I Rozdział 14 I

Na miejsce spotkania, jako pierwsi, dotarli białowłosi. Jako, iż nie mieli zajęcia, to białowłosa wdrapała się na gałąź drzewa i czytała, po raz etny, swą ulubioną książkę, którą przepisała kilka dni wcześniej. Natomiast lis ułożył się na ziemi, zasłonięty krzakami. Długo nie minęło, a cała drużyna się zebrała. Blondwłosy narzekał na spóźnienie nowego senseia oraz zmiennookiej dziewczyny. W świecie shinobi została ona okrzyknięta mianem ''kyosai'' (wzajemna pomoc), ponieważ miała wspierać pozostałe drużyny. 

Hiniku nic sobie nie robiła z tego, że drużyna siódma nie wie, o jej obecności. Przez to, że nie pochodziła z tego ''świata'', jej chakra była odmienna; nie dało się jej wyczuć i nikt nie wiedział, jaka jest jej natura. Rozkoszowała się powieścią, która wzbudzała w niej największe emocje. Każdą linijkę tekstu przeżywała na nowo, a w jej wspomnieniach wirowały pierwsze odczucia. 

Minęły godziny, a na polanie zjawił się srebrnowłosy. Przywitały go narzekania nastolatków, którym czas czekania dłużył się niemiłosiernie. Lis powoli wyszedł zza krzaków i stanął za Kakashim. Mężczyzna powiedział jakąś słabą wymówkę, która miała odciągnąć zarzuty, jednak nie podziałała, a tylko rozzłościła jeszcze bardziej balonówkę oraz dresa. 

-Widzę, że Kyosai nie przyszło...- dodał, wymigując się od pretensji młodszych. Lis podkradł się jeszcze bliżej, a z drzewa zeskoczyła jego właścicielka, lądując idealnie obok swego Chowańca. Położyła dłoń na jego pysku, a ten wypowiedział jej myśli:

-Przyszliśmy, jako pierwsi, więc nie masz powodu do narzekania, Hatake.- w tej wypowiedzi było tyle chłodu oraz bezduszności, że Sakurwa prawie nie poznała swej znajomej. Był zaskoczony jej obecnością, jednak nie dawał tego po sobie poznać.- Przejdźmy od razu do testu. Nie lubię, gdy marnuje się mój cenny czas.

- Waszym zadaniem jest odebrać mi dzwonki.- wyciągnął przed siebie trzy dzwoneczki. Białowłosa przeszła obok niego i dołączyła do rówieśników.

-Dlaczego tylko trzy dzwonki, skoro jest nas czworo?- zapytała balonówka. Na ustach Hiniku malował się szyderczy uśmieszek, który zobaczył tylko Kakashi.

-Jedna osoba wróci do akademii.- odparł. Odpowiedział mu oburzony głos zielonookiej.- Mniejsza o to. Czas start!- na jego słowa, wszyscy, z wyjątkiem blondyna oraz białowłosej, się schowali.-Dlaczego się nie schowaliście?- zapytał lekko załamany.

-Nie muszę się chować! Pokonam cię, Kakashi-sensei!- i tak niebieskooki rzucił się na mężczyznę, który z łatwością zaczął toczyć walkę. 

W czasie, w którym oni się bili, białowłosa spacerkiem weszła w głąb lasu, a za nią lis. Pałętali się wśród drzew, a celu nie posiadali. Po jakimś czasie, zatrzymali się i podziwiali naturę. Wtedy to można było usłyszeć jej przepiękny głos, który roznosił echo po całym lesie. Dotarł też do czarnowłosego oraz zielonookiej, którzy starali się zapamiętać go, ponieważ rzadko kiedy można było usłyszeć słowa z jej ust. 

Po jakimś czasie, do Kyosai zawitał srebrnowłosy. Kyoki akurat zdejmowała gotującą się wodę z ogniska. Do kubków, które zrobione były z jej chakry, dodała kilka listków jakiegoś zioła i zalała je wodą. Kij wie, dlaczego rozbili mini-obóz i po co zrobili chakrową (nowe słowo) porcelanę.

-Może herbatki?- zapytała uprzejmie, podając mu naczynie. Przyjął je z lekkim zawahaniem. Nie wiedział, co to było za zioło, lecz postanowił jej zaufać. Ździwiło go to, że odezwała się i nie użyła do tego lisa.- Śmiało, pij. Nie jest otruta, zawsze walczę uczciwie.- szybko wypił napój i przybrał pozycję bojową. Białowłosa odłożyła swą herbatę na bok i również przystąpiła do walki.

Zaczęła się zacięta wymiana ciosów. Uderzenia srebrnowłosego były szybko i precyzyjne, natomiast ich siła była lekko powyżej przeciętnej, z kolei walka Hiniku przypominała oszalałą bestię; bardzo silne ciosy, których ciężko było uniknąć. Zmiennooka nie miała problemu z unikami, gdyż nie raz, w swym świecie, wplątywała się w bójki, które wymagały od niej wysiłku. Obydwoje oberwali kilka razy, jednak nikt się tym nie przejmował. Kakashi powoli dostosowywał się do stylu walki białowłosej, przez co coraz więcej razy trafiał swymi atakami, a sam przyjmował ich mniej. W pewnym momencie, białowłosa nie była w stanie zadrasnąć mężczyzny, jednak nie stanowiło to dla niej problemu. Nie walczyła swym stylem, lecz takim, który zaobserwowała, jako małe dziecko. W swej pamięci miała tysiące walk, które ujrzała, przez to mogła zmienić swą walkę w każdej chwili. 

Dziewczyna nagle przestała atakować i odskoczyła do tyłu. Nie czekając na swego przeciwnika, stworzyła z chakry katanę, a w jej oczach rozbłysła chęć mordu. Straciła nawet swe zwierzęce oblicze, a zamiast niego, na jej twarzy pojawiła się maska. Zamachnęła się ostrzem, które przecięło powietrze i drzewa. Uśmiechnęła się diabolicznie i przybrała pozę prawdziwego szermierza. W głowie srebrnowłosego kłębiły się pytania; dlaczego nie użyła swych słów? Jakie są jej prawdziwe umiejętności? Czemu nie mógł jej wyczuć, tylko musiał przeczesać cały las? 

Nie chciała pokazać całej swej potęgi, więc postanowiła zakończyć to szybko. Zaszarżowała na przeciwnika. Nie minęła nawet sekunda, a stała za swym wrogiem, trzymając miecz przed sobą. Nie przebiła go, tylko lekko zadrapała, jednak pod nim robiła się mała kałuża krwi. 

-'Nie ruszaj się'- jego ciało zdrętwiało. Powoli się odwróciła i wyszła naprzeciw srebrnowłosemu. Wyciągnęła przed siebie dłoń i rzekła:-' Oddaj dzwonki'- tak też zrobił. Znów czuł to uczucie, gdy nie możesz nic zrobić.  Było to najgorsze, co mógł poczuć shinobi; bezradność. Ucierpiała na tym jego duma. W końcu, jak można słuchać się małej dziewczynki?! Toż to zniewaga! Jednak nie mógł ukryć, że zainteresowała go jej moc.

Natomiast w głowie dziewczyny krążyły najróżniejsze myśli, jednak większość dotyczyła walki. Była geniuszem i w takich sytuacjach było to widać. Nim walka się rozpoczęła, jej wynik już był przesądzony. Hiniku wiedziała, że w ninjutsu by nie wygrała, tak samo genjutsu, więc postawiła na taijutsu. Z statystyk wiedziała, że jego siła i wytrzymałość, to jego słabość. Można było do tego zaliczyć też szybkość, która wynosiła 4. Najgłupszą rzeczą byłoby walczenie z pieczęciami w ninjutsu, jednak nawet jej to przez głowę nie przeszło. Równie dobrze mogła zmniejszyć krążenie chakry w jego organizmie, ponieważ nie mógłby wtedy jej używać. 

*** 

-A więc, komu dasz dzwoneczki, Hiniku?- zapytał z uśmiechem mężczyzna. Wszyscy wpatrywali się w nią, czekając na odpowiedź. Blondyn powoli się niecierpliwił, jednak nie mógł nic zrobić, bo przywiązany był do słupa.  Białowłosa niedbale rzuciła nimi w rówieśników.

-I tak nigdy nie byłam w akademii.- odparła uśmiechając się szczerze. Może jej uśmiech nie był wielki, lecz przepiękny. Na jego widok, serce blondwłosego zaczęło przyspieszać, a na jego policzkach wykwitły lekkie rumieńce. Z kolei Ukeś nie mógł uwierzyć, że to ONA pokonała Kakashiego, a przez jego głowę przepływały myśli o białowłosej.  Westchnęła i zaczęła się oddalać.- Jeśli będziecie chcieli mnie szukać, to będę w swym domu.- niezauważalnie puściła oczko do srebrnowłosego i odeszła.

Zmiennooka ruszyła wprost do swego mieszkania. Dotarła bez problemu do celu. Wiedziała dobrze, że poradzą sobie na reszcie testu, więc nie martwiła się na zapas. Po wejściu do domu, od razu rzuciła się do kuchni. Nie odczuwała głodu, jednak powinna jeść. Z lodówki wyciągnęła potrzebne składniki i, już po chwili, na patelni smażyły się naleśniki. 

Po skończonym posiłku, weszła na dach budynku. Oparła się o barierki, które dzieliły ją od spadnięcia. Przymknęła swe oczęta i rozkoszowała się wiaterkiem, który delikatnie pieścił jej skórę. Powoli wdychała powietrze, które nie zostało niczym skażone. Zawsze brakowało jej takich chwil beztroski. Nie pamiętała, kiedy, w swym świecie, mogła z ulgą odetchnąć i cieszyć się chwilą. Zawsze miała zajęcie, a jedyną odskocznią od codzienności, były spacery do lasu. Otworzyła oczy, które mieniły się szkarłatem, a na jej twarzy wykwitł lekki uśmiech. Minęło już trochę czasu, odkąd tu przybyła, jednak nadal odczuwała niedolę, jaka spłynęła na nią w jej świecie. Nie rozumiała po dziś dzień, czemu ludzie mówią, że życie jest ''trudne''. W końcu, wystarczy żyć, więc jest to definitywnie proste. Jej świat miał wyjątkowo mało zasad; pij, jedz, oddychaj, ruszaj się.

Skończyła rozmyślać i nie miała żadnego zajęcia. Swój wzrok skierowała na słońce, a przez jej myśli na nowo wpłynęły przemyślenia. Nie odczuwała bezpośrednio temperatury, więc mogła się tylko domyślać, jaka jest pogoda. Było to dla niej zabawne - znała przybliżoną temperaturę powierzchni słońca, jaka jest odległość między nim a innymi planetami, o ile jest większe od ziemi. Mimo to, nie wzbudzało w niej, nie wiadomo jakich, emocji. Raziło jej oczy, jednak nie odrywała ich od Słońca.

Po jakimś czasie, odwróciła się tyłem do barierek i zjechała po nich do pozycji siedzącej. Twarz schowała pomiędzy kolanami i zakryła ją dłońmi. Zasypała się wspomnieniami,  które wywołały dziwne uczucie w jej głowie. Nie potrafiła go nazwać; z jednej strony było nieprzyjemne, a z drugiej chciała, by zostało na dłużej. Przestała rozumieć samą siebie. Opuściła ręce, które wylądowały na podłożu. W jej oczach dostrzec można było fiolet i przebłyski błękitu. Postanowiła, że nie pogrąży się w przeszłości, straciła przez nią zbyt wiele. Wstała i wykreowała pianino, które mieniło się bielą, ponieważ taki kolor miała jej chakra. Zrobiła do tego taboret, na który zasiadła. Maska znikła, a zamiast niej pojawiły się uszy oraz ogony, które sprawnie zostały ukryte.

https://youtu.be/ZUx9EndcR_g

Jej palce zaczęły delikatnie muskać klawisze, wywołując tym pierwsze dźwięki. Wbrew pozorom, uwielbiała wiele rzeczy - w tym muzykę. Dała się ponieść melodii, a do instrumentu dołączył jej głos, który był uwielbiany przez mieszkańców dzielnicy klanu Hyuga. Niektórzy przechodnie zatrzymywali się, by wsłuchać się w pieśń, inni przyśpieszali, nie chcąc ponieść się emocją. Znaleźli się też tacy, którzy próbowali zrozumieć obce im słowa, jednak ponieśli w tym klęskę. Nie znali sensu w tekście, bo go nie rozumieli, jednak ballada wzruszała ich serca, do czego nikt by się nie przyznał. Sąsiedzi, którzy byli w swych domach, wychodzili na balkony lub dachy, by móc wyraźniej słyszeć oraz widzieć białowłosą. 

Pochłonięta była w pieśni, jednak jej wygląd był bardziej zjawiskowy niż zazwyczaj. Włosy, które tańczyły na wietrze, można było rzecz, że poruszają się w rytm piosenki. Czasem pochylała się do przodu bądź tyłu, eksponując swe piersi. W połowie śpiewania, jej uszy uwolniły się zza kaskady włosów, a przestały oplatać jej drobne ciało i wychyliły się spod ubrania. Zamknięte oczy podkreślały długie, białe i gęste rzęsy. Nie zwracała uwagi na gapiów, i tak widzieli jej ptasie oblicze, więc również lisie jej nie zaszkodzi. Wokół niej wirowały płatki kwiatów, które przypałętały się wraz z wiatrem. Obecnie zachwycała ludzi swym wyglądem, jednak wiedziała, że, gdy przestanie grać, czar pryśnie i znów stanie się zwykłą sobą. Posiadała wiele talentów, które wyróżniały ją na tle innych, jednakże mało kiedy je ukazywała, przez co jej największym atrybutem została uroda oraz zwierzęce oblicze, które również rzadko odkrywała przed ludźmi. 

Ja jednym z dachów stała oficjalna drużyna siódma. Słuchali pieśń, która powolutku rozdrapywała ich stare rany, mimo, iż sądzili, że zostały po nich tylko blizny. Nie zszokowało ich to, że ich znajoma posiada zwierzęce fragmenty ciała, ponieważ Konohę obiegły plotki o ''aniele, którego skrzydła są w połowie czarne''. Pogłoski mówiły, że miała białe włosy oraz porcelanową cerę. Łatwo domyślili się, że chodziło o Hiniku. Każdy z nich, odczuwał swe rany inaczej. Naruto wspominał chwilę, gdy samotnie jadł ramen, Ukeś miał przed oczami Itachiego, Kakashi odpłynął myślami do swej dawnej drużyny, a Sakurwa miała przed oczami swe dzieciństwo. Pod koniec pieśni, pianino zaczęło powoli znikać, razem z stołkiem, a oddech zmiennookiej był płytki oraz przyspieszony. W końcu chakra znikła, powracając do jej organizmu, a Kyoki poleciała do tyłu, na plecy. Przed upadkiem uratowały ją ogony jej Chowańca, który od jakiegoś czasu stał na drugim końcu dachu. Wraz z końcem piosenki, ich ból doznał ukojenia i poszedł w niepamięć.

Drużyna siódma szybko przedostała się do białowłosej. Lis owinął swą panią w kokon, zrobiony z swych ogonów. Zacharczał na nowo przybyłych, nie chcąc oddawać swej panienki. W jego oczach można było dostrzec czerwony blask, który informował o jego zdenerwowaniu.

-Nie podchodźcie!- warknął w ich stronę, a ci posłusznie się zatrzymali. Naruto oraz Sakurwa wykazywali niepokój tą sytuacją, jednak Ukeś i Kakashi zbyt martwili się o swą znajomą. Mimo, że czarnowłosy nie chciał tego okazywać, to przejmował się losem dziewczyny. Było to dla niego dziwne uczucie; pragnął słyszeć jej głos, przebywać obok, dotykać. Mógł nawet się uśmiechnąć, gdyby poprosiła. Nie rozumiał tego, jednak w pewien sposób, stała się dla niego ważna. 

-Co jej się stało?- zapytał spokojnie srebrnowłosy i zrobił krok w przód. Nie otrzymał odpowiedzi, więc powtórzył pytanie- Co jej się stało?

-Przeciążyła swój organizm.- odparł troskliwie i popatrzał się na swą panią.- To, co robiła, było częścią jej treningu panowania nad chakrą. Panienka postawiła za duże wymagania, jak na początek.- odwrócił się i już chciał iść do mieszkania, jednak białowłosa zaczęła się wybudzać. 

-Shi-Shiro..?- zapytała słabo. Dłońmi rozchyliła ogony, a przez dziurę, którą zrobiła pomiędzy nimi, wystawiła głowę.- O, Naruto, Ukeś, Sakurwa i Kakashi... już skończyliście test?- dopytała, gdy zauważyła znajome sylwetki, przechylając przy tym uroczo głowę w bok. Jej oczy mieniły się szkarłatem, jednak dostrzec można było fioletowe plamki, które sprawiały wrażenie ombre. Ani czarnowłosy, ani różowowłosa nie wiedziała, dlaczego przekręciła ich imię oraz co to oznacza.- Omedeto, min'na.- ziewnęła, po czym powróciła do kokonu. Balonówka uśmiechnęła się, Naruto pokrył lekkim rumieńcem, a Ukeś miał nieodgadniony wyraz twarzy.

-Wszystko dobrze, panienko?- zapytał zatroskany lis. Nic mu nie odpowiedziało, więc spojrzał, rozchylając lekko ogony, na swą panią. - Zasnęła.- oznajmił ściszonym tonem. Miała kamienny sen, więc zbudzić ją nikt nie był w stanie, jednak lepiej by się nie obudziła. Lis zrobił coś na wzór uśmiechu, po czym odszedł na kraniec dachu.- Wiemy, że, panienka, nie idzie do akademii, więc nic tu po was.- dodał oschle, po czym zniknął w dymie, a razem z nim białowłosa.

Przeteleportowali się wprost do swej sypialni. Chowaniec ułożył Hiniku wygodnie na łóżku, a sam poszedł do kuchni, by przygotować posiłek, który zje jego pani po przebudzeniu.


***

Wybiło 100 gwiazdek i 700 odsłon(≧σ≦)! Chcecie z tej okazji jakiś specjal? Jak tak, to napiszcie, o czym miałby być o(≧∇≦o)

Przepraszam, że dawno nie było rozdziału, jednak najpierw zepsuł mi się laptop, a potem wordpad  (a miałam napisany już cały rozdział). ๑•́ㅿ•̀๑) ᔆᵒʳʳᵞ    Możliwe, że w najbliższych dniach dam laptopa do informatyka, więc znów może nie być rozdziałów (◕︿◕✿)

A na razie, Bye bye-bi! ┻┳|・ω・)ノ










Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top