angie spokojnie - Michael jest mega spokojny i opanowany. - Po pierwsze skąd możesz wiedzieć jakie relacje panują między moim synem a Angeliną ? A po drugie po co się wtrącasz? Ja ufam Angelinie i wiem, że ona nie skrzywdziłaby mojego syna, a wręcz jakby trzeba to mu pomoże.

- Tato ? - William zszedł na dół - Co Ty tu robisz ? Ale to dobrze.

- William uspokój się - powiedział Michael - To nie jest dobry moment.

- Tato to jest najlepszy moment, uwierz mi nie będzie lepszego. Tato proszę zrób to dla mnie.

Michael odszedł z Williamem trochę na bok, mężczyzna chciał przytulić młodego ale on na niego trochę tak jakby krzyczał.

- Angelina - zaczął Hans.

- O nie, ty już się nie odzywaj. Już dosyć namieszałeś.

Chwilę później William razem z ojcem wrócili do nas.

- Tato proszę - powtarzał ciągle William mając maślane oczy. - Odwagi.

- Angie - podszedł do mnie i złapał mnie za ręce -  Chodzi o to no, że - Michael tak jakby się zaczął stresować i nie umie się do końca wysłowić.

- Matko no, Angie mój tata tak jak już nie raz mówiłem kocha Cię tylko boi się powiedzieć.

- Michael to prawda ?

- No nie wytrzymam - zaczął Hans.

- Tak to prawda, kocham Cię i to na zabój. To już trwa od dwóch lat tylko ty miałaś partnera, ale też nie chciałem się mieszać w romanse w pracy.

Michael mnie kocha, nie wiem dlaczego ale mega ucieszyły mnie te słowa. Ale teraz te dwa słowa kocham Cię tłumaczą całe jego zachowanie, a także zachowanie Williama.

- Zaskoczyłeś mnie - Nie byłam w stanie nic innego powiedzieć tylko go przytuliłam i pocałowałam w policzek, a on mnie też mocno przytulił.

- Kocham Cię - powiedział.

-  No nareszcie - dodał William. - To teraz Angie się do nas wprowadzi ?

- Mam nadzieję - powiedział Michael.

- Nie wytrzymam, może jeszcze się jej tutaj oświadczysz? - zaczął dogryzać Hans.

A ja wzięłam Michaela za rękę i poszliśmy na górę, chce zostać sam na sam z nim.

Weszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam drzwi.

- Czemu mi tego nie powiedziałeś od razu ?

- Bałem się, a i chyba zwierzanie się Williamowi to nie był dobry pomysł.

- To był bardzo dobry pomysł - przytulił mnie - Bo wiesz zrozumiałam, że ty zawsze mnie dobrze rozumiałeś i zawsze miałam w tobie oparcie.

- I?

- I dotarło do mnie, że większość czasu się okłamywałam. Kocham Cię rozumiesz ? Naprawdę Cię kocham i Twojego syna też.

- Naprawdę ?

- Tak - pocałował mnie i to było najlepsza chwila w moim życiu.

- Proszę wprowadź się do mnie i obiecuje, że pomogę ci z dzieckiem.

- Nawet nie musisz prosić.

Wróciłam do pocałunku, w sumie musimy podziękować Williamowi, bo to wszystko jest dzięki niemu. Tylko szkoda, że tyle musiało się wydarzyć abyśmy to zrozumieli. Ale lepiej późno niż wcale. Kocham go, a on kocha mnie i tylko to się teraz liczy.

I się stało, mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Dziękuję za wszystkiego głosy jesteście wielcy.

Powoli będziemy się zbliżać do końca książki. Ale jak narazie kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie za dwa tygodnie, dzisiaj wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała czas pisać.

Mam nadzieję, że się nie pogniewacie i będziecie cierpliwie czekać.
Topcio

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top